Za nami interesujące spotkanie w grodzie Kraka, w którym Cracovia zmierzyła się z warszawską Legią. W piątkowy wieczór na trybunach przy ul. Kałuży zgromadziło się 13 128 widzów. Podczas spotkania gospodarze zaprezentowali oprawę nawiązującą do fragmentu tekstu ich kultowego kibicowskiego utworu muzycznego (Kiara – Cracovia). Na prezentację składała się sektorówka obrazująca motyw Jude Gang, transparent „Jeszcze nie raz o nas usłyszycie”, całość dopełniona została stroboskopami i czarnymi świecami dymnymi.
Z okazji 78. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego kibice Pasów wywiesili okolicznościowy transparent „PamiętaMY”. Pojawił się również trans odnoszący się do braku muzeum klubowego – „Pierwsi! Najstarsi! Brak muzeum to wstyd!”.
Kibice Legii do Krakowa dotrali specem. Tego dnia stołeczny zespół dopingowało 750 wyjazdowiczów. W drugiej połowie spotkania Legioniści zaprezentowali pokaz pirotechniczny. Wśród powiewających flag na kijach odpalone zostały ognie wrocławskie, a fani w tym czasie śpiewali hit ostatnich miesięcy – „Gdybym jeszcze raz miał urodzić się”.
Relacja Opravców:
Pozwólcie, iż zacytujemy najlepszą grupę ultras w Polsce „Podobało Wam się? Bo nam zajebiście. Było w pytę…”
Cóż my się ziomeczki drogie będziemy rozpisywać? Jesteśmy zajebiści i tyle w temacie. Jedziemy sobie z kurwami w tej lidze aż miło, na trybunach zabawa na 102. Tak to ma wyglądać do końca sezonu
Mecz z tymi, co im słoma z butów wychodzi, upiększyliśmy oprawą. Hasło „Jeszcze nie raz o nas usłyszycie” niech będzie przekazem dla całej kibicowskiej Polski. Legendarna Cracovia z lat 90 to nie tylko mrzonka i wspomnienia. przez cały czas mamy się wspaniale i… „jeszcze nie raz o nas usłyszycie” Nie mogło rzecz jasna zabraknąć pirotechniki – strobolcie, świeczuszki, do tego ciężkie darcie mordy. Chcemy więcej!
Liiiideeeera mamy…
Relacja Legii Warszawa:
Za nami drugi wyjazd w obecnym sezonie i kolejny komplet na wyjazdowym szlaku. Niestety jak się okazuje na poprawę wyników względem ostatniego, fatalnego sezonu, przyjdzie nam jednak poczekać. Najważniejsze jednak, żebyśmy my trzymali równą, wysoką formę. A ta podczas meczu na stadionie przy Kałuży, pomimo bardzo niekorzystnego wyniku, była naprawdę przyzwoita.
Zainteresowanie meczem w Krakowie było całkiem spore. Dzień przed meczem „Pasy” sprzedały 9,2 tysiąca wejściówek (wraz z karnetami), a w piątkowy, deszczowy wieczór na stadionie pojawiło się – według krakowskiego klubu trochę ponad 13,1 tys. fanów. Warto zauważyć, iż ceny biletów są niższe niż na Legii i kosztują od 20 do 50 złotych.
Fani Legii do Krakowa pojechali pociągiem specjalnym, który dwie minuty przed godziną 15 wyruszył z dworca Warszawa Zachodnia. Droga przebiegała bardzo sprawnie i na dworcu Kraków Główny zameldowaliśmy się kilkanaście minut przed czasem, tj. kilkanaście minut po godzinie 18. Dalej na stadion jechaliśmy podstawionymi autobusami miejskimi. Jak zawsze w pierwszą stronę – mocno naokoło. Po 20-minutowej jeździe w obstawie, dotarliśmy pod sektor gości przy stadionie Cracovii. Wejście na trybuny przebiegało bardzo sprawnie i bez najmniejszych problemów cała nasza grupa stawiła się na trybunach przed rozpoczęciem meczu.
Nieco wolniej szło zapełnianie trybun gospodarzom, którzy z powodu deszczu do ostatniej chwili gromadzili się w przejściach. Około 15. minuty spotkania swoją oprawę zaprezentowali gospodarze. W młynie „Pasów” już wcześniej rozwieszony był transparent „Jeszcze nie raz o nas usłyszycie” (który wisiał przez całą pierwszą połowę), a później ponad nim rozciągnięta została malowana sektorówka z charakterystyczną literą „h”, „Cracovia”, panoramą miasta i zamaskowanym kibicem Jude Gang. Cracovia na trybunie prostej wywiesiła transparent odnoszący się do braku muzeum klubowego – „Pierwsi! Najstarsi! Brak muzeum to wstyd!”.
Sektor gości ozdobiony został sześcioma flagami – wywieszone zostały płótna: Miasto Stołeczne Warszawa, Ultras Legia, Grochów, Wola, Ursynów, UZL. Ponadto przez większość meczu w naszym sektorze powiewało 15 dużych flag na kijach. Zdecydowana większość naszej ekipy miała na sobie nowe, białe koszulki kibicowskie stylizowane na legijne meczówki z lat 80. W 37. minucie gola zdobyli miejscowi, a 20-latek z 35-tysięcznego Jasła postanowił zabłysnąć, jak swego czasu Śpiączka. Zaczął skakać pod naszym sektorem niczym małpa w cyrku, za co po chwili doczekał sławy, w postaci okrzyku „Michał Rakoczy, dziś ch… do d… ci wskoczy”.
Niekorzystny wynik? Uodporniliśmy się już na takie sytuacje w ostatnich miesiącach, więc i tym razem nie pękliśmy, a zamiast tego podkręciliśmy poziom decybeli. „Nie poddawaj się, ukochana ma…” – niosło się z naszego sektora pod koniec pierwszej połowy. W drugiej połowie „Staruch” cały czas czynił starania, aby nasz doping niósł się jak najgłośniej. Zaraz po drugiej bramce dla krakusów, ruszyliśmy z pieśnią „Do boju Legio masz, zwycięstwo czeka nas…”, cały czas wierząc w zmianę niekorzystnego rezultatu.
W drugiej połowie w sektorze gości pojawiła się także pirotechniczna prezentacja. W pewnym momencie po odliczaniu od 10 do 1, nasz sektor rozświetlił blask kilkudziesięciu ogni wrocławskich, które doskonale komponowały się z powiewającymi flagami na kiju oraz głośno śpiewaną pieśnią „Gdybym jeszcze raz, miał urodzić się…”.
W trakcie meczu nie brakowało oczywiście obustronnych uprzejmości. „Cracovia Pasy, biało-czerwone k…sy”, „Cw…l, c…l, Cracovia” – to te oczywiście najczęściej powtarzane. W przyśpiewce „Legia CWKS…”, zmodyfikowana została treść, i śpiewaliśmy „… Ciebie po życia kres, będziemy wspierać, Cracovię j…”. Na pozdrowienia załapał się także nasz bezzębny ulubieniec, twarz kampanii reklamowych „Piękny, biały uśmiech” – niejaki Szczerbaty. „Hej k…, gdzie jest Szczerbaty?” i „Szczerbaty, czy wstawił zęby?” – skandowali legioniści.
W końcówce piłkarzy Legii dążących do zdobycia bramki zagrzewaliśmy okrzykiem „Legia walcząca do końca”, a następnie po raz kolejny tego wieczora śpiewaliśmy na maksymalnych obrotach „Gdyby jeszcze raz…”, podczas którego poziom decybeli regularnie wzrasta parokrotnie. Nie załamała nas choćby trzecia stracona bramka. Przy wyniku 0-3 (uśmiech Szczerbatego musiał być wówczas szczery i szeroki), dawaliśmy z siebie maksa i pokazaliśmy jak należy reprezentować Legię Warszawa. Pieśń kontynuowaliśmy jeszcze z 10 minut po zakończeniu meczu, kiedy stadion Cracovii już całkowicie opustoszał. Po meczu pod nasz sektor podeszli piłkarze, którzy podziękowali za wsparcie, a następnie przez kilka minut stali i słuchali jak pomimo wysokiej porażki bawimy się na trybunach.
W drugiej połowie na naszym sektorze pojawił się transparent „Wszyscy na Legię! 05.08 20:30”. Jako, iż nasz klub czyni kilka w celu poprawienia frekwencji, a jeżeli już cokolwiek robi, są to działania raczej pozorowane, jak zwykle sprawy w swoje ręce musimy wziąć sami. Tak więc działamy, mobilizujemy się, aby na kolejnym spotkaniu przy Ł3, w piątek 5 sierpnia, na naszym stadionie pojawiło się jak najwięcej fanatyków! Namawiamy znajomych, kupujemy bilety, i bez względu na klasę rywala, przychodzimy dopingować Legię.
Po meczu musieliśmy odczekać 60 minut na otwarcie bram i wówczas mogliśmy zająć miejsca w podstawionych autobusach, które tym razem przewiozły nas na krakowski dworzec główny najkrótszą drogą. Do Warszawy dotarliśmy skoro świt, o 4:30. Przed nami wspomniany mecz z Piastem przy Ł3, a tydzień później spotkanie wyjazdowe z Widzewem.
Frekwencja: 13 128
Kibiców gości: 750
Flagi gości: 6
Autor: Bodziach, legionisci.com
zobacz również zdjęcia: