Iga Świątek w poniedziałek miała kilka powodów do świętowania. Przede wszystkim pokonała Evę Lys i awansowała do ćwierćfinału Australian Open. Poza tym ostatecznie zakończyła się jej sprawa z dopingową wpadką, bo WADA poinformowała, iż nie będzie odwoływać się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie. Wreszcie Polka doczekała się wyjątkowego wyróżnienia. Międzynarodowa Federacja Tenisowa (ITF) przyznała jej tytuł mistrzyni świata za rok 2024.
REKLAMA
Zobacz wideo Michał Gołaś, polski para narciarz alpejski, złotym medalistą uniwersjady w supergigancie
Australijczycy zobaczyli werdykt ws. Świątek. Natychmiast jej to wypomnieli. "Skandal"
Nagrodę otrzymała już po raz drugi w karierze. Wcześniej triumfowała również w 2022 r. Wśród mężczyzn po raz pierwszy w historii mistrzem świata został zaś Włoch - Jannik Sinner. Decyzja momentalnie wzbudziła kontrowersje. Najmocniej do ataku ruszył australijski portal Nine.com. "Aryna Sabalenka kontrowersyjnie zlekceważona, ponieważ Świątek i Sinner wygrywają nagrody pomimo skandali dopingowych" - obwieścił w tytule.
Zarzut wydaje się kuriozalny, jeżeli weźmiemy pod uwagę, iż zarówno Świątek, jak i Sinner udowodnili swoją niewinność. Włoch nie otrzymał choćby kary zawieszenia. Z kolei wyjaśnienia Polki były na tyle przekonujące, iż Światowa Agencja Antydopingowa zrezygnowała z odwołania do CAS. Mimo to od razu im to wypomniano. - Sinner i Świątek byli w zeszłym roku złapani na dopingu, co rzuciło cień na ich udział w Australian Open w tym miesiącu - czytamy.
Świątek jednak przed Sabalenką. Kontrowersyjny wybór?
Inną kwestią jest to, czy werdykt rzeczywiście jest sprawiedliwy. W końcu to Sabalenka zakończyła rok jako numer jeden światowych list. Białorusinka wygrała też dwa turnieje Wielkiego Szema - Australian Open i US Open, a Iga Świątek jedynie Rolanda Garrosa. ITF zaznaczyło, iż "Świątek nieznacznie wyprzedziła Arynę Sabalenkę", a decyzję podjęto "w oparciu o obiektywne kryteria". Dla Australijczyków Sabalenka została jednak "kontrowersyjnie pominięta".
Nie przypomnieli jednak, iż rok wcześniej mieliśmy odwrotną sytuację. Mistrzynią świata została Aryna Sabalenka, mimo iż to Świątek zakończyła rok na pierwszym miejscu w rankingu WTA. Poza tym w poprzednim sezonie pod uwagę brano również występy w barwach reprezentacyjnych - w igrzyskach olimpijskich i BJK Cup. A w nich Świątek sięgnęła po brązowy medal i doszła do półfinału. Sabalenka zaś w ogóle nie startowała.