Cały świat zobaczył! Oto jak Collins potraktowała Igę Świątek. Nokaut

4 godzin temu
Iga Świątek miała rację! Mecze Polki z Danielle Collins są o tenisie, a nie o zaczepkach i prowokacjach. W III rundzie Wimbledonu nasza najlepsza tenisistka pokazała rywalce miejsce w szeregu, była lepsza w każdym aspekcie i wygrała w dwóch setach: 6:2, 6:3. Cały świat zobaczył przy okazji, jak Iga Świątek jest groźna na trawie. To był nokaut! - pisze z Londynu Dominik Wardzichowski ze Sport.pl.
- Czekamy na Igę Świątek! Jej mecz z Danielle Collins to największy hit na korcie centralnym! Sinner i Djoković powinni spokojnie wygrać, w ich spotkaniach pewnie nie będzie większej historii, ale starcie Polki z Amerykanką zapowiada się pasjonująco - mówili podekscytowani kibice w okolicach kortu centralnego na terenie All England Lawn Tennis and Croquet Club. To na nim - podobnie jak starcie II rundy z Caty McNally - zaplanowano sobotni pojedynek Polki. Można powiedzieć: na szczęście, bo w Londynie od rana padał przelotny deszcz... Największy i najbardziej prestiżowy z wimbledońskich kortów jest jednak zadaszony - kort numer 1 również - i na nich mecze nie są przerywane. - W końcu wróciła nasza pogoda - śmiali się zmęczeni upałami Brytyjczycy. Mniej zadowoleni byli kibice z biletami na korty zewnętrzne. Tam mecze co prawda rozpoczęły się zgodnie z planem, ale po kilkunastu minutach zostały przerwane.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek zamieszkała w dzielnicy prestiżu i luksusu!


Na korcie centralnym nie było tego problemu, a Jannik Sinner rzeczywiście błyskawicznie rozprawił się z Pedro Martinezem. - Już?! - dziwili się kibice, gdy Włoch wygrał 6:1, 6:3, 6:1. Po "światowej jedynce" męskiego tenisa na kort weszły Iga Świątek i Danielle Collins. - To powinien być świetny mecz - podbijała rangę była tenisistka Alison Riske-Amritraj. I taki rzeczywiście był! Ale tylko ze strony Igi Świątek.
W pierwszym secie niemal każdy gem był zacięty i emocjonujący. Jego ozdobą było kilka długich wymian i to w nich Iga Świątek grała zdecydowanie lepiej od Amerykanki. Nasza najlepsza tenisistka popełniała też zdecydowanie mniej błędów, niż w pierwszych dwóch rundach. Tam po kilku udanych gemach zawsze przychodziło załamanie, tu Świątek był skoncentrowana i w pierwszym secie po prostu zmiażdżyła Collins. Przewaga Polki była tak duża, iż rywalka momentami nie wiedziała, co się dzieje. Była tak zakręcona, iż w szóstym gemie pierwszego seta myślała, iż Iga popełniła podwójny błąd serwisowy, przeszła na drugą stronę i czekała na serwis, gdy Polka wciąż podawała na tę samą stronę, po wywołaniu dotknięcia siatki przy pierwszym serwisie. Rozbawiana publiczność przywołała Amerykankę do porządku, a ta wróciła na pozycję i podniosła rękę, przyznając się do błędu.
Iga Świątek miała rację
- Mam wrażenie, iż wszystkie nasze mecz były o tenisie. Wygrywała ta, które lepiej grała w tenisa - mówiła Iga Świątek jeszcze przed meczem, odpowiadając na pytania o kontrowersje wokół jej relacji z Collins. Iskrzyło od dawna, ale w zasadzie tylko ze strony Amerykanki. Kontrowersje zaczęły się na igrzyskach w Paryżu, gdy Collins publicznie oskarżyła Świątek o "fałszywość", co odbiło się szerokim echem — i eskalowało przy kolejnym spotkaniu na United Cup, gdzie choć Collins podała rękę Polce, to zrobiła to w sposób chłodny, a choćby arogancki: odwracając od razu wzrok. Obie tenisistki unikały jednak pogłębionej polemiki w mediach. - Możemy o tym zapomnieć - mówiła Amerykanka i w sobotę widać to było na korcie.
- Ale ona gra! Zaznajomiła się już z wimbledońską trawą - mówili z podziwem zagraniczni dziennikarze. Byli pod wrażeniem konsekwencji i koncentracji Polki, bo przebieg drugiego seta można porównać do pierwszego. To była całkowita dominacja Igi Świątek. Collins co prawda więcej ryzykowała, grała mocniej, nie kalkulowała, ale nie przyniosło jej to zamierzonego rezultatu i zeszła z kortu pokonana w dwóch setach: 6:2, 6:3.


Najważniejsze jednak, iż w trakcie, ale też po meczu, nie było żadnych spięć na linii Świątek - Collins. Amerykanka tym razem nie prowokowała, nie szukała zaczepek, skupiła się na tenisie, a później z godnością zeszła z kortu. Po meczu z klasą potraktowała Polkę, podziękowała publiczności i ze spuszczoną głową zeszła do szatni. Dziś można napisać ze stuprocentową pewnością: Iga Świątek miała rację! Ich mecze są o tenisie, a Polka jest po prostu lepsza. Bilans ich meczów: 8 zwycięstw Polki, dwa Amerykanki, mówi wszystko.
W IV rundzie na Igę Świątek czeka już 22-letnia rewelacja Wimbledonu - Clara Tauson. Dunka w sobotę sensacyjnie pokonała Jelenę Rybakinę 7:6(8:6), 6:3, prezentując naprawdę solidny tenis. Patrząc na to, jak zagrała Polka, w poniedziałek szykują nam się prawdziwe sceny na wimbledońskiej trawie.
Idź do oryginalnego materiału