Wimbledon jest najbardziej prestiżowym wielkoszlemowym turniejem w całym tourze. Nic więc dziwnego, iż tenisiści tak chętnie w nim startują, choćby w kwalifikacjach. Jednak na każdych, choćby tych najważniejszych zawodach dochodzi do błędów, które nie powinny mieć miejsca. Taka sytuacja spotkała Anastazję Pawluczenkową w starciu z Sonay Kartal. Do kontrowersji doszło przy wyniku 4:4, kiedy Brytyjka posłała piłkę w aut, ale nie zadziałał system wywołujący błędne zagrania. "Sędzia nieoczekiwanie nakazał powtórkę punktu, co wykorzystała Brytyjka, która później serwowała po zwycięstwo w pierwszym secie. Kartal miała choćby piłkę setową, ale jej nie wykorzystała i gem ostatecznie wpadł na konto Pawluczenkowej, która wyrównała na 5:5. Następnie obie strony utrzymały własne podanie i do rozstrzygnięcia potrzebny był tie-break. W nim lepsza okazała się Rosjanka, która wygrała 7:3 i pierwszy set wpadł na jej konto" - relacjonował Michał Salamucha na łamach Sport.pl. "Ale oszukali Pawluczenkową. Skandal!" - grzmiał na Twitterze Dawid Celt.
REKLAMA
Zobacz wideo Wimbledon porwał Polaków! Tak bawią się nasi kibice
Skandal na Wimbledonie. Organizatorzy przeprosili za błąd
Ostatecznie Anastazja Pawluczenkowa wygrała ten mecz. Jednak gdyby się to nie udało, to co by zrobiła? - Powiedziałabym tylko, iż nienawidzę Wimbledonu i nigdy tu nie wrócę. Powiedziałabym tylko, iż nienawidzę trawy na Wimbledonie, jak to zwykle bywa, gdy przegrywamy - wyznała, cytowana przez news.sportbox.ru. - Jestem bardzo rozczarowana, ale, jak powiedziałam, ostatnio pracowałam nad mentalem. To był decydujący moment, ale to był tylko jeden gem i pierwszy set. Mecz jest długi, jak maraton i trzeba grać każdy punkt - dodała.
Po meczu organizatorzy poinformowali, iż przeprowadzono dochodzenie w tej sprawie i wyszło, iż system został "wyłączony w kwestionowanym punkcie" z powodu "błędu operatora". Sytuacja nie przeszła bez echa i władze Wimbledonu musiały ponownie zareagować. "Organizatorzy Wimbledonu przeprosili po tym, jak elektroniczny system wywoływania linii na korcie centralnym został omyłkowo wyłączony, co spowodowało pominięcie trzech wywołań w jednym gemie" - poinformował serwis bbc.com.
Zobacz też: Pięć z sześciu najlepszych odpadło z Wimbledonu! Tak wygląda ranking WTA
"Przeprosiliśmy zaangażowanych w zdarzenie graczy. W dalszym ciągu mamy pełne zaufanie do dokładności technologii śledzenia piłki. W tym przypadku wystąpił błąd ludzki i w związku z tym dokonaliśmy pełnego przeglądu naszych procesów i wprowadziliśmy odpowiednie zmiany" - poinformował rzecznik All England Club.
"Po to jest sędzia"
BBC przypomina, iż zgodnie z regulaminem, jeżeli elektroniczny system wywoływania nie jest w stanie tego dokonać, wezwanie powinno zostać dokonane przez sędziego głównego. "Jeśli sędzia główny nie jest w stanie określić, czy piłka była w korcie, czy na zewnątrz, punkt należy powtórzyć. Ten protokół dotyczy tylko strzałów kończących punkt lub w przypadku, gdy gracz przerywa grę" - czytamy.
Były mistrz Wimbledonu - Pat Cash wyznał na antenie BBC One, iż "niezwykłe" jest to, iż sędzia główny sam nie wywołał piłki. - Sędzia główny jest tam właśnie po to - zaznaczył.
Ostatecznie Anastazja Pawluczenkowa (50. WTA) awansowała do ćwierćfinału Wimbledonu i zakończyło się bez jeszcze większego skandalu. O miejsce w półfinale zagra z Amandą Anisimovą, która plasuje się na 12. miejscu w rankingu WTA.