Sprawa przypadków molestowania przez Mirosława Skrzypczyńskiego wyszła na jaw w 2022 r. po publikacjach Onetu. Prokuratura Okręgowa w Szczecinie postanowiła wszcząć śledztwo, uznając artykuły za doniesienie publiczne. W przypadku śledztwa dotyczącego molestowania Katarzyny Kotuli śledczy nie mieli żadnych wątpliwości.
REKLAMA
Zobacz wideo Zamieszanie wokół Igi Świątek. "To zostało bardzo dziwnie zakomunikowane"
Były prezes polskiego związku molestował nastoletnią zawodniczkę
- W pewnym momencie, podczas treningów, Skrzypczyński zaczął szukać okazji do kontaktu fizycznego: dotykał, ocierał się. A po treningach, często indywidualnych, pod pretekstem znoszenia sprzętu czy konieczności odbycia rozmowy o popełnianych na korcie błędach, wybrane zawodniczki, w tym mnie, zaczął "zapraszać" do kantorka. Kantorkiem czasami była dziewczęca szatnia, czasem biuro trenera, a innym razem miejsce składowania sprzętu. To były zawsze spotkania jeden na jeden. Zamykał od środka drzwi i krzywdził nas. Mirosław Skrzypczyński napastował mnie seksualnie co najmniej kilkanaście razy na przestrzeni trzech lat - opowiadała Kotula Onetowi dwa lata temu.
Dochodzenie prokuratury trwało półtora roku. W końcu poznaliśmy jego wyniki. Śledczy jednoznacznie stwierdzili, iż Skrzypczyński jest winny molestowania obecnej ministry ds. równości. Ale były prezes PZT nie dostanie zarzutów. Śledztwo zostało umorzone ze względu na przedawnienie sprawy już w 2002 r. Uzasadnienie prokuratury przedstawia przerażające i drastyczne szczegóły sprawy.
"Poczynione w oparciu o relację pokrzywdzonej ustalenia faktycznie wskazują, iż zachowania, których dopuścić miał się wobec niej Mirosław Skrzypczyński, skierowane były przeciwko wolności seksualnej, w czasie kiedy Katarzyna Kotula, urodzona w dniu 1 lutego 1977 r., nie miała skończonych 15 lat oraz po tej dacie, o czym świadczy wpis w jej pamiętniku z dnia 13 marca 1992 r. Zebrany w tej sprawie materiał dowodowy nie dostarczył podstaw do stwierdzenia, aby do opisywanych zdarzeń doszło w wyniku stosowania przemocy rozumianej jako fizyczne przełamania oporu ofiary oraz, aby w ich wyniku doszło do obcowania płciowego pokrzywdzonej ze sprawcą. Pomiędzy ofiarą a sprawcą istniała specyficzna relacja mistrz — uczeń, która uzasadniała zaufanie pokrzywdzonej do trenera — autorytetu" - czytamy.
Prokuratura wskazała, iż za dopuszczone czyny Skrzypczyński mógłby dostać karę do 15 lat pozbawienia wolności. Gdyby zastosowano przepisy kodeksu karnego sprzed ponad 30 lat, dostałby karę maksymalnie dziesięciu lat więzienia. Wówczas molestowanie kwalifikowano jako "czyn lubieżny".
Kotula skomentowała na prośbę Onetu wyniki śledztwa prokuratury. - Warto walczyć o prawdę, sprawiedliwość, choćby jeżeli przychodzą po wielu latach, gdy jest już zbyt późno, by pociągnąć sprawcę do odpowiedzialności karnej. Mam nadzieję, iż ta sprawa doda siły i odwagi tym wszystkim, którzy też, tak jak kiedyś, wstydzą się mówić o tym, co ich spotkało. Moja sprawa się przedawniła, ale wiem, iż są inni: kobiety i dziewczynki, mężczyźni i chłopcy, którzy doświadczyli molestowania seksualnego i nigdy nikomu o tym nie powiedzieli. Najwyższy czas, żeby ofiary przestały się bać i wstydzić. By to uczucie wreszcie dosięgało sprawców i to oni ponosili odpowiedzialność za swoje czyny - powiedziała ministra.
Prokuratura sprawdzała też, czy Skrzypczyński molestował zawodniczki w Promieniu Opalenica w 1996 r. i Nafcie Zielona Góra w 2006 r. W obu przypadkach śledztwo umorzono ze względu na "brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu". Poza tym obie sprawy także się przedawniły.
24 listopada 2022 r. Mirosław Skrzypczyński złożył rezygnację z pełnienia funkcji prezesa PZT ze skutkiem natychmiastowym.