Od początku sezonu jesteśmy przyzwyczajeni do tego, iż Industria Kielce przystępuje do kolejnych meczów Ligi Mistrzów mocno osłabiona. Nie inaczej było w środę na Węgrzech - na zakończenie pierwszej połowy fazy grupowej wicemistrzowie Polski mierzyli się z Pickiem Szeged bez Alexa Dujszebajewa, Szymona Sićki i Bekira Cordaliji, ale mimo to niczym w Magdeburgu chcieli pokusić się o wyjazdowe dwa punkty, które przesunęłoby ich na trzecie miejsce w tabeli grupy B.
REKLAMA
Zobacz wideo Natalia Bukowiecka z nagrodą Złote Kolce. "Najlepszy sezon w moim życiu"
Ostatnia akcja zadecydowała o wyniku meczu Industrii Kielce w Lidze Mistrzów. Wicemistrz Polski przegrał na Węgrzech
Środowe spotkanie Industria zaczęła naprawdę nieźle. Po udanym kontrataku Arkadiusza Moryty prowadziła choćby 4:1, ale gospodarze odpowiedzieli czterema trafieniami z rzędu i po bramce Imanola Garciandii mieli jednobramkową przewagę 5:4.
Przez całą pierwszą połowę trwała bardzo wyrównana walka. Gdy w 26. minucie do bramki rywala trafił Dani Dujszebajew, było 13:13, ale dwa ostatnie ciosy przed przerwą zadali rywale. Bramki Imanola Garciandii i Sebastiana Frimmela dały Pickowi prowadzenie do przerwy 15:13.
Drugą część spotkania Industria rozpoczęła od gry w przewadze, bo tuż przed przerwą karę dwóch minut otrzymał Borut Mackovsek. A iż przez 45 sekund przewaga kielczan wynosiła dwóch zawodników, to po bramce Michała Olejniczaka i dwóch Dylana Nahiego zrobiło się 16:15 dla polskiego zespołu.
Po około 10 minutach drugiej połowy kielczanie mieli problemy w ataku pozycyjnym, ale za to dobrze spisywali się w obronie, gdzie mocno pomagał im również dobrze dysponowany bramkarz Miłosz Wałach. To też pozwalało na kontrataki, w których brylowali Dylan Nahi i Arkadiusz Moryto. A gdy taką kontrę wykorzystał Jorge Maqueda, w 46. minucie było po 20.
Remis, tyle iż 23:23 był też w 52. minucie, gdy Miłosz Wałach w kapitalny sposób rywala w sytuacji "sam na sam", a następnie kontrę wykończył niezawodny Nahi. Wykorzystany karny przez Morytę w 55. minucie dał prowadzenie Industrii 25:24 i zmusił trenera Picku do wzięcia czasu.
Od fenomenalnego rzutu Michała Olejniczaka na 26:25, końcówkę zdecydowanie lepiej rozegrali gospodarze. W poprzeczkę rzucił Dani Dujszebajew, Dylana Nahiego kapitalnie zatrzymał Roland Mikler, a Węgrzy byli bezbłędni w swoich kontratakach. Mario Sostarić i Janus Svarason odwrócili wynik na 28:26 dla Picku i to okazało się najważniejsze do końcowej wygranej gospodarzy.
Ale emocji w ostatnich sekundach nie brakowało. Najpierw Artiom Karalek trafił na 25 sekund przed końcem na 28:27, a następnie Svarason pod presją kielczan popełnił błąd kroków i to Kielce miały 17 sekund na wyrównanie. Talant Dujszebajew poprosił o czas, ale rzut Jorge Maquedy świetnie obronił Roland Mikler i korzystny dla Picku wynik już się nie zmienił.
To był bardzo dobry mecz w wykonaniu obu bramkarzy - Roland Mikler (Pick) bronił ze skutecznością 35, a Miłosz Wałach (Industria) 32 proc. Najskuteczniejsi w obu zespołach byli z kolei Dylan Nahi (7 goli) oraz po stronie gospodarzy tercet Garciandia - Sostarić - Frimmel (po 5 bramek). Industria Kielce po tej porażce pozostaje na piątym miejscu w grupie B z dorobkiem sześciu punktów.
Jeszcze w środę o godzinie 20:45 dojdzie do drugiej części dwumeczu polsko-węgierskiego, gdyż w Orlen Arenie w Płocku Orlen Wisła zmierzy się z Telekomem Veszprem. Industria z kolei swój następny mecz w Lidze Mistrzów i będzie to ponownie rywalizacja z Pickiem Szeged, ale tym razem w Kielcach. To spotkanie odbędzie się 21 listopada.