Temperatura wokół starcia Manchesteru z Realem była niezwykle gorąca już przed spotkaniem. Słabiutka postawa zespołu Pepa Guardioli w fazie ligowej (byli blisko kompletnego odpadnięcia z rozgrywek) sprawiła, iż zajęli dopiero 22. miejsce w tabeli i w play-off o awans do 1/8 finału wylosowali Real Madryt. Dla "Królewskich" brak bezpośredniego awansu również był sporym rozczarowaniem.
REKLAMA
Zobacz wideo GKS Katowice walczy o utrzymanie w PlusLidze. Łukasz Usowicz: Pokazaliśmy, iż dalej wierzymy
Fani City "podpalili" przed meczem, a VAR w trakcie
Tuż przed meczem fani na Etihad Stadium postanowili jeszcze dodatkowo wbić szpilę w Real Madryt. Przygotowali oprawę z wizerunkiem Rodriego całującego trofeum Złotej Piłki z apelem, by madrytczycy przestali w końcu płakać z tego powodu. To oczywiście pokłosi zachowania Realu, który zbojkotował galę Złotej Piłki, gdy okazało się, iż nagroda trafi do Hiszpana, a nie do Viniciusa Juniora. Jednak już po pierwszej połowie równie wiele, a może choćby i więcej, mówiło się o czymś zupełnie innym.
Czekali, czekali, czekali i... czekali
Chodzi o weryfikację VAR przy golu na 1:0 dla Manchesteru City. Strzelił go w 19. minucie Erling Haaland. Sędziowie na VAR-ze mieli wątpliwości, czy w momencie podania od Josko Gvardiola Norweg był przed, czy za linią piłki. jeżeli przed - gol prawidłowy, jeżeli za - spalony, gol nieuznany. Weryfikacja trwała potwornie długo. W Lidze Mistrzów jest system automatycznego wykrywania spalonych, ale tutaj specyfika sutyacji wymagała "ludzkiej" analizy. Dopiero po ponad czterech minutach sędziowie doszli do wniosku, iż za linią piłki była tylko ręka Haalanda, a wedle obecnych przepisów, ręka się nie liczy, bo nie można nią strzelić gola. Gol został uznany.
Angielska legenda grzmi. "Nieakceptowalne"
Cała sytuacja wywołała oburzenie w mediach. Nie chodziło o samą kwestię tego czy spalony był, czy nie, tylko o długość trwania całego procesu. Na sędziów wylała się fala krytyki. Legendarny angielski napastnik Alan Shearer, komentujący wydarzenia boiskowe dla Amazon Prime, nie miał litości. "To, iż kibice i piłkarze muszą tyle czekać, to jest totalnie nieakceptowalne" - powiedział Anglik, cytowany przez Daily Star Sport.
Portal GiveMeSport tłumaczy, dlaczego sędziowie w ogóle musieli analizować całą sytuację. - Normalnie w Lidze Mistrzów spalone rozstrzyga automatyczny system, który za punkt odniesienia bierze ciała zawodników. Jednak w tej sytuacji linię spalonego wyznaczała piłka, więc to sędziowie musieli ocenić, czy Haaland spalił akcję, czy też nie - czytamy.
Z kolei objaśnienie, dlaczego Norweg jednak uniknął spalonego, choć na pierwszy rzut oka wyglądało to inaczej, zamieścił hiszpański dziennik "Marca". - Oto dokładny obraz z akcji, która dała City gola. Na spalonym jest jedynie ręka Haalanda, którą nie można oddać strzału. Wobec tego w świetle przepisów gol został uznany - piszą Hiszpanie.
Gole Haalanda nie zbawiły City
To nie był jedyny gol Haalanda w tym meczu, bo w drugiej połowie trafił jeszcze z rzutu karnego. Przed nim też była dłuższa przerwa, ale to było akurat spowodowane "zbieraniem" faulowanego Phila Fodena z murawy. Gdy Anglik się podniósł, wszystko przebiegło już płynnie. Ostatecznie jednak trafienia Norwega nic nie dały, bo Real w samej końcówce odwrócił wynik z 1:2 na 3:2 za sprawą goli Brahima Diaza i Jude'a Bellinghama.