Cały świat zobaczył, jak Iga Świątek pękła w Madrycie. Tak ją ocenili

5 godzin temu
Zaczęło się szokująco źle, skończyło bardzo pięknie. Iga Świątek nie przejęła się pierwszym setem przegranym ekspresowo do zera i w wielkim stylu odwróciła losy starcia z Madison Keys, wygrywając ostatecznie 0:6, 6:3, 6:2. Awansowała tym samym do półfinału turnieju WTA 1000 w Madrycie. Nagła odbudowa i powrót do meczu naszej reprezentantki wywarły wrażenie na zagranicznych mediach, które nie ukrywają podziwu.
Kibice oglądający pierwszego seta w starciu Igi Świątek z Madison Keys mogli się zastanawiać, czy na madryckich kortach, aby na pewno gra właśnie Iga. Wszak zawodniczka biegająca wówczas po jej stronie kortu wyglądała jak pięciokrotna mistrzyni wielkoszlemowa, ale tylko wizualnie. Pod każdym innym względem można ją było pomylić z zawodniczką z trzeciej setki rankingu WTA, a nie Top 2. Madison Keys dominowała pod każdym względem i rozniosła Polkę 6:0 w 23 minuty. Zrobiła jej to, co Świątek na mączce zwykle robi rywalkom, choćby dzień wcześniej Dianie Sznajder, by daleko nie szukać.


REKLAMA


Zobacz wideo W jakim klubie zagra w nowym sezonie Jakub Kiwior? Żelazny: Ten klub już jest dla niego za mały


Świątek spóźniła się ponad 20 minut. Jednak jak zaczęła grać, zbierać nie było czego
Biorąc pod uwagę niepewną kondycję mentalną Igi, można się było obawiać, czy to się nie skończy jakimś upokarzającym pogromem. "Nerwy, frustracja i rzucenie rakietą o kort - tak w pierwszym secie ćwierćfinału w Madrycie Iga Świątek reagowała na własne błędy" - napisała wprost Agnieszka Niedziałek ze Sport.pl. Natomiast cokolwiek wydarzyło się w przerwie pomiędzy pierwszym a drugim setem, kompletnie odmieniło Polkę. Słynna metoda "wyłącz i włącz", tylko w wydaniu tenisowym. Świątek wróciła lepsza, agresywniejsza, celniejsza. Po prostu znów była swoją "mączkową" wersją. A takiej wersji Madison Keys nie była w stanie sprostać.


jeżeli z tego przegranego 0:6 seta może wyniknąć coś dobrego, to być może to było takie zwycięstwo, jakiego Polka potrzebowała. Triumf-fundament, na którym można zbudować nową siłę mentalną. O tym się przekonamy w przyszłości, natomiast tu i teraz Świątek wywarła wrażenie na ekspertach, także zagranicznych. Portal puntodebreak.com nie mógł wyjść z podziwu dla sposobu, w jakim Polka zareagowała na pogrom w pierwszej partii.


Wielkie odrodzenie i słodka zemsta
- Świątek odrodziła się po "bajglu" i zanotowała wielki comeback przeciwko Keys. Po porażce 0:6 w pierwszym secie, Polka musiała zmagać się z wyzwaniem zranionej dumy obrończyni tytułu. Nie zamierzała się jednak, tak łatwo poddawać. Wygrała 0:6, 6:3, 6:2 po godzinie i 45-ciu minutach, pokazując znakomity tenis po "odłączeniu" w pierwszej partii. Widać, iż bardzo chce powtórzyć wyczyn z zeszłego roku i wygrać pierwsze trofeum w tym sezonie - czytamy.
- Polka poniosła porażkę w Stuttgarcie z Jeleną Ostapenko, a w Madrycie musiała zmagać się z trudnymi trzysetówkami z Alexandrą Ealą i Dianą Sznajder. Dyskomfort tym spowodowany w połączeniu z mocnymi uderzeniami Keys pozwolił Amerykance rozszaleć się w pierwszym secie. Jednak napór rywalki również na początku drugiego seta nie złamał Świątek, która gwałtownie odnalazła swój rytm. Iga grała niezwykle czysty tenis przez dwa kolejne sety i pomściła swoją porażkę z Keys w półfinale Australian Open. Teraz będzie mieć kolejną szansę na zemstę, bo zarówno Mirra Andriejewa, jak i Coco Gauff wygrały swe dwa ostatnie starcia z nią - to z kolei relacja portalu tennis.com.


Przegrany set tylko podkręca efekt dwóch kolejnych
Natomiast portal Ubitennis podkreślił, iż pierwszy set był dla Polki jednym z najgorszych doświadczeń w karierze. Oraz jeszcze bardziej uwypukla wielkość tego, co zrobiła później. "Co to było? Świątek przegrała seta 0-6 z Keys, ale zdołała wygrać mecz" - czytamy na Sport.ua.
- Świątek padła ofiarą "bajgla" po raz pierwszy od czterech lat. Jednak to tylko po to, by później dokonać wielkiego powrotu. Tylko dziewięć punktów wygranych w pierwszym secie przez Polkę sprawia, iż to był zdecydowanie jeden z najgorszych setów w jej karierze. jeżeli jednak to była sensacja, to zaledwie pięć zdobytych gemów przez Keys w dalszej części spotkania wyjątkowo dobrze obrazuje, jak Świątek odwróciła wydarzenia na korcie i utrudniła jej życie w tym meczu - czytamy.
"Iga Świątek "poczuła smak własnego lekarstwa" w meczu z Madison Keys w Madrycie!" - napisał z kolei Eurosport.ro. "Rozstawiona z numerem drugim zawodniczka nie dała się jednak przytłoczyć psychicznie i ze zranioną dumą wygrała mecz, kwalifikując się do półfinału Mutua Madrid Open" - tak z kolei podsumowali mecz dziennikarze magazine.tennistaalker.it.
Idź do oryginalnego materiału