Brytyjczycy stanowczo o sprawie Świątek. "Zostałaby odsunięta na dłużej"

3 tygodni temu
Zdjęcie: Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl


Brytyjscy dziennikarze tenisowi w rozmowie ze Sport.pl stają po stronie Igi Świątek. Uważają jednak, iż sprawa polskiej tenisistki źle świadczy o przepisach antydopingowych. "Nie wróży to dobrze tenisowi", "Smutna rzeczywistość" - słyszymy.
Nie milkną echa pozytywnego wyniku antydopingowego Igi Świątek. Polska tenisistka została zawieszona z uwagi na fakt, iż w sierpniu w jej organizmie wykryto śladowe ilości trimetazydyny. Postępowanie przed Międzynarodową Agencją Integralności Tenisa (ITIA) skończyło się miesięcznym zawieszeniem. Świątek udowodniła, iż nie ponosi prawie żadnej winy, bo lek, czyli melatonina, który od lat przyjmuje, tym razem był zanieczyszczony.


REKLAMA


Zobacz wideo Zamieszanie wokół Igi Świątek. "To zostało bardzo dziwnie zakomunikowane"


Jako Sport.pl rozmawiamy z Adamem Addicottem z portalu Ubitennis.net. Brytyjski dziennikarz nie tylko opisuje spotkania tenisowe, ale także zajmuje się kwestiami proceduralnymi w tej dyscyplinie i zasadami obowiązującym zawodników. Jak patrzy na sprawę Igi Świątek?
"Sprawa została rozdmuchana"
- Nie mam powodu, aby kwestionować niewinność Igi. Przedłożyła dowody do laboratorium, które potwierdzają jej argumenty. Należy zauważyć, iż Iga mówi, iż stosuje melatoninę od "wielu lat", bez żadnych wcześniejszych incydentów - wskazuje Addicott.
W rozmowie z Łukaszem Jachimiakiem ze Sport.pl mówił o tym niedawno dr nauk farmaceutycznych Andrzej Pokrywka. - Przypadek Igi Świątek potwierdza coś, co od lat powtarzamy sportowcom - jeżeli stosujesz jakikolwiek lek, musisz mieć na ten temat dokumentację medyczną. To znaczy, iż nie możesz przyjąć jakiegokolwiek leku, który poda ci mama, ciocia albo choćby lekarz, jeżeli nie odnotował tego faktu w twojej dokumentacji medycznej.
Inny brytyjski dziennikarz tenisowy Tony Fairbairn uważa, iż cała sprawa nie wpłynie na wizerunek polskiej tenisistki. - Sprawa została rozdmuchana do niewspółmiernych rozmiarów, ale Iga musi wziąć za nią odpowiedzialność. Jednak jest to kwestia nieistotna, która nie powinna zbytnio wpłynąć na jej reputację - uważa Fairbairn.


Część tenisistów sądzi inaczej i krytykuję Igę Świątek - m.in. Nick Kyrgios czy Denis Shapovalov. Zdają się nie wierzyć w jej niewinność. Shapovalov napisał w czwartek na portalu X: "Miesiąc zawieszenia to żart". - Nie zgadzam się z nim, ponieważ wyrok został wydany po długim dochodzeniu i jeżeli pojawią się jakieś wątpliwości, spodziewałbym się, iż Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) złoży apelację - mówi Addicott.
WADA może to zrobić w najbliższych tygodniach. W taki sposób postąpiła wcześniej w przypadku lidera męskiego tenisa Jannika Sinnera. W marcu w organizmie Włocha wykryto niedozwoloną substancję clostebol. Sinner przekonał ITIA, iż to był efekt korzystania przez jego masażystę z maści, którą następnie wprowadził do organizmu tenisisty podczas masażu.
Świątek a Sinner
Czy przypadki Sinnera i Świątek są podobne? ITIA uznała, iż Polka nie ponosi "znaczącej winy ani zaniedbania". - jeżeli chodzi o Sinnera, Agencja stwierdziła, iż Włoch nie ponosi żadnej winy w tej sprawie. WADA kwestionuje jednak jeden z kluczowych argumentów - wskazuje, iż Sinner zatrudnia osoby odpowiedzialne za procedury antydopingowe, a zatem ma pewną odpowiedzialność - tłumaczy Adam Addicott. Do tego pamiętajmy, iż w przypadku maści u lidera rankingu na opakowaniu jej zwykle widnieje ostrzeżenie o zakazanych substancjach.
Czy historia, o której świat dowiedział się kilka dni temu, będzie się ciągnąć za Igą Świątek? Tony Fairbairn nie jest co do tego przekonany. - To raczej symboliczne zawieszenie. Iga udowodniła, iż nie poniosła większej winy ani zaniedbania, więc nie sądzę, aby zawieszenie było choćby konieczne, ale ITIA wysyła w ten sposób komunikat do innych tenisistów, aby uniknąć podobnego scenariusza - mówi brytyjski dziennikarz.


Adam Addicott zwraca z kolei uwagę na niejasne procedury antydopingowe. - Fakt krótkotrwałego zawieszenia znanej zawodniczki z touru bez wcześniejszego informowania opinii publicznej nie wróży dobrze tenisowi. Wiem, iż wynika to z regulaminu, ale pytanie, czy tak powinno być - zastanawia się.
Co do poufności postępowania są pewne wątpliwości, które wynikają z niedawnego artykułu Agnieszki Niedziałek ze Sport.pl. Nasza koleżanka redakcyjna rozmawiała z przedstawicielem ITIA, który wskazał: "Iga Świątek nie musiała milczeć, a nakaz dotyczył jedynie Agencji". Władze tenisowe rozważają, czy nie zrezygnować z klauzuli milczenia w takich przypadkach.
Na koniec nasz rozmówca z Wielkiej Brytanii wraca jeszcze do wpisu Denisa Shapovalova. Addicot mówi: "Zgadzam się z szerszą uwagą Shapovalova, która dotyczy braku spójności, jeżeli chodzi o sprawy antydopingowe. Gdyby Iga znalazła się poza top 400 WTA, spodziewam się, iż zostałaby odsunięta od sportu na dłużej. jeżeli tenisista ma pieniądze, może sobie pozwolić na najlepszą pomoc prawną, która pomoże mu w tych kwestiach, co daje dużą przewagę. To smutna rzeczywistość i dlatego niektórzy zawodnicy nie są zadowoleni".
Jak podawaliśmy, po ujawnieniu informacji o pozytywnym wypadku Igi Świątek część niżej sklasyfikowanych tenisistów zarzucało władzom tenisa brak sprawiedliwości. Uważają, iż ci wyżej w rankingach są traktowani lepiej niż zawodnicy niżej sklasyfikowani.
Idź do oryginalnego materiału