Burza we Francji po tym, co zrobił polski przedsiębiorca. "Jedno wielkie g***"

6 dni temu
Zdjęcie: https://www.youtube.com/watch?v=Vlo7LJKYy4Y


Waldemar Kita wkurzył się nie na żarty. Szef PSG Nasser Al-Khelaifi próbował go uspokajać, a tylko dolał oliwy do ognia. - No nie, Nasser. Nie ma potrzeby nikogo uspokajać. Ja wkładam w to swoje własne pieniądze. Rozumiesz to? - wypalił urodzony w Szczecinie przedsiębiorca, który od 2007 roku jest prezesem FC Nantes.
Od kilku dni pochodzący z Polski multimilioner jest bohaterem francuskich mediów sportowych. A to dlatego, iż w telewizji RMC w programie "L'After Foot" ujawniono nagranie ze spotkania prezesów francuskich klubów piłkarskich Ligue 1 w sprawie niezapłaconej przez platformę DAZN raty z tytułu kontraktu na prawa telewizyjne.


REKLAMA


Zobacz wideo


Waldemar Kita wkurzył się na spotkaniu prezesów Ligue 1
Spotkanie było bardzo burzliwe, bo szefowie francuskich klubów zdają sobie sprawę, iż ich liga zmierza do katastrofy. Jeszcze przed sezonem liczyli, iż za prawa do transmisji telewizyjnych zarobią miliard euro. Rzeczywistość okazała się brutalna. Nikt nie chciał tyle zapłacić. W rezultacie prawami podzieliła się platforma DAZN (zapłaciła 400 mln euro) i BeIN Sports (100 mln).
W lutym wybuchła kolejna bomba. DAZN nie zapłacił połowy raty w terminie (zatrzymał 35 z 70 mln euro), bo zdaniem platformy liga nie wywiązała się ze swoich zobowiązań. Nie robi nic, aby walczyć z powszechnym we Francji internetowym piractwem ani nie dostarcza żadnych atrakcyjnych treści, które mogłyby służyć do pogłębienia zainteresowania kibiców rozgrywkami. Dodatkowo ujawniono, iż platforma urodzonego w Odessie miliardera Lena Blavatnika, może z Francuzami umowę rozwiązać bez żadnych odszkodowań, bo do końca grudnia nie udało się pozyskać 1,5 miliona subskrybentów. Tak naprawdę nie udało się osiągnąć choćby 500 tysięcy.


I właśnie z powodu problemów z umową z DAZN na 14 lutego zwołano zebranie prezesów klubów Ligue 1. Jak przebiegały obrady, ujawniono dopiero teraz. Okazało się, iż najbardziej donośny był głos Waldemara Kity. Urodzony w Szczecinie biznesem, który we Francji dorobił majątku szacowanego na ok. 180 mln euro, ostro zaatakował szefa Stade de Reims Jeana-Pierre'a Caillota, który reprezentował ligę w negocjacjach z DAZN. "Nie jestem zadowolony z tego, jak się sprawy mają. I w ogóle nie jestem zadowolony ze sposobu, w jaki wyjaśniasz nam Jean-Pierre, w jaki sposób będziemy otrzymywać wynagrodzenie - stwierdził Kita. - Mam dość słuchanie tego wszystkiego. Dziś nie wiemy, na czym stoimy, jeżeli chodzi o finanse. Jean-Pierre, to bardzo miło, iż jesteś przedstawicielem kolegium prezesów klubu Ligue 1, ale dzisiaj nie rozumiem, jaka jest filozofia tej ligi".
Waldemar Kita zgasił prezesa PSG
Caillott nie bardzo wiedział, jak ma na to odpowiedzieć, więc Kita ciągnął dalej swoją wypowiedź. "Ależ wszyscy są tym zmęczeni, Jean-Pierre, nie tylko ty. Masz swoją rolę, więc wypełnij ją. To wszystko. Zwracamy się z prośbą o wyjaśnienia. Nie zawracaliśmy wam głowy od miesięcy" - mówił Kita i w końcu wypalił w przypływie gniewu: "Jesteśmy prowadzeni do zbiorowego samobójstwa. Oto co wam mówię. I nikt nic z tym nie robi. Nikt!"


Wtedy Francuza polskiego pochodzenia próbował uspokajać szef PSG, Nasser Al-Khelaïfi, ale tylko dolał oliwy do ognia. "No nie, Nasser. Nie ma potrzeby nikogo uspokajać. Ja wkładam w to swoje własne pieniądze. Rozumiesz to?" – wypalił Kita, dając jasno do zrozumienia, iż Al-Khelaifi jako reprezentant rządzących w jego klubie Katarczyków nie ma pojęcia, z czym zmagają się inni właściciele francuskich klubów. Oni nie mogą liczyć, iż dziurę w budżecie pokryje im szejk znad Zatoki Perskiej.


"W każdym razie, ta umowa to jedno wielkie gówno. jeżeli nie mamy planu B, jesteśmy martwi"- dodał jeszcze Kita.
Potem poparli go inni: "Oni cały czas robili gówno. I przez cały czas to robią. Spieprzyli swój biznesplan. Są jedynymi na świecie, którzy wyobrażali sobie, iż mogą zarobić 1,5 miliona subskrybentów dzięki gulaszowi, który nam dostarczają" – powiedział Jean-Michel Roussier, prezes Le Havre.
"Musimy przede wszystkim walczyć o to, aby DAZN zapłacił tę ratę i następną" – dodaje Jean-Pierre Rivère z Nicei.


"Jesteśmy przykładem zbiorowej głupoty"
Potem głos zabrał Joseph Oughourlian z Lens, który dokonał szerokiej analizy problemów z umową z DAZN. "Kiedy umowa z DAZN została podpisana, natychmiast zdaliśmy sobie sprawę, iż on nie ma sensu i iż zmierzamy do katastrofy. I w tym czasie poprosiliśmy, w moim przypadku błagaliśmy, ludzi z LFP o pracę nad planem B. Ale szczerze mówiąc, biorąc pod uwagę to, co się właśnie wydarzyło, myślę, iż jesteśmy w planie B" – stwierdził i zaatakował jak Kita zarząd zawodowej ligi: "Wszyscy narzekają na brak informacji, wszyscy narzekają na brak zarządzania. Wszyscy wiedzą, iż istnieje mała klika, której jest pan członkiem, Jean-Pierre, która, spójrzmy prawdzie w oczy, kontroluje informacje, kontroluje zarządzanie. Gdyby ta mała klika była oświecona i gdyby podjęła adekwatne decyzje, bylibyśmy w innej sytuacji i wszyscy tutaj biliby wam brawo".
Oughourlian wrócil do błędów, które popełniła liga w poprzednich negocjacjach praw telewizyjnych, gdy uwierzyła w miraże, które roztaczały przed nim firma Mediapro, która zbankrutowała kilka miesięcy po podpisaniu umowy.


"Często mówimy o zbiorowej inteligencji, ale w naszym przypadku, przepraszam panów, przez cały czas jesteśmy piekielnym przykładem zbiorowej głupoty - stwierdził Oughourlian. Są ludzie, którzy uczą się na błędach innych, są ludzie, którzy uczą się na swoich błędach. Zrobiliśmy to dwa, trzy razy... Bo tam spieprzyłeś produkt. Ale schrzanione. Teraz mamy przed sobą 10 lat, aby wrócić do danych Amazon (podczas umowy z Prime Video za transmisje płaciło 1,2 miliona subskrybentów).
Klubom grozi bankructwo
Oughourlian kontynuuje swoją prezentację przed wszystkimi prezydentami Ligue 1. "Żeby było jasne, 400 tys. lub 500 tys. abonentów wycenia nasze prawa na 150 do 200 milionów euro. Taka jest mniej więcej wartość naszych dzisiejszych praw. OK? Więc kiedy zaczynają się kolejne negocjacje, z Canal+, z DAZN, z nie wiem z kim jeszcze. Jesteśmy na poziomie 150-200 milionów. Dzięki decyzjom naszej małej, oświeconej kliki, która przekonała do siebie gremium Ligue 1. 400 tys. abonentów to żałosna liczba w kraju liczącym 65 milionów mieszkańców. Czy zdajecie sobie sprawę z tego, jak wielki wysiłek trzeba będzie podjąć, choćby po to, by powrócić do miliona? I nikt nie zrobi tej pracy za nas. Musimy zakasać rękawy".


DAZN w końcu zapłacił całą ratę, ale sytuacja piątej ligi Europy w rankingu UEFA wygląda coraz gorzej. I nie chodzi tu tylko o to, iż przy niskich przychodach z tytułu praw do transmisji francuskie kluby nie będą mogły konkurować z hiszpańskimi czy angielskimi. Niskie przychody zagrożą fizycznemu istnieniu wielu drużyn.
Idź do oryginalnego materiału