Półtora roku temu Iga Świątek przegrała z Anną Kalinską 4:6, 4:6 w półfinale w Dubaju, a dwa tygodnie temu pokonała ją 6:3, 6:4 w ćwierćfinale w Cincinnati. Było jasne, iż w trzeciej rundzie US Open 2025 naszą wiceliderkę światowego rankingu czeka trudne zadanie. Ale kto przewidział, iż jeszcze trudniejsza rywalką od 29. na liście WTA Rosjanki dla Świątek będzie sama Świątek?
REKLAMA
Zobacz wideo Iga Świątek przeszła do historii Wimbledonu! "Gwiazda na skalę wszechświata"
Pierwszy gem – serwuje Świątek, wygrywa do 15. Jest dobrze, jest spokojne, pewne wejście w mecz. I nagle na korcie zaczyna się dziać coś, w co trudno uwierzyć – 1:1, 1:2, 1:3, 1:4, 1:5, a przy 2:5 aż cztery setbole dla Rosjanki.
Świątek sama się przełamywała
Dlaczego to się tak potoczyło? Cóż, po wygraniu pierwszego gema Świątek miała dwie piłki na 2:0. Ale breakpointów nie wykorzystała na własne życzenie. Po prostu popełniała błędy. A później było jeszcze gorzej. Na 1:2 Świątek przełamała się sama – przy stanie 30:40 popełniła podwójny błąd serwisowy. Po chwili Kalinska wygrała gema przy swoim serwisie na 3:1, a na 1:4 Świątek znów przełamała się sama. Znowu przy stanie 30:40 nie wytrzymała i popełniła podwójny błąd serwisowy.
Kalinska prowadziła 4:1 z podwójnym przełamaniem, głównie dzięki temu, iż z 21 punktów, jakie zdobyła, aż 12 dostała od Świątek w prezencie. Wtedy Polka miała już na koncie aż tyle niewymuszonych błędów, a Rosjanka – tylko cztery. Co gorsza, nie wyglądało na to, iż Świątek w psuciu się zatrzyma. W trakcie gema na 5:1 dla Kalinskiej po każdym przegranym punkcie Iga gestykulowała do swojego sztabu. Realizator transmisji pokazywał nam, iż trener Wim Fissette coś mówi, ale raczej nie były to słowa kierowane do zawodniczki, tylko do Darii Abramowicz i Macieja Ryszczuka, którzy siedzieli obok. A oni – psycholożka i trener przygotowania fizycznego – choćby nie odpowiadali, widzieliśmy tylko ich zafrasowane miny.
Po pięciu gemach z rzędu wygranych przez Kalinską Świątek wreszcie wygrała gema przy swoim podaniu na 2:5. Ale po 37 minutach gry przy swoim serwisie Rosjanka miała pierwszego setbola. A po 38 minutach drugiego. Świątek oba obroniła i chyba uwierzyła w to, w co pewnie nie wierzyli już choćby jej najzagorzalsi fani. Trzeciego setbola Kalinska zmarnowała sama, podwójnym błędem serwisowym. Czwartego zepsuła w taki sam sposób. A Świątek chwyciła tę dłoń wyciągniętą przez rywalkę i nie utonęła.
Po obronie czterech setboli Iga wykorzystała pierwszego breakpointa w tym gemie i zmniejszyła straty na 3:5. Za chwilę wygrała do 15 swojego gema serwisowego i było już tylko 4:5. Do 15 wygrała też kolejnego gema serwisowego rywalki. - Zmieniło się tempo gry Kalinskiej, bo wynik jest stykowy i ona już nie chce ryzykować. A Iga już się tak nie spieszy – analizował wtedy Lech Sidor, który razem z Markiem Furjanem komentował mecz w Eurosporcie. – Zobacz, zniknęły błędy – cieszył się Sidor za moment, gdy Świątek dogoniła Kalinską na 5:5.
Świątek starła Kalinskiej uśmiech z ust. Co za tie-break!
Dwie-trzy minuty później były tenisista irytował się po błędach Polki. Świątek przy swoim serwisie prowadziła 30:15, ale przegrała trzy punkty z rzędu. Ten na 30:30 Kalinska wygrała po pięknym bekhendzie po przekątnej, a więc trudno i brawo. Ale dwa kolejne punkty Świątek jej podarowała. – Te forhendy były wyrzucone w aut nie o 10 centymetrów, tylko o dwa metry. To prezenty – mówił Sidor. Po ich przyjęciu i z prowadzeniem 6:5 Rosjanka z uśmiechem schodziła na krótką przerwę.
Ten uśmiech na jej ustach zgasł, gdy Świątek kapitalnym lobem odpowiedziała na jej potężne zbicie spod siatki i wyszła na 40:15 w następnym gemie. Iga miała więc dwie szanse na wyrównanie 6:6. Pierwszego breakpointa Kalinska obroniła akcją przy siatce. Drugiego też obroniła – serwisem. A za chwilę Świątek miała trzeciego, po podwójnym błędzie serwisowym Rosjanki. Niestety, Świątek uderzyła bekhendem po linii w siatkę. I znów była równowaga. Ale za moment był czwarty break dla Świątek, po jej bekhendowym returnie po linii. I tę czwartą szansę Polka wykorzystała – wyrównała na 6:6, doprowadziła do tie-breaka! Kalinska pomogła, popełniając błąd (forhend w siatkę).
- Ojej, ojej! Coś pięknego – zachwycał się Furjan po punkcie na 1:0. W tamtej akcji Iga dogoniła piłkę w narożniku i odegrała w narożnik Rosjanki nad korytarzem deblowym, niemal mijając siatkę. Po chwili równie pięknym bekhendem Świątek wyszła na 2-0. A zaraz było 3-0 i Świątek serwowała. I wyserwowała sobie prowadzenie 4-0. A do tego również serwisem dorzuciła punkt na 5-0. Iga wreszcie rządziła w tie-breaku. W tym sezonie to rzadkość. Dotąd jej tie-breakowy bilans w 2025 roku był niekorzystny – wygrała cztery, a przegrała siedem. Tego z Kalinską wygrała bardzo pewnie, 7-2.
Wygląda na to, iż Świątek pomogła ta wycieczka
Bardzo możliwe, iż kluczowa dla odrabiania strat przez Igę była jej jedna wycieczka. Przy stanie 2:5 Świątek podeszła do swojego teamu i rozmawiała z Fissettem.
Po pierwszym secie dużo żywszą rozmowę ze swoją trenerką toczyła Kalinska. Na początku drugiej partii widać, jak bardzo Rosjanka jest zdenerwowana. Już w pierwszym gemie Świątek ją przełamała.
Wielka szkoda, iż przy prowadzeniu 7:6, 1:0 Polka nie wyserwowała sobie kolejnego gema, iż nie odjechała. Wtedy mentalnie Rosjance byłoby jeszcze trudniej. Niestety, Iga znów zaczęła popełniać błędy i przegrała swój serwis do 15. A później miała breaka przy podaniu Kalinskiej, ale Rosjanka przepchnęła tego gema na przewagi i w drugiej partii wyszła na prowadzenie 2:1.
Znów trochę się niepokoiliśmy, widząc, iż gra Świątek faluje. Na szczęście opadania w tym falowaniu nie były aż tak niskie, jak przez długą część pierwszego seta. Bolało, iż Polka wciąż nie trafiała pierwszym serwisem, ale na plus było to, iż nie wróciła do popełniania aż tylu błędów. Ale gdyby teraz to ona nie podała rywalce pomocnej dłoni, to pewnie mecz skończyłby się szybko. Bo po przegraniu pierwszej partii i na samym początku drugiej Kalinska wyglądała, jakby się obraziła i jakby chciała jak najszybciej to skończyć, bez względu na wynik.
W każdym razie po przełamaniach na 1:0 i 1:1 aż do stanu 4:4 oglądaliśmy gemy wygrywane przez tenisistki serwujące. Aż w końcówce Świątek znów przycisnęła, znów pokazała klasę. Na 5:4 przełamała Kalinską w grze na przewagi. A za moment już pewnie, do 30, wygrała swojego gema serwisowego wykorzystując już pierwszego meczbola.
W czwartej rundzie US Open Iga Świątek zmierzy się z kolejną Rosjanką Jekatieriną Aleksandrową (13 WTA).