Występ w Billie Jean King Cup był dla Igi Świątek drugim po dwumiesięcznej przerwie związanej z zamieszaniem wywołanym pozytywnym wynikiem testu antydopingowego. Przypomnijmy, iż w badaniu przeprowadzonym 12 sierpnia podczas turnieju w Cincinnati w organizmie ówczesnej liderki rankingu WTA wykryto trimetazydynę.
REKLAMA
Zobacz wideo Iga Świątek: To był dla mnie ogromny cios
Na szczęście dla Świątek: o bardzo niskim stężeniu. Nasza zawodniczka została jednak zawieszona i włożyła wiele pracy w to, by udowodnić, iż zakazana substancja dostała się do jej organizmu przypadkowo. Świątek jeździła m.in. do Francji na badanie włosów, co ostatecznie dało pozytywny skutek.
Polka udowodniła swoją rację, przez co została zawieszona jedynie na miesiąc. Jak się okazało, zakazana substancja dostała się do krwi Świątek przez zanieczyszczoną melatoninę, którą zawodniczka wzięła kilka godzin wcześniej, bo nie mogła zasnąć.
Celt o kulisach Billie Jean King Cup
Świątek wróciła do gry na początku listopada i wzięła udział w WTA Finals w Rijadzie. Tam nie poszło jej najlepiej. Mimo iż Polka wygrała dwa mecze z Barborą Krejcikovą i Darją Kasatkiną, to porażka z Coco Gauff i inne wyniki sprawiły, iż Świątek nie wyszła z grupy.
Wiceliderka światowego rankingu lepiej poradziła sobie w Billie Jean King Cup, gdzie wygrała wszystkie singlowe spotkania. Świątek ograła Hiszpanką Paulę Badosę, Czeszkę Lindę Noskovą oraz Włoszkę Jasmine Paolini. Między innymi dzięki doskonałej postawie naszej liderki Polki osiągnęły najlepszy wynik w historii, awansując do półfinału.
Kulisy występu Świątek w BJKC odsłonił kapitan polskiej reprezentacji Dawid Celt. - Pracowała bardzo ciężko, zostawiła mnóstwo zdrowia, była liderką tego zespołu. Pociągnęła nas do tego sukcesu na korcie, ale też była bardzo aktywna poza kortem. Świetnie się odnalazła w roli liderki. A teraz już wiemy, iż to nie był dla niej łatwy czas - powiedział na kanale "Break Point" na Youtubie, który prowadzi z dziennikarzem Markiem Furjanem.
- Rosła z meczu na mecz. W starciu z Jasmine Paolini miała kryzys, nie mogła wejść na wysokie obroty. Łezka jej się zakręciła w którejś przerwie. To był ten koszt zaangażowania fizycznego i emocjonalnego - dodał.
Jak się okazało, w trakcie turnieju nie brakowało też problemów zdrowotnych. - Dobra chemia i atmosfera była w drużynie. Każdy pracował ciężko. Po meczu z Czeszkami dzień kończyliśmy o 5:30 nad ranem, gdy fizjoterapeuci kończyli pracę z Igą. Świątek była liderką pełną gębą. Ten ostatni dzień, po meczu z Włoszkami nie mogła w nocy spać, bo bolało ją kolano i bark - ujawnił.