Była północ, gdy Hurkacz poznał rywala w Rzymie. Wielki rewanż!

4 godzin temu
Przesunięcia w terminarzu wymuszone deszczem sprawiły, iż Tommy Paul i Alex De Minaur ścigali się z czasem, by swój mecz zakończyć jeszcze we wtorek 13 maja. Udało im się minimalnie, bo ostatnią wymianę skończyli o północy. W nowy dzień w lepszym humorze wszedł Paul, który pokonał Australijczyka 7:5, 6:3 i awansował do ćwierćfinału ATP Masters 1000 w Rzymie i zagra z Hubertem Hurkaczem. Co ciekawe, Polak oraz Amerykanin spotkali się rok temu dokładnie na tym samym etapie tego samego turnieju.
Wtorkowe zmagania na rzymskich kortach musiały zmagać się z kaprysami pogody. W godzinach popołudniowych stolicę Włoch nawiedził deszcz, który utrudniał organizatorom sprawne przeprowadzanie meczów. Dla przykładu starcie Huberta Hurkacza z Jakubem Mensikiem w 1/8 finału rozciągnęło się w czasie na ponad 6 godzin, bo Polak z Czechem grali prawie 3 godziny, a drugie tyle dołożyły od siebie przerwy wywołane przez pogodę. Ostatecznie z wszelkimi szaleństwami lepiej poradził sobie wrocławianin, który wygrał wojnę nerwów i awansował do ćwierćfinału.


REKLAMA


Zobacz wideo Barcelona w końcu doczeka się nowego stadionu?! 1,5 miliarda euro


De Minaur dla Paula jak Ostapenko dla Świątek. Tylko tym razem historia potoczyła się inaczej
Mógł już także czekać na rozstrzygnięcie starcia między Tommym Paulem a Alexem De Minaurem. To właśnie zwycięzca tego pojedynku był następnym rywalem Polaka. Z obydwoma Hurkacz miał do wyrównania warunki. De Minaur pokonał go w tym roku w Indian Wells (6:4, 6:0). Za to Paul wyeliminował naszego reprezentanta właśnie w Rzymie rok temu na etapie ćwierćfinałowym (odpadł potem w półfinale). Niemniej faworytem był w tym starciu Australijczyk, który jak dotąd był prawdziwą zmorą Amerykanina, pokonując go we wszystkich pięciu dotychczasowych meczach.


Każda seria jednak kiedyś się kończy, a demony trzeba pokonywać. Ewidentnie z takiego założenia wyszedł w tym spotkaniu Paul, który wygrał pierwszego seta. Zaczął go co prawda od falstartu, bo dał się przełamać już na samym początku. Jednak nie przyprawiło go to o traumę, nie przeleciały mu przed oczami wszystkie wcześniejsze porażki z De Minaurem (a choćby jeżeli przeleciały, to bez negatywnego efektu).


Paul przegonił demona. Prawie wybiła północ
Amerykanin w czwartym gemie odrobił straty, a kilka chwil później sam skutecznie wybronił dwa breakpointy. Rozstrzygnięcie seta przyszło przy stanie 6:5 dla Paula. De Minaur miał wówczas dwie okazje, by doprowadzić do tiebreaka. Obie zmarnował, a trzeci setbol dla jego rywala okazał się tym, który zakończył pierwszą partię wynikiem 7:5 dla Amerykanina.
De Minaurowi zdarzało się już przegrywać z Paulem sety, ich trzy poprzednie starcia były trzysetówkami. Natomiast wcześniej za każdym razem rozstrzygał mecze na swoją korzyść. Tym razem tak nie było. W drugiej partii Australijczyk grał bardzo słabo. Już przy pierwszej okazji dał się przełamać, a później stało się tak jeszcze raz i to do 0. "Bagietką" (6:1) nie został poczęstowany, bo udało mu się w ostatniej chwili zmniejszyć straty o połowę, ale żadnego wielkiego powrotu tu nie było. Paul wygrał seta 6:3, a w konsekwencji cały mecz 7:5, 6:3. Jeszcze we wtorek, bo panowie skończyli kilka minut przed północą.


Hurkacz vs Paul, czyli powtórka z rzymskiej rozrywki
Będziemy zatem mieli rewanż Tommy Paul - Hubert Hurkacz za zeszły rok i to w tym samym miejscu, na tym samym etapie. Wówczas Amerykanin wygrał 7:5, 3:6, 6:3. Tym razem nikt się nie obrazi na dokładnie odwrotny rezultat. Polsko-amerykańskie starcie odbędzie się w czwartek 15 maja o nieustalonej jeszcze godzinie.
Idź do oryginalnego materiału