Na nieco ponad godzinę przed meczem Filipiny - Tunezja na szybiej kasie biletowej przy SM Mall of Asia Arena pojawiła się kartka z informacją, iż bilety zostały wyprzedane. Można się było tego spodziewać, słysząc wcześniej o tym, jak miejscowi kibice są zakochani w siatkówce. Tymczasem wielu z nich oglądało spotkanie rozpoczynające mistrzostwa świata w Manili w telewizji, a wejściówek choćby nie próbowali kupować. I byli z tego powodu bardzo źli.
REKLAMA
Zobacz wideo Polscy siatkarze wrócili do kraju po zwycięstwie w Lidze Narodów!
Kibice z Filipin wolą Japończyków. W hali rozległa się piosenka z "Titanica"
Spotkanie 43. w światowym rankingu Tunezji z 82. w tym zestawieniu Filipinami - to nie brzmi jak obsada ciekawie zapowiadającego się pojedynku siatkarskiego. I pod względem sportowym mecz wygrany przez ekipę z Afryki 3:0 taki nie był. Ale od początku było wiadomo, iż częściej niż na parkiet należy zerkać na trybuny.
W ostatnich dwóch latach tutejsi kibice wyrobili sobie mocną markę podczas turniejów Ligi Narodów. Prezenty wręczane zawodnikom, uwielbienie dla graczy i żywiołowe reagowanie w trakcie meczu - to właśnie cechy typowe dla tych fanów. Choć oni sami przyznają wprost, iż najmocniej wcale nie dopingują swoich rodaków, a Japończyków.
- Wynika to m.in. z poziomu gry. Japończycy są pod tym względem znacznie lepsi. A bliska jest nam kultura anime - opowiada mi młody mężczyzna, który pracuje w biurze prasowym.
I przyznaje, iż o ile mecz otwarcia z Japończykami byłby na pewno hitem frekwencyjnym, to wówczas wcale nie byłoby pewne, iż większość widzów wspierałaby w piątek gospodarzy. W przypadku meczu z Tunezyjczykami tego typu wątpliwości nie było. A fani obecni na trybunach w pełni potwierdzili, iż mogliby udzielać szkoleń z entuzjazmu.
Wielka wrzawa rozległa się, gdy Filipińczycy zdobyli drugi punkt w pierwszym secie. Tunezyjczycy mieli po swojej stronie wtedy 12. Potem nic się w tym względzie nie zmieniło. Przewaga rywali do końca tego seta była bardzo duża, ale nie burzyło to euforii fanów. Tak samo było choćby przy wyniku 14:21 w drugiej partii. Choć parę minut wcześniej - przy stanie 6:12 - DJ puścił zaś wymownie fragment piosenki z filmu "Titanic".
Euforia i łapanie się za głowę. Organizatorzy mówili o sukcesie, spojrzenie na trybuny temu przeczyło
Gospodarze jednak nie poszli tak gwałtownie na dno - w trzecim secie długo walczyli o przedłużenie meczu. Nieraz choćby - ku euforii swoich fanów - prowadzili nieznacznie. Tylko im bliżej było końca seta, tym zaczynała się zarysowywać na nowo przewaga Tunezyjczyków. A osoby na trybunach raz skakały w euforii po wygranej akcji, by za chwilę łapać się za głowę po straconym punkcie. Po ostatniej akcji dość gwałtownie się jednak pogodzili z wynikiem. Jak widać, sami też zdawali sobie sprawę, iż sportowo trudno było liczyć na cud w przypadku zespołu, który dzięki roli gospodarza zadebiutował w MŚ.
Ale o ile spodziewano się kompletu publiczności, to tu przyszło rozczarowanie. Gdy przed meczem ogłoszono wyprzedanie biletów, to wszystko wydawało się przebiegać zgodnie z planem - Filipińczycy mieli pokazać znów, jak bardzo kochają siatkówkę. Podobno jest u nich ona drugim z najpopularniejszych sportów, za koszykówką. Gdy ogłoszono wyprzedanie biletów, to w hali odbywał się koncert związany z otwarciem turnieju i na trybunach było bardzo dużo wolnych miejsc. Podczas meczu ich liczba się zmniejszyła, ale wciąż łatwo było dostrzec puste krzesełka.
A sfrustrowani kibice w mediach społecznościowych dawali wtedy wyraz swoim emocjom, wskazując, iż bilety były dla nich po prostu za drogie. Kto więc je kupił i z nich nie skorzystał - nie wiadomo. Ale pozostaje mieć nadzieję, iż w kolejnych meczach podobnego widoku już nie będzie. I święto siatkówki nie zostanie ponownie zepsute.