W pierwszej serii 127,5 metra, w drugiej serii 130 metrów, zwycięstwo z notą 261,6 pkt i awans z trzeciego na pierwsze miejsce po trzech czwartych Turnieju Czterech Skoczni – cztery lata temu w Innsbrucku Kamil Stoch przeżywał jeden z najlepszych dni w swojej bogatej karierze.
REKLAMA
Zobacz wideo Austriacy zdominowali świat skoków. Oto jak pracują
Aż 12 punktów do Stocha stracił wtedy drugi w zawodach Anże Lanisek. Trzecie miejsce zajął Dawid Kubacki, czwarty był Piotr Żyła. Ale najważniejsze było to, iż dopiero 15. i 16. miejsce zajęli Halvor Egner Granerud i Karl Geiger, którzy z Polakami walczyli o wygranie 69. Turnieju Czterech Skoczni.
Granerud nie wytrzymał. "Trzeba zachować trochę pokory"
W połowie tamtego Turnieju Granerud był liderem, o cztery punkty wyprzedzał Niemca, a Stocha - o 6,7 pkt. Po zawodach na Bergisel Stoch awansował na pierwsze miejsce, Kubacki na drugiej (dzieliło ich 15,2 pkt), a Granerud wściekł się, bo był w klasyfikacji dopiero trzeci i do nowego lidera tracił aż 20,6 pkt przed kończącym Turniej Czterech Skoczni konkursem w Bischofshofen.
- Stoch jest niestabilny, powinno się udać. Tak, uda się! W równych warunkach w Bischofshofen mogę z nim wygrać o 10 punktów w każdej serii. On wcale nie skacze tak cholernie dobrze, miał szczęście do warunków. Polacy znów mieli więcej szczęścia ode mnie. To cholernie irytujące ponownie widzieć zwycięskiego Stocha – zaskakiwał zirytowany Granerud w rozmowie z norweską TV 2.
Zrozumiałe było rozczarowanie Norwega, bo rzeczywiście nie miał szczęścia do wiatru. Ale tego, iż deprecjonował sukces Stocha nie rozumieli choćby jego starsi koledzy ze skoczni. I jego przełożeni.
- Analizowałem ten skok i nie znalazłem specjalnie złych rzeczy. Słaby wynik musiał być spowodowany głównie przez wiatr - mówił w rozmowie ze Sport.pl Johan Remen Evensen, który na tamtym turnieju pracował jako ekspert norweskiej telewizji NRK. Były skoczek koncentrował się na występie Graneruda w pierwszej serii – w niej Halvor miał najgorszy wiatr ze wszystkich i zajął dopiero 29. miejsce. - Ale wiatr to część tej gry. Wygrał najlepszy – dodawał Evensen. I podkreślał, iż Stoch to mistrz mający wielkie doświadczenie i odporność.
Jeszcze bardziej wprost po stronie Stocha stanął inny były skoczek z Norwegii, Tom Hilde. - Granerud ma rację, gdy mówi, iż miał pecha do warunków. Ale powinien się przewietrzyć, zanim przyszedł rozmawiać z mediami. Nie wypada mówić takich rzeczy o Stochu. To trzykrotny mistrz olimpijski i lider tego turnieju. Trzeba zachować trochę pokory – komentował.
Szef Norwegów apelował do Polaków. "Granerud nie powinien był tak się wypowiedzieć"
Clas Brede Braathen, ówczesny szef norweskich skoków, apelował za pośrednictwem Sport.pl do polskich kibiców, by nie zaczęli źle traktować norweskich zawodników przez niestosowaną wypowiedź Graneruda.
- Mam wielką nadzieję, iż świetne relacje, które zawsze mieliśmy z polskimi kibicami, przez cały czas takie będą - mówił nam. - Halvor Egner Granerud nie powinien był tak się wypowiedzieć i bardzo swoich słów żałuje. Uwierzcie, iż Kamil Stoch naprawdę jest jego największym idolem – przekonywał.
Granerud przepraszał i mówił o Stochu na playliście
Granerud o Stochu jako swoim idolu mówił w specjalnym oświadczeniu wideo, jakie nagrał kilka godzin po konkursie w Innsbrucku.
- Byłem naprawdę wściekły. To był trudny dzień. Nie powinienem udzielać wywiadów w złości. Przykro mi, nie miało to wybrzmieć w taki sposób. Nie zamierzałem odbierać Kamilowi zasług, a także twierdzić, iż jego forma nie jest wysoka – mówił lider Pucharu Świata w materiale, jaki wysłał do redakcji skijumping.pl. – Kamil Stoch to mój sportowy idol. Staram się na nim wzorować. Oglądałem sporo jego skoków na YouTube. Na mojej playliście posiadam kompilację jego prób, które oglądam regularnie od Raw Air 2018 - podkreślał Granerud. - Raz jeszcze przepraszam, Kamil jest jednym z najlepszych w historii – mówił.
Braathen przekonywał nas, iż Granerud przeprosiny nagrał z własnej woli, iż nikt nie musiał go do tego namawiać. - Halvor w chwili rozczarowania własnym występem powiedział rzeczy, których później bardzo żałował. Zrozumiał to, gdy minęło trochę czasu. Sam chciał wystosować przeprosiny - mówił szef skoków w Norweskim Związku Narciarskim. - Jego szacunek do Kamila jest największy. Znam go i wiem, iż Kamil naprawdę jest jego największym idolem – dodawał Braathen. - Mam wielką nadzieję, iż świetne relacje, które zawsze mieliśmy z polskimi kibicami, przez cały czas takie będą. Mam największy szacunek do Polaków za to, co zrobili i robią dla naszego sportu. Poza tym przeżycia z konkursów w Zakopanem i Wiśle należą do moich najwspanialszych ze wszystkich lat w skokach – mówił nam jeszcze Braathen.
Norwegowie czuli ulgę, iż w Zakopanem nie będzie kibiców. "Cieszę się, iż nie znam polskiego"
Ale gdy dwa tygodnie później odbywały się zawody Pucharu Świata w Zakopanem, to norwescy dziennikarze mówili Granerudowi, iż powinien się cieszyć z tego, iż wobec pandemii koronawirusa uniknie wygwizdywania przez dziesiątki tysięcy polskich kibiców.
Granerud dostawał z polski bardzo nieprzyjemne wiadomości. - Cieszę się, iż nie znam języka polskiego, dzięki czemu nie rozumiałem wszystkiego – mówił norweskim mediom. - Niemniej jednak wiem, co chcieli mi przekazać i nie były to miłe rzeczy. Wieczorem chciałem trochę wyjaśnić, co rzeczywiście zostało powiedziane, a co nie, aby nieco ostudzić nastroje - opowiadał reprezentant Norwegii, odnosząc się do przeprosin, jakie nagrał na wideo. - To tylko moja wina i dlatego uważam, iż to nie jest w porządku, iż część uwagi skierowano również na moją dziewczynę. To okropne. Jej samej to nie dotknęło i jest jej prawdopodobnie przykro z powodu tych ludzi, którzy mieli potrzebę napisania tych rzeczy, ale ja z kolei uważam, iż niektórzy przekroczyli pewne granice. Ona nie ma z tym wszystkim nic wspólnego i smutne jest, iż atakuje się również niewinne osoby – tłumaczył.
Ojciec Stocha bronił Graneruda. "Puściły mu nerwy"
W obronie Graneruda na Sport.pl stanął ojciec Kamila Stocha, z zawodu psycholog.
Bałby się Pan o Graneruda, gdyby nie było pandemii i trybuny w Zakopanem byłyby otwarte? Norweg mówił, iż on i jego dziewczyna dostawali pogróżki od Polaków – pytaliśmy.
- Niestety, są tacy ludzie, o których nie da się powiedzieć inaczej niż "kibole". Ci wszyscy grożący to już nie są kibice. Ich trzeba wyraźnie potępiać. Media powinny zdecydowanie stanąć teraz po stronie wyższej wrażliwości, po stronie kultury. Pora skończyć z przyzwoleniem na takie zachowania. Tu pytam też, gdzie są moderatorzy tych portali, na których są wysyłane te wszystkie złe komentarze? W internecie coraz częściej taki ściek leci, iż aż oczy bolą od czytania – odpowiadał Bronisław Stoch.
- Puściły mu nerwy. Ale w sumie nic aż tak złego nie powiedział – tak ojciec Kamila Stocha oceniał zachowanie Graneruda tuż po konkursie w Innsbrucku. - Wiadomo, iż takie wypowiedzi rażą. Bo to nie jest czysta rywalizacja, jeżeli ktoś zaczyna mącić spokój innego zawodnika. Ale proszę zauważyć, iż skoki ogólnie pozostają jednym z najczystszych sportów. Tu nie ma aberracji, afer dopingowych. Wszyscy skoczkowie muszą się zmagać ze stresem, z dużym napięciem, bo to jest sport ekstremalny. Bardzo trudny. Nie rozdrażniajmy tych chłopców, tylko zauważajmy, iż potrafią być dla siebie bardzo fair, iż okazują sobie nawzajem wsparcie. Kibice - przestańcie się wygłupiać atakami. Uwierzcie, iż są niezasłużone i całkowicie niepotrzebne. A wy, dziennikarze, promujcie dobre postawy – apelował Bronisław Stoch.
Norweski dziennikarz próbował się wybielić. "Polowanie na czarownice"
Ojciec Kamila Stocha zwracał uwagę na to, iż wypowiedź Graneruda była analizowana na wszelkie możliwe sposoby przez wszystkie media i iż reakcje były przesadzone, ale też nie podobało mu się, jak wybielić próbował się dziennikarz, który przeprowadził z Granerudem tę cytowaną wszędzie rozmowę.
Tuż po zakończeniu tamtego Turnieju Czterech Skoczni Dominik Senkowski ze Sport.pl porozmawiał z Perem Angellem Berntsenem z norweskiej TV2. Dziennikarz oddał cześć Stochowi, podkreślając, iż zwycięstwem w Bischofshofen Polak udowodnił, iż był w Turnieju najlepszy. Ale jednocześnie twierdził, iż na Graneruda w ostatnich zawodach mogło wpłynąć zamieszanie, jakie po jego wypowiedzi wywołali polscy kibice i dziennikarze.
- Powiedział mi, iż to mogło mieć na niego negatywny wpływ. I myślę, iż polscy kibice oraz media zachowali się w tym przypadku naprawdę źle. Halvor nigdy nie powiedział nic haniebnego o Stochu. To było polowanie na czarownice w wykonaniu polskich mediów. Źle bym się czuł, gdybym był tego częścią - mówił Berntsen.
Z takim stanowiskiem norweskiego dziennikarza Bronisław Stoch stanowczo się nie zgodził.
- Pan powiedział kilka gorzkich słów o naszych mediach i to samo zrobił norweski dziennikarz, który przeprowadził tę niesławną rozmowę z Granerudem. Ale chyba i on powinien się uderzyć w piersi? Złapał skoczka zdenerwowanego w drodze do szatni i nie odpuścił. A twierdzi, iż afera to wina polskich mediów i kibiców – zauważaliśmy.
Halvor Egner Granerud w rozmowie z norweską TV 2 w Innsbrucku screen z norweskiej TV 2
- Oczywiście, iż on wywołał sensację. Powinien mieć poczucie odpowiedzialności, powinien sobie wyobrazić, co spowoduje jego materiał. jeżeli się nie ma wyobraźni i poczucia odpowiedzialności, to w tak poważnym zawodzie nie powinno się praktykować – odpowiada ojciec Kamila Stocha.
Stoch nie miał pretensji
Sam Kamil Stoch pretensji do Graneruda nie miał – podkreślał, iż wszyscy uczymy się na błędach, z wyrozumiałością podchodził do nerwów, jakie rywal przeżywał po niepowodzeniu w Innsbrucku.
Na szczęście już miesiąc później wszystko się uspokoiło. – Widzę jeszcze nieprzyjemne komentarze, ale teraz jest już spokojnie. Nie rozmawiałem z Kamilem o tej sprawie, ale rozmawiamy na inne tematy, mamy dobrą relację – mówił Granerud w rozmowie ze skijumping.pl.
W trakcie 73. Turnieju Czterech Skoczni Granerud skacze przeciętnie – po połowie rywalizacji zajmuje 14. miejsce. A Stocha w ogóle w tym Turnieju nie oglądamy, bo zrezygnował z udziału ze względu na słabą formę.
W sobotnim konkursie w Innsbrucku zobaczymy pięciu Polaków – 24. W kwalifikacjach Pawła Wąska (w parze KO zmierzy się z Japończykiem Nakamurą), 29. Jakuba Wolnego (w parze z Niemcem Hoffmannem), 39. Aleksandra Zniszczoła (czeka go pojedynek z Austriakiem Hayboeckiem), 40. Dawida Kubackiego (będzie rywalizował ze Szwajcarem Peierem) i 48. Piotra Żyłę (spotka się ze Szwajcarem Deschwandenem).
Początek konkursu w Innsbrucku w sobotę o godzinie 13.30. Relacja na żywo na Sport.pl, transmisje w Eurosporcie, TVN-ie i na platformie MAX.