To miał być kolejny krok w stronę paryskiej ziemi, kolejny pokaz dominacji na czerwonej mączce. Tymczasem Iga Świątek żegna się z turniejem w Rzymie już w trzeciej rundzie, przegrywając 1:6, 5:7 z Danielle Collins. To nie była ta Iga, do której przyzwyczaiła nas przez ostatnie lata. To była Iga zagubiona, bez rytmu, bez ognia – bez mocy, którą przez trzy sezony wzbudzała postrach na całym świecie.