Była 86. minuta meczu Polska - Włochy. Cały stadion widział, co zrobił Brzęczek

1 godzina temu
To była 86. minuta meczu. Cała ławka rezerwowych, łącznie z Jerzym Brzęczkiem aż wpadła na boisko. Chwilę wcześniej Jan Faberski popisał się ruletą w środku pola, a Wiktor Bogacz wpakował piłkę do siatki. Nie minęło dużo czasu, a Maciej Kuziemka potężnym strzałem pokonał Palmisaniego. Rezerwowi wprowadzeni przez Jerzego Brzęczka zmienili losy meczu, a trener wpadł w euforię. Gołym okiem widać, iż praca z młodzieżówką daje mu nowe trenerskie życie - spostrzeżeniami po wygranej polskiej młodzieżówki z Włochami (2:1) w eliminacjach do mistrzostw Europy dzieli się Filip Macuda ze Sport.pl.
Kiedy w 74. minucie spiker wspomniał o dotychczas rekordowym wyniku frekwencyjnym na meczu młodzieżówki - wynosił on nieco ponad 11 tys. widzów - stadion na chwilę zamarł. Po chwili podniosła się nieprawdopodobna wrzawa. Na telebimie wyświetlono liczbę kibiców obecnych na piątkowym spotkaniu. 19177 fanów pofatygowało się tego wieczoru na mecz młodzieżówki. Wcześniejsze wyniki zrobiły swoje, a fani - mimo ulewnego deszczu - nie poprzestawali w głośnym dopingu. To, co wydarzyło się w Szczecinie między 83., a 86. minuty było nagrodą - tak dla nich, jak i Jerzego Brzęczka. Kibice po zakończonym meczu skandowali także jego nazwisko.

REKLAMA







Zobacz wideo



Polska świętuje. Brzęczek wpadł na boisko
Już w pierwszej połowie nie brakowało dobrych momentów. Najpierw Marcel Reguła pobiegł na bramkę rywali i był faulowany przez Davide Bartesaghiego tuż przed polem karnym. Wszyscy, łącznie z Jerzym Brzęczkiem, myśleli, iż sędzia pokaże obrońcy Milanu czerwoną kartkę. Skończyło się tylko na żółtej. To nie podłamało Polaków, którzy zaledwie cztery minuty później mogli objąć prowadzenie. Tomasz Pieńko znalazł się z piłką w polu karnym, przełożył sobie ją na prawą nogę i już wydawało się, iż skieruje ją prosto do bramki. Palmisani był bez szans, ale wyręczył go jeden z obrońców. Brzęczek tylko odwrócił się w stronę ławki rezerwowych i złapał za głowę.


Zobacz wideo Kosecki o relacjach z Urbanem: Czasami bałem się do niego podchodzić



"Niech więc Jerzy Brzęczek spokojnie odbudowuje reputację w kadrze U-21, a Jan Urban próbuje naprawiać w dorosłej to, co zepsuli poprzednicy, jeżeli chodzi o wyniki, jak i otoczkę wokół drużyny narodowej. Każdy jest w tej chwili we adekwatnej dla siebie roli i może w niej mieć moc zmieniania przyszłości polskiej piłki. Przyszłości, nie przeszłości" - apelował dziennikarz Sport.pl Michał Trela. Wydaje się, iż 54-latek znalazł swoje miejsce w trenerskim ekosystemie.
Cztery mecze, cztery zwycięstwa, 15 goli strzelonych i ani jednego straconego. Z takim bilansem polska młodzieżówka pod wodzą Jerzego Brzęczka przystępowała do piątkowego meczu z Włochami. Takiej mody na reprezentację do lat 21 nie widziano od lat. Wejściówki na spotkanie w Szczecinie wyprzedały się bez najmniejszego problemu. Na trybunach zasiadło ponad 19 tysięcy kibiców. Przed początkiem spotkania - na prośbę spikera zawodów i organizatorów meczu - podnieśli ku niebu biało-czerwone kartony tworząc efektowną kartoniadę. Stadion stał się biało-czerwony. Dosłownie i w przenośni, bowiem od pierwszych chwil sektor kibiców za bramką Palmisaniego intonował kolejne przyśpiewki.


Stadion podrywał się za każdym razem, kiedy tylko piłka znajdowała się na połowie Włochów i była w posiadaniu Polaków. Nie brakowało chwil zachwytu - jak wtedy, gdy Oskar Pietuszewski zabawił się z Filippo Mane i odważnym dryblingiem wpadł w pole karne. - Przejście Mane przez Pietuszewskiego zobaczą w highlighhtsach skauci wielu europejskich klubów - komentował Radosław Laudański z TVP Sport na swoim profilu na portalu X.



Po zmianie stron, choć długo wydawało się, iż to Włosi zdobędą komplet punktów - do siatki pięknym strzałem trafił Niccolo Pisilli - ostatecznie górą byli Polacy. Zadecydował trenerski nos Brzęczka. Ruleta wprowadzonego w drugiej połowie Faberskiego i gole zmienników - Bogacza i Kuziemki zapewniły "Biało-czerwonym" upragnione zwycięstwo. We wtorek w Macedonii Północnej Jerzy Brzęczek stanie przed szansą skwitowania najpiękniejszej jesieni w trenerskiej karierze.
Idź do oryginalnego materiału