Czego nauczyliśmy się z hałaśliwego pierwszego sprinterskiego wyścigu F1 w 2024 roku

oen.pl 1 tydzień temu


Najnowsze zmiany Formuły 1 w formacie wyścigów sprinterskich oznaczają zmianę pozycji w weekend na skrócony wyścig i kolejny element oddzielenia się od Grand Prix z możliwością późniejszej korekty ustawień.

Grand Prix Chin to pierwsza szansa, aby sprawdzić, czy oznacza to poprawę. Jak więc zmiana formatu wpłynęła na naprawdę emocjonujący sprint w Szanghaju i co to oznacza dla reszty weekendu? I co to oznacza dla przyszłości imprez sprinterskich?

Edd Straw i Scott Mitchell-Malm oceniają, co powiedział nam sprint w Szanghaju.

Lepszy rytm weekendu

Chociaż format sprintu pozostaje daleki od doskonałości, jednym z obszarów, w którym wyraźnie się poprawił, jest dopasowanie do rytmu weekendu.

Kwalifikacje do sprintu i wyścig skutecznie stanowią przystawkę do głównego wydarzenia, a nie przecinają je na pół, jak miało to miejsce w zeszłym roku, kiedy sobota była samodzielna i całkowicie poświęcona sprincie, z dwudniową przerwą między kwalifikacjami do Grand Prix a Grand Prix samo.

Piątkowe strzelaniny sprinterskie bardziej przykuły uwagę, biorąc pod uwagę, iż nie było to łagodne echo głównej sesji kwalifikacyjnej, co stanowi poprawę, a postęp od pierwszego treningu był bardziej logiczny.

Nadal występują problemy i niezależnie od kolejności działań na torze, zawsze znajdą się słabe strony – jak wymownie przedstawił przed weekendem Glenn Freeman z The Race – ale pod względem wydajności jest przynajmniej poprawa w porównaniu z 2023 rokiem spójność weekendu. -Edd Straw

Reklama bardziej ekstremalnego rozwiązania

Gdy w piątek ustalono stawki, nie mogłem się doczekać sprintu. Poczułem ulgę, iż nie będzie to kolejność startowa w Grand Prix.

Nie zrozumcie mnie źle, samochody pozbawione pozycji przez cały czas będą świetne w niedzielę. Jednak atmosfera nieuchronności, iż ustanie to z dość przewidywalnym wynikiem, byłaby znacznie większa na pełnym dystansie wyścigu.

Jestem więc zadowolony z tego, jak to zadziałało (dzięki pogodzie, a nie oczywiście formatowi sprintu). A kiedy rozegrały się pierwsze okrążenia, było to uzasadnione.

To było krótko świetne. Mimo iż walka Lewisa Hamiltona z Fernando Alonso była cudowną anomalią specyficzną dla sprintu Nadal wydawało się, iż Max Verstappen zwycięży, i ostatecznie to zrobił.

Ale to wszystko sprawiło, iż pomyślałem, iż w nieoczekiwany sposób ten najnowszy eksperyment z formatem pokazał tylko, jak daleko powinien zajść sprint.

Najlepsze w tym było to, iż najszybszy samochód nie był na adekwatnej pozycji, ale nie była to całkowita loteria. To powinno tylko wzmocnić tezę, iż sprint odniósłby ogromne korzyści, gdyby przynajmniej częściowo odwrócono siatkę – nie znaczniki wsteczne z przodu, ale znalezienie wystarczająco eleganckiego sposobu na bardziej regularne tasowanie grupy prowadzącej. – Scott Mitchell-Malm

Wciąż trochę niewiadomych

Jedną z najbardziej przyjemnych rzeczy w nowym formacie sprintu jest to, iż park zamknięty został otwarty, co oznacza, iż ​​to, co było świadkiem w sobotni poranek, nie było tylko próbą generalną przed niedzielnym Grand Prix.

Od początku było to duże ograniczenie weekendu sprintowego. Początkowo, gdy ustalał pola startowe do wyścigu głównego, był to w rzeczywistości „przejazd zerowy”.

Oddzielenie go od niedzielnego wyścigu wyeliminowało tę sytuację, ale ponieważ ustawienia samochodu były ustalone, przez cały czas skutecznie wskazywało, czego możemy się spodziewać po Grand Prix – chyba iż zmienią się warunki.

OK, przez cały czas mamy jasne wskazówki co do Grand Prix Chin. Ale żaden szczególnie większy niż to, co i tak byś założył. Verstappen jest naprawdę szybki. Red Bull to najszybszy samochód. Ferrari jest lepsze od Mercedesa i Astona Martina.

Nie wiemy, jak ten obraz może się zmienić teraz, gdy zespoły będą mogły faktycznie zastosować swoje bezpośrednie wnioski ze sprintu przy zmienionych ustawieniach i podejściu do kwalifikacji i oczywiście samego Grand Prix. Nie jest to liczba masowa, ale jest co najmniej o stopień większa niepewność niż wcześniej. – SMM

Sprint Móc stworzyć przedstawienie

Aby oferować dobre, ciężkie wyścigi, sprinty muszą mieć znaczenie i być coś warte dla kierowców. Musi to być namacalne, ale także koncepcyjne, coś, w co można uwierzyć.

Sprinty miały znaczenie dla wszystkich kierowców pierwszego formatu (miejsca startowe w Grand Prix). W drugim formacie poradzili sobie z mniejszą liczbą kierowców (punkty dla pierwszej ósemki). przez cały czas mamy to ograniczenie w tej wersji sprintu, ponieważ miejsca od 9. do 20. nie walczą o nic.

Istniało zatem niewielkie ryzyko, iż przeniesienie tego do sobotniego poranka, w którym nic nie było, jeszcze bardziej skróci sprint. To już nie jest moment wizytowy.

Alonso Sainz… przechodzi Perez!

Absolutny box office #F1Sprint #GP Chin pic.twitter.com/mEqh3ueWJ4

— Formuła 1 (@F1) 20 kwietnia 2024 r

Ale przynajmniej z przodu kierowcy wyraźnie o to dbali i jak na wyścigowe widowisko było przyzwoite. Hamilton kontra Lando Norris w pierwszym zakręcie nie był mniej zaangażowany, ponieważ był to sprint. Alonso dał z siebie wszystko, aby utrzymać za sobą pociąg szybszych samochodów. Carlos Sainz zepchnął z trasy własnego kolegę z zespołu.

Zachęcanie kierowców do zaangażowania i „próbowania” to oczywiście absolutne minimum, jakie powinien osiągnąć wyścig sprinterski. Jednak w świecie niezliczonych niezamierzonych konsekwencji zachęcające jest to, iż przez cały czas ma to miejsce w tym formacie. – SMM

Pesymizm w Szanghaju bezpodstawny

Pojawiło się wiele znaków zapytania i głosów krytycznych co do wyboru Chin na pierwszy sprint w tym roku, biorąc pod uwagę, iż jest to pierwszy raz, kiedy obecne samochody z efektem naziemnym przejechały tu po raz pierwszy, a czas konfiguracji jest ograniczony. Sytuację pogarszała nieoczekiwana nawierzchnia toru, która w zeszłym roku została pokryta bitumem, przez co była dla wszystkich tajemnicza.

Jednak nic nie poszło źle. Samochody spisywały się dobrze, nikt nie wpadł w pułapkę i nie wpadł w kryzys, co stanowiło interesujące wyzwanie. Jak zawsze, nie sprawdziły się najgorsze obawy dotyczące takiego formatu. – ES

Strategia wciąż zbyt przewidywalna

Weekendy sprintowe dają zespołom niewielkie pole manewru i fakt, iż 95% stawki zdecydowało się wystartować na średnich nawierzchniach (z wyjątkiem kierowcy Mercedesa, George’a Russella na miękkich oponach), nie był zaskoczeniem.

Dzieje się tak nie tylko ze względu na fakt, iż w przypadku wyścigu składającego się z 19 okrążeń i jednego przejazdu, średni poziom stanowił najlepszą równowagę pomiędzy trwałością a tempem, ale także ze względu na dostępne komplety opon.

Nawet biorąc pod uwagę, iż SQ3 utrzymywana jest na mokrej nawierzchni, co pozwala wszystkim kierowcom zaoszczędzić zestaw miękkich opon, przez cały czas kilka można zyskać na marnowaniu kompletów opon C4, podczas gdy C3 wydawała się naturalnym wyborem.

Ponieważ na weekend dostępnych było sześć zestawów, a do sprintu przystąpili tylko kierowcy Mercedesa i Fernando Alonso, a pozostało im sześć miękkich setów, chęć zatrzymania ich z powrotem na kwalifikacje była kolejnym argumentem przeciwko strategicznej różnorodności.

Nie jest to cecha charakterystyczna dla Chin, po prostu w przypadku sprintów wybór opon jest zwykle oczywisty i nieuchronnie grupa zespołów dysponujących tymi samymi zasobami opon nie będzie się od siebie znacząco różnić. – ES




Źródło

Idź do oryginalnego materiału