"Klub USL Dunkerque i jego trener, Goncalo Feio, za obopólną zgodą postanowili rozwiązać umowę. Klub chciałby podziękować Goncalo Feio i jego asystentowi za zaangażowanie i pracę wykonaną podczas ich pobytu w Dunkierce. Cały Klub życzy im wszelkich sukcesów w dalszej karierze zawodowej" - poinformował francuski klub w niedzielny wieczór, kończąc współpracę z Portugalczykiem po niespełna miesiącu.
REKLAMA
Zobacz wideo Kiedyś wybił mu zęba, dziś jest jego trenerem. "Nie ma tragedii"
"L'Equipe" przedstawiło kulisy pracy i odejścia Goncalo Feio
"Atmosfera napięcia i zażarte spory na treningach: portugalski trener Goncalo Feio zrezygnował z posady trenera Dunkierki po zaledwie trzech tygodniach" - tak o kulisach całej sprawy pisze słynne "L'Equipe". Opisano, iż Portugalczyk choćby nie pożegnał się z zawodnikami, a tylko zabrał walizki i ewakuował się z Dunkierki.
- Dokładnie przestudiowaliśmy osobowość Goncalo. Wiedzieliśmy, iż jest osobą pełną pasji i gorącej krwi. Istniało ryzyko, którego byliśmy świadomi. Jednak w naszych rozmowach jasno rozumieliśmy podstawowe pojęcia jedności i pokory. Chciałem w niego wierzyć. To pokazało, iż się myliłem. Ale nie chcę potępiać człowieka - powiedział dyrektor klubu Demba Ba cytowany przez francuski dziennik.
Zobacz też: Padło słynne "Here we go!". Legia traci gwiazdę. Odda krocie gigantowi
- Zawodnicy byli przyzwyczajeni do życzliwego stylu zarządzania Luisa Castro, bardzo precyzyjnego w instrukcjach, ale z niemal rodzinnym podejściem. Tym razem było odwrotnie - mówił z kolei przedstawiciel jednego z piłkarzy. Dodano, iż krytyka pojawiała się regularnie.
"Dotyczyła poziomu, niecelnych podań i pewnych nieścisłości. Obelgi – po angielsku – były zawsze na wyciągnięcie ręki. Wymagający i profesjonalny Feio, który pojawiał się około 5 lub 6 rano, nie przejmował się manierami. Obietnice pokory gwałtownie prysły: 'Pokonałem Chelsea trzy miesiące temu' - powiedział kiedyś bardzo stanowczo pracownikowi" - czytamy w artykule.
To wszystko sprawiło, iż kolejne treningi przeprowadzane były w ciszy. - Była bardzo negatywna atmosfera. Zawodnicy trenowali ze strachem w żołądku - tłumaczył kolejny świadek treningów. Miało dochodzić choćby do sytuacji, w których Portugalczyk określał swój zespół mianem "amatorów".
- Czuliśmy, iż zawodnicy są wyzwoleni, odetchnęli z ulgą - powiedział jeden z pracowników klubu, gdy od poniedziałku tymczasowym trenerem został Benjamin Rytlewski.