Cztery punkty - tyle w ostatnich sześciu meczach zdobyła reprezentacja Polski. Trzeba przyznać, iż jest to marny rezultat, zwłaszcza iż straciliśmy aż 16 bramek. Eksperci są bezlitośni i uważają, iż Michał Probierz nie ma kontroli nad tym, co się dzieje na boisku. Sam zainteresowany konsekwentnie zaznacza, iż "idziemy jednak w dobrym kierunku". - Wierzę w tę reprezentację i nie zgodzę się w wieloma ekspertami, iż nie robimy progresu. Robimy bardzo dużo, dlatego wierzę, iż te eliminacje będą wygrane - przekazał po zakończeniu losowania el. MŚ 2026.
REKLAMA
Zobacz wideo Mamy Polaka w czołówce! Polski skoczek zaskoczył wszystkich
Artur Wichniarek skrytykował Probierza. Też nie rozumie słów selekcjonera
Boleśnie skrytykował go choćby Zbigniew Boniek, który był dość zażenowany słowami selekcjonera: iż nie ma znaczenia, z kim zagramy w eliminacjach z Holandią, czy z Hiszpanią. - choćby takie stwierdzenie: "jesteśmy na dobrej drodze". No na jakiej drodze? Daj mi przykład. Bo nie mamy rozwiązanego problemu bramkarza, obrońców, defensywnego pomocnika - wymienił były prezes PZPN.
Takich komentarzy jest jednak zdecydowanie więcej. Teraz kolejny dorzucił były reprezentant Polski Artur Wichniarek. - jeżeli trener chce mi powiedzieć, iż były świetne momenty reprezentacji Polski w Lidze Narodów. To zapytam: które? Gdyby zebrać wszystkie, to wystarczyłoby nam na 60 minut, może 70 - powiedział na antenie Prawdy Futbolu. - Jedziemy do Chorwacji, gramy kompletną katastrofę. Z Portugalią dostaliśmy tzw. lekcję futbolu - dodał. I nagle wrócił pamięcią do byłego selekcjonera Fernando Santosa.
Wichniarek wspomina Fernando Santosa. "On powiedział jedną rzecz"
- On nie rozmawiał z zawodnikami. (...) On tu przyjechał i nie widział połowy piłkarza. Mam wrażenie, iż zrozumiał wszystko po tym, jak zobaczył, co tutaj się dzieje. Wtedy to już nie palił jednej fajki na 15 minut tylko dwie na pięć minut - przyznał Wichniarek. Portugalczyk przejął stanowisko po Czesławie Michniewiczu w styczniu 2023 roku, natomiast wytrzymał na nim zaledwie dziewięć miesięcy.
Jak się okazuje, mimo iż kompletnie rozczarował w naszym kraju, to gwałtownie zdiagnozował główny problem kadry. - On powiedział jedną rzecz, będąc bardzo krótko selekcjonerem, ale nikt do tego nie przywiązywał większej uwagi... I ja się zastanawiałem, co miał na myśli? On nie widział reakcji zespołu po stracie bramki. To był zlepek indywidualności, który grał dla siebie - po to, by następnego dnia nie czytać złych informacji o sobie. Nie chodziło o to, by funkcjonował zespół - skwitował.
Na koniec żartobliwie powiedział, iż 70-latek nie mógł odnieść sukcesu w Polsce. - Prezes go choćby nie znał, bo przecież pomylił imię Portugalczyka na prezentacji i przedstawił go jako "Felipe Santos" - zakończył. Reprezentacja Polski rozegra pierwsze spotkanie el. MŚ 2026 21 marca, kiedy zmierzy się u siebie z Litwą.