Karolina Pliskova zniknęła z touru po US Open w 2024 roku. Wtedy to podczas meczu 1/32 finału doznała kontuzji kostki. W międzyczasie musiała przejść operację. Niestety uraz był na tyle skomplikowany, iż musiała przejść kolejny zabieg.
REKLAMA
Zobacz wideo To dlatego Świątek wygrała Wimbledon! Spełniła marzenie, o którym nam opowiadała
Wielki powrót rywalki Świątek po ponad rocznej przerwie
Ostatecznie po ponad roku udało się jej wrócić na kort, choć - jak podkreśla - nie pozostało w pełni sprawna fizycznie. Czeszka - finalistka US Open 2016 i Wimbledonu 2021 wróciła do touru podczas turnieju WTA 125 Caldas da Rainha w Portugalii. Pliskova otrzymała od organizatorów dziką kartę. - Pod koniec tygodnia jadę do Portugalii. Mam nadzieję, iż do tego czasu nic mi się nie stanie. Jestem trochę paranoiczna, ale może niepotrzebnie - zapowiadała w czeskim podcaście Rakety, cytowana przez tennisuptodate.com.
Pierwotnie planowała wystartować w turnieju ITF we Francji, ale ostatecznie się wycofała. - Planowałam zagrać w tym (poprzednim - przyp. red.) tygodniu, ale mam problemy z plecami... jeżeli psychicznie i fizycznie przetrwam swój pierwszy mecz w przyszłym tygodniu, pojedziemy do Azji, gdzie chciałabym coś zagrać - podkreśliła.
- Mimo iż przez cały czas mam problemy z plecami, przyzwyczaiłam się do nich. Pojadę więc mimo wszystko, żeby sprawdzić, na jakim etapie jestem - dodała.
Mocny początek w wykonaniu Karoliny Pliskovej
W pierwszym meczu Karolina Pliskova mierzyła się z Tessah Andrianjafitrimo, która plasuje się na 279. miejscu w rankingu WTA. Od samego początku Czeszka próbowała narzucić swój styl gry. Miała choćby break pointa w pierwszym gemie, ale rywalka skutecznie się wybroniła. W drugiej odsłonie tego seta była liderka światowego rankingu musiała bronić się przed przełamaniem, co również jej się udało. Dopiero w kolejnej partii Pliskova dopięła swego i po raz pierwszy w tym meczu przełamała rywalkę. Dalej już poszło gładko, bo wygrała kolejne cztery gemy (w tym dwa przy podaniu przeciwniczki) i wygrała pierwszą partię 6:1.
Zobacz też: Świątek ujawnia, co działo się na US Open. "Nigdy nie miałam takich problemów"
W drugiej odsłonie tego meczu reprezentantka Francji wzięła się do odrabiania strat. Już w piątym gemie przełamała rywalkę, w sumie wygrywając cztery gemy z rzędu (2:5). Pliskova raz odpowiedziała jednym odłamaniem, ale to na nic się nie zdało, bo ostatecznie Andrianjafitrimo wygrała 4:6.
W decydującym secie widzieliśmy wszystko - prowadzenie Pliskovej 3:0, kapitalny powrót rywalki i doprowadzenie do remisu 3:3, wyjście Francuzki na prowadzenie 4:5 i kapitalny comeback Czeszki, która najpierw doprowadziła do remisu 5:5, a potem obroniła swoje podanie. Była liderka rankingu była już pewna tie-breaka, ale chciała ten mecz zakończyć prędzej. 12 gem był bardzo zacięty, pełen wymian i break pointów. Ostatecznie górą była 33-latka, która zatriumfowała w tej partii 7:5, a w całym meczu 2:1 (6:1, 4:6, 7:5).
W drugiej rundzie Karolina Pliskova zmierzy się z Poliną Iatcenko (267. WTA).