Jak źle wyglądała w ostatnich miesiącach sytuacja zasłużonego portugalskiego zespołu? Brakowało mu pieniędzy nie tylko na pensje piłkarzy, ale najbardziej prowizoryczne rzeczy. W kwietniu z powodu niepłacenia rachunków, na klubowych obiektach przez ponad tydzień... nie było prądu. Z tego powodu pod znakiem zapytania stało rozegranie meczu ze Sportingiem, ale ostatecznie władze Boavisty zdołały uporać się z tym problemem i rozegrać sezon Primeira Liga do końca.
REKLAMA
Zobacz wideo Kobiety chcą zarabiać tyle samo co mężczyźni? Moura Pietrzak: Potrzebujemy dobrego wynagrodzenia, by móc po prostu grać
To koniec. Boavista nie zagra choćby w trzeciej lidze
w okresie 2024/2025 Boavista wygrała tylko sześć spotkań i zajęła ostatnie miejsce w tabeli portugalskiej ekstraklasy. Od tamtego czasu zaczęła się walka o przyszłość dołującego zespołu. Na początku lipca portugalskie media informowały, iż klub nie dostarczył dowodów na spłatę długów, nie był w stanie udowodnić, iż piłkarze, trenerzy i pracownicy mają uregulowane zaległości, a także nie dostarczył dokumentów potwierdzających, iż zespół jest na bieżąco ze składkami urzędu podatkowego i ubezpieczeń społecznych.
Prezes Boavisty, Fary Faye, mówił wówczas na konferencji prasowej: - Jestem kompletnie załamany, przepraszam, nie sądziłem, iż to się nam przydarzy. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, żeby zarejestrować Boavistę, zrobiliśmy wszystko, żeby zdobyć dokumenty, ale pieniądze nie dotarły na czas. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Kocham i szanuję Boavistę.
ZOBACZ TEŻ: Kibice reagują na słowa Ronaldo. "Sprzedał się"
W związku z finansowymi problemami klub celował w start nie w drugiej, a trzeciej lidze portugalskiej. Jak informuje jednak portal "O JOGO", choćby to nie będzie możliwe. Portugalski Związek Piłki Nożnej (FPF) nie przyznał bowiem Boaviście licencji na start w tych rozgrywkach. Władze klubu miały nie dostarczyć wymaganych dokumentów, dotyczących spłaty zaległości finansowych, do terminu 7 lipca.
Boavista może się jeszcze odwołać od decyzji krajowego Związku. Trudno jednak oczekiwać pozytywnego zakończenia tej historii.