Co za zmiana! Chwalińska włączyła turbo w walce o Roland Garros

4 godzin temu
W tym tygodniu oczy całego tenisowego świata są skierowane na Paryż, gdzie realizowane są kwalifikacje do Roland Garros 2025. We wtorek rywalizację rozpoczęła Maja Chwalińska, która za rywalkę miała nie tylko 15-letnią reprezentantkę gospodarzy Cindy Langlais, ale także głośno wspierającą ją publiczność. Polka po wygraniu pierwszego seta wpadła w dołek w drugiej partii, ale w decydującym momencie wykorzystała słabość fizyczną rywalki. Wynikiem 6:4, 4:6, 6:0 wywalczyła awans do kolejnej rundy kwalifikacji.
Ostatnie tygodnie nie były zbyt udane dla Mai Chwalińskiej. Przegrała sześć meczów z rzędu, a przełamanie nadeszło dopiero w Rzymie, gdzie w pierwszej rundzie pokonała Julię Starodubcewą. W kolejnym meczu sensacji już nie sprawiła, bo uległa Marii Sakkari. Nie poddała się jednak łatwo i stoczyła z Greczynką trzysetową batalię. Natomiast w tym tygodniu Polka rozpoczęła walkę o Roland Garros. We wtorek rozegrała pierwsze spotkanie w ramach kwalifikacji i była zdecydowaną faworytką.


REKLAMA


Zobacz wideo Daria Abramowicz wciąż pomaga Idze Świątek? Ferszter: Powinna się wytłumaczyć przed dziennikarzami


Trudny początek, a potem popis Mai Chwalińskiej. Pierwszy set trafił na konto Polki
Rywalką Chwalińskiej na pierwszym etapie zmagań była Cindy Langlais, notowana aż o 1008 miejsc niżej w rankingu WTA. Mająca zaledwie 15-lat Francuzka otrzymała od organizatorów dziką kartę do kwalifikacji. Polka zaskakująco słabo rozpoczęła ten mecz, bo od utraty własnego serwisu. W kolejnym gemie miała aż trzy okazje do tego, by błyskawicznie zrewanżować się przeciwniczce. Tyle tylko, iż nie podołała wyzwaniu. Popełniała proste błędy i grała dość nerwowo. Kolejną szansę na wyrównanie stanu rywalizacji miała w czwartym gemie, ale znów jej nie wykorzystała, przez co Francuzka prowadziła już 3:1.


I taki wynik był sporą sensacją. W końcu szczęście dopisało jednak Chwalińskiej. I to, co nie udało jej się wcześniej, dokonała w gemie numer sześć (3:3). Następnie gra toczyła się punkt za punkt, ale w końcówce większym spokojem i pewnością siebie wykazała się nasza rodaczka. Efekt? Break point i to wykorzystany w decydującym, 10. gemie. Ta akcja zaowocowała triumfem w pierwszym secie 6:4 po 57 minutach gry.
Langlais postraszyła Polkę i pokazała, iż niesiona dopingiem publiczności, nie odpuści łatwo tego spotkania. I faktycznie kolejne gemy naznaczone były zaciętą walką i wymianą ciosów. Wypełnione trybuny ulokowane przy korcie nr 6 coraz mocniej wspierały 15-latkę, która nabierała odwagi. Przy stanie 3:3 i serwisie Chwalińskiej, rywalki posłała trzy winnery z rzędu. Niestety prosty błąd Polki sprawił, iż Langlais po raz pierwszy w drugim secie wyszła na prowadzenie z przełamaniem. Głośne "Cindy!" z trybun napędziło 15-letnią tenisistkę do coraz lepszej gry. Zdecydowanie dominowała w tym fragmencie pojedynku, dzięki czemu przy wyniku 4:6, 6:4 doprowadziła do trzeciego seta.


Maja Chwalińska potrzebowała kilkunastu minut, skorzystała z przerwy toaletowej, aby z czystą głową przystąpić do decydującej partii. To pomogło, albowiem 23-letnia Polka gwałtownie uzyskała przewagę przełamania. 15-letnią rywalkę zaczęły dopadać problemy fizyczne. W trzecim gemie chwyciła się za łydkę, co sugerowało skurcz. Miała coraz większe problemy z poruszaniem się, co sprytnie wykorzystywała Chwalińska, grając coraz więcej skrótów. Objęła prowadzenie 3:0, co było początkiem końca tego spotkania. Langlais miała już problem z wygraniem punktu. Stawiała na jedno uderzenie, które często kończyło się niewymuszonym błędem.


Po pół godziny trzeciej partii - w tym dwie przerwy medyczne dla Francuzki - Maja Chwalińska triumfowała 6:4, 4:6, 6:0. W drugiej fazie kwalifikacji do Roland Garros 2025 zmierzy się z Kają Juvan. Aby wywalczyć awans do turnieju głównego, trzeba wygrać trzy spotkania.
Idź do oryginalnego materiału