Cała Polska zobaczyła, co zrobił Rafał Majka. Czekaliśmy 28 lat

3 godzin temu
Rafał Majka był tak wyjechany, iż na zadane po polsku pytanie zaczął odpowiadać po angielsku. W rocznicę wydarzeń z igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro Majka walczy o wygranie Tour de Pologne. To jego pożegnanie z polskim wyścigiem, po tym sezonie 36-latek skończy karierę.
To było mordercze 241,5 kilometra. A gdyby tamten wyścig był krótszy o 1,5 km, to pewnie Rafał Majka miałby złoto. Ale zostawmy "gdybologię". Na brązowy medal olimpijski nasz kolarz pracował przez sześć godzin, 10 minut i 10 sekund jazdy w 30-stopniowym, brazylijskim upale. A razem z nim harowali koledzy z reprezentacji Polski. Z innym genialnym kolarzem w składzie, Michałem Kwiatkowskim. To się działo równo dziewięć lat temu – 6 sierpnia 2016 roku.

REKLAMA







Zobacz wideo Tak wygląda Tour de France od kuchni



W 2014 roku Kwiatkowski został mistrzem świata. Na pewno marzył o medalu również na igrzyskach. Ale w 2016 roku w Rio umiał przyznać, iż w wyższej formie jest Majka. I umiał poświęcić się dla niego. - Uciekał przez ponad 200 kilometrów, wyjechał się dla kolegi, wziął na siebie cały ciężar tego morderczego wyścigu, żeby Majka mógł jechać w futerale – komentował wtedy dla Sport.pl Lech Piasecki.
Majka jechał w futerale, bo Kwiatkowski poświęcił się dla niego
W futerale? - Tak się u nas mówi. Bo proszę sobie przypomnieć, jak Rafał wyglądał przez prawie cały wyścig. Jechał spokojnie w szerokiej stawce, a pracować nad zlikwidowaniem ucieczki musieli kolarze z innych krajów. Hiszpanie i Brytyjczycy bardzo się tym zmęczyli, w najważniejszym momencie zabrakło im pary. A Rafał właśnie wtedy mógł dać z siebie wszystko, co miał. Jestem przekonany, iż Majka i Kwiatkowskiego, i Michała Gołasia, i Macieja Bodnara, zabierze niedługo na duże piwo – tłumaczył jeden z naszych najlepszych kolarzy w historii.
A jak w szczegółach dwaj nasi najlepsi kolarze XXI wieku, czyli Majka i Kwiatkowski, rozegrali tamten wyścig w Rio?
"Już wcześniej ustalili, iż liderem reprezentacji będzie Majka, piąty kolarz wyścigu Giro d’Italia oraz zdobywca po raz drugi prestiżowego tytułu Króla Gór Tour de France [w 2014 i 2016 roku], przyjeżdżający do Rio po dziewięciu miejscach na podium etapów w Wielkiej Pętli w ostatnich trzech edycjach. Zgodzili się, iż wszystko zrobią, aby mu pomóc. - Ustaliliśmy, iż walczymy o zwycięstwo Rafała - powiedział Kwiatkowski za metą i dodał: - Myślę, iż w swojej najlepszej formie byłbym w stanie utrzymać się z najlepszymi. Ale zawsze w zespołach, w których się ścigałem, jechaliśmy na najmocniejszego. A teraz w reprezentacji najmocniejszy jest Rafał" – pisali wtedy nasi wysłannicy do Rio, Paweł Wilkowicz i Radosław Leniarski.



Kwiatkowski pokazał wielką moc. Przez 200 kilometrów jechał w ucieczce, po to, żeby na końcówce etapu dojechał do niego Majka i żeby świetnie zjeżdżający Michał poprowadził trochę gorzej radzącego sobie w tej specjalności Rafała. Zjazdy w Rio były karkołomne. Oglądaliśmy na nich wiele wypadków. A gdy na 10 km do mety na czele wyścigu zostali już tylko Majka oraz Vincenzo Nibali i Sergio Henao, to wszyscy myśleliśmy, iż mamy złoto. Włącznie z Majką. Bo wtedy Włoch i Kolumbijczyk się wywrócili.
Złoto Majce zabrało morze. I dwa wściekłe psy
- Szedłem na solo po złoto – mówił później Majka. Ale na 1,5 kilometra przed metą Majkę dogonili Greg Van Avermaet i Jakob Fuglsang. A kiedy 150 metrów przed metą Belg i Duńczyk przestali oglądać się na siebie nawzajem i na Polaka, kiedy ruszyli finiszować, to nasz kolarz choćby nie spróbował się z nimi ścigać. – Na koniec nie miałem siły choćby zafiniszować, bo takie miałem skurcze. Dałem z siebie wszystko – tłumaczył.
To było chwilę po przedziwnej wpadce. Przed pójściem do dziennikarzy piszących medaliści musieli się pojawić w telewizjach. Przy stanowisku TVP Majka stał na ostatnich nogach i przez 10 sekund słuchał, jak pytanie zadaje mu Sebastian Parfjanowicz. Po wysłuchaniu dziennikarza, którego przecież dobrze zna, nagle Majka zaczął odpowiadać tak, jakby kompletnie nie wiedział, z kim rozmawia: po angielsku. – Przepraszam, ale naprawdę jestem zmęczony – stwierdził w końcu, śmiejąc się ze swojej pomyłki.





Majka był wypompowany, ale szczęśliwy. Ciekawe, jak bardzo w jego głowie krążyły myśli i o tym, jak piękny wynik wywalczył, ale i o tym, iż mogło być jeszcze lepiej. My to przeżywaliśmy. - Wielka szkoda, iż Nibali i Henao się wywrócili. Gdyby ta trójka jechała razem do końca, to Rafał mógłby mieć lepszy medal. Bo na pewno Van Avermaet i Fuglsang tej trójki by nie dogonili. A tak złapali samotnie walczącego Rafała 1,5 km przed metą i zajęli dwa pierwsze miejsca, bo są lepszymi sprinterami. Z całej tej piątki zdecydowanie najlepszymi – analizował dla nas Piasecki. – Ale brąz i tak smakuje niezwykle. Tyle lat [od 1988 roku] czekaliśmy na olimpijski medal w kolarstwie szosowym – dodawał.
W podobnym tonie wypowiadał się Zenon Jaskuła, który w 1988 roku wywalczył olimpijskie srebro w wyścigu drużynowym w Seulu, razem z Joachimem Halupczokiem, Markiem Leśniewskim i Andrzejem Sypytkowskim.
- Gdyby trasa nie biegła wzdłuż morza, dwa wściekłe psy nie dopadłyby Rafała i mielibyśmy złoto – mówił nam Jaskuła.
- Wyglądało to pięknie, ale samotnie uciekającemu zawodnikowi pod wiatr zawsze jedzie się gorzej. Gdyby końcówka trasy była inna, Rafał mógłby się obronić przed atakiem Grega Van Avermaeta i Jakoba Fuglsanga – tłumaczył. Kto widział tamten wyścig, ten na pewno pamięta, jak Majka samotnie mknął do mety wzdłuż plaży. Ale w końcu został złapany. Niestety. - Ale zostawmy "gdybanie", obyśmy zawsze mieli tylko takie problemy, iż nasz sportowiec nie obronił złota, ale i tak stanął na olimpijskim podium – mówił wtedy nie bez racji Jaskuła.


Majka kończy. I walczy o wygranie Tour de Pologne
Na takie „kłopoty" jak tamten z Rio zafundowany nam przez kolarską reprezentację Polski z liderem Rafałem Majką czekamy z utęsknieniem. Szkoda, iż Majka już więcej nie powalczy na olimpijskich trasach. I iż z końcem tego sezonu skończy karierę. Tym mocniej kibicujmy mu teraz na Tour de Pologne. Celem naszego 36-letniego kolarza jest wygranie narodowego wyścigu. A więc powtórzenie innej pięknej historii, bo Tour de Pologne Majka już kiedyś wygrał – w 2014 roku.



Teraz po dwóch z siedmiu etapów Majka jest dziewiąty w klasyfikacji generalnej. Do lidera, Paula Lapeiry z Francji, Polak traci tylko 14 sekund. Kolejny etap już w środę w Wałbrzychu. Transmisja w TVP Sport, Eurosporcie i na platformie MAX, relacje na żywo na Sport.pl.
Idź do oryginalnego materiału