Marcin Bułka gwałtownie wskoczył do składu OGC Nice. Reprezentant Polski udowodnił swoją wartość kapitalnymi występami. Wcześniej przegrywał rywalizację m.in. w PSG czy Chelsea, ale jak już udało mu się wejść do bramki, był solidny.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki odpowiada Rzeźniczakowi! Będą dymy na Fame MMA?
Niepewna przyszłość Marcina Bułki
Postawę naszego rodaka doceniła Nicea. Warto wspomnieć, iż Bułka wygryzł ze składu m.in. Kaspera Schmeichela, uznanego bramkarza i syna legendy Manchesteru United. Kontrakt Polaka obowiązuje do 30 czerwca 2026 roku. Władze klubu chciały zabezpieczyć się nową umową, która miała - zdaniem L'Equipe - potroić jego dotychczasowe zarobki (80 tys. euro miesięcznie - przyp. red.).
Jak się okazuje, Marcina Bułki ta oferta nie zadowoliła, przez co postanowił ją odrzucić. Z kolei sam zainteresowany lakonicznie rzucił, iż jest skupiony na tym, co na boisku i "w życiu nigdy nic nie wiadomo". To nakręciło spiralę medialnych doniesień nt. potencjalnego przyszłego pracodawcy Polaka.
Mateusz Borek otwarcie o przyszłości Bułki
Mówi się, iż Polak jest na celowniku m.in. wielkich klubów hiszpańskich i angielskich. Pojawiały się doniesienia o zainteresowaniu np. Manchesteru United, który według informacji Mateusza Borka miał już proponować OGC Nice 40 mln euro za Polaka. Później ta plotka "umarła", ale wróciła znów za sprawą znanego komentatora.
W programie "Tylko Sport" dziennikarz stwierdził, iż Czerwone Diabły będą idealnym kolejnym przystankiem w karierze bramkarza. - To jest w miarę naturalne. Po pierwsze błędy Onany, a po drugie osoba Ratcliffe’a, który potrzebuje przebudowy Manchesteru United. Wiemy, iż Marcina obserwują duże kluby hiszpańskie, ale też biznesowo naturalnym kierunkiem jest Manchester United z racji właścicieli - rzucił na antenie Kanału Sportowego.
Zobacz też: Co za wieści po zgrupowaniu kadry. Ogłaszają ws. Marcina Bułki. Hit!
Wspomniany przez niego Jim Ratcliffe jest z firmy INEOS, która zarządza i Niceą i Manchesterem United. To sprawia, iż przy chęci odbudowy tego klubu i braku zaufania trenera do pierwszego bramkarza, Czerwone Diabły mogłyby sięgnąć po zawodnika, którego zna właściciel.