Cyrk w meczu Ekstraklasy! Aż się wierzyć nie chce. Kompromitacja...

2 godzin temu
Zdjęcie: fot. Screen: Canal+ Sport/Transmisja TV (x2)


Do bardzo kontrowersyjnej sytuacji doszło w pierwszej połowie trwającego meczu Stal Mielec - Lechia Gdańsk w ramach 11. kolejki Ekstraklasy. Sędzia Sebastian Krasny po konsultacji z VAR anulował gola Maksyma Chłania dla gości, uznając, iż asystujący mu Bohdan Wjunnyk faulował rywala. Normalnie nie byłoby to nic specjalnego, przy czym arbiter jeszcze przed nieuznaniem trafienia... kazał zacząć grę od środka.
Do całego skandalu doszło niemal na samym początku meczu, bo już w trzeciej minucie. Lechia przejęła piłkę i wyprowadziła ekspresową kontrę. Podanie od Wjunnyka pewnym strzałem obok bramkarza na bramkę zamienił Chłań. Gdańszczanie celebrowali bramkę, po czym wszyscy na nowo się ustawili, a Stal zaczęła grę od środka na znak sędziego. I wtedy zaczął się cyrk.

REKLAMA







Zobacz wideo Ultrasi Legii Warszawa w akcji! Europejski poziom



Gol oficjalnie uznany, a potem jeszcze bardziej oficjalnie nieuznany. Cyrk
Chwilę po wznowieniu gry arbiter główny Sebastian Krasny nakazał ją przerwać. Nagle pokazał znak VAR i podbiegł do monitora. Okazało się, iż w trakcie akcji bramkowej asystujący Wjunnyk pociągał za koszulkę, a co za tym idzie, powalił na ziemię Mateusza Matrasa. Sędzia ostatecznie anulował gola mimo protestów graczy Lechii. Słusznych protestów, dodajmy. Dlaczego?


Otóż w momencie gdy arbiter Krasny anulował trafienie, wedle przepisów nie miał już prawa tego zrobić. Gdy gra zostaje wznowiona od środka na wyraźne polecenie sędziego, gol jest uznany. Słusznie czy niesłusznie, to już wtedy nie ma znaczenia. Powrót do gry oznacza zatwierdzenie decyzji arbitra i nie ma już odwrotu. Jak widać tylko teoretycznie, bo sędziemu Krasnemu nijak przepisy nie przeszkodziły.


Lechia i tak prowadzi
Ostatecznie pewna sprawiedliwość została zachowana. Lechii co prawda w 10. minucie nie uznano kolejnego trafienia, tym razem słusznie, bo Wjunnyk był na ewidentnym spalonym. Niemniej i tak do przerwy prowadziła 1:0. W 38. minucie do siatki trafił Dominik Piła, wykorzystując podanie od Chłania. Stal z kolei była blisko już w pierwszej minucie, gdy w 32. sekundzie w słupek trafił Maciej Domański.
Idź do oryginalnego materiału