Bolesny rozpad polskiej potęgi. Wielkie gwiazdy odchodzą. Polały się łzy

4 godzin temu
- Zostawiłem tu cząstkę siebie - przyznał Jakub Popiwczak, który nie mógł powstrzymać łez przy każdej z kilku okazji, podczas których żegnał się po 13 latach z Jastrzębskim Węglem. Razem z nim odchodzi m.in. Tomasz Fornal - "zły chłopiec" i być może najlepszy siatkarz w historii polskiego giganta. Jastrzębianie stracą teraz wiele gwiazd i będą musieli wykonać krok wstecz.
- Nie chciałbym obrażać innych zawodników, ale wydaje mi się, iż Tomek Fornal jest najlepszym, który grał u nas do tej pory. A mieliśmy dużo bardzo dobrych zawodników - mówi Sport.pl Leszek Dejewski. To drugi trener Jastrzębskiego Węgla, który jak nikt inny zna historię utytułowanego klubu - związany jest z nim aż od 1983 roku. Fornal, który zostawił po sobie nietypową spuściznę, zdobył ostatni punkt w ostatnim meczu dla drużyny, w której grał sześć lat. Jakubowi Popiwczakowi pożegnanie z klubem, do którego dołączył jeszcze jako młodzieżowiec, zepsuł pech.


REKLAMA


Zobacz wideo To już oficjalne! Mamy historyczny rekord frekwencji w PlusLidze. Komentuje Kewin Sasak


"Najlepsza możliwa opcja dla wszystkich klubu w Polsce"
O tym, jak ważne były postacie odchodzące teraz z Jastrzębskiego Węgla, świadczyć może frekwencja na zamykającym sezon spotkaniu z kibicami. Choć wyniki w tym sezonie były trochę poniżej oczekiwań, to zjawiło się na nim sporo osób, które chciały podziękować zawodnikom i sztabowi. To była ostatnia oficjalna szansa, by spotkać się z dużą grupą, która jesienią już nie wróci do klubu. A w tym gronie są m.in.: Popiwczak, Fornal, Norbert Huber, Timothee Carle i trener Marcelo Mendez. Najmocniej wybrzmiewa odejście dwóch pierwszych, bo przez lata byli filarami zespołu.
- Kończy się moja przygoda w Jastrzębskim Węglu. Pożegnam się z drużyną, w klubie nagramy wywiad podsumowujący moich sześć sezonów i wtedy przyjdzie czas na wspominanie tych najważniejszych momentów. Jeszcze do mnie nie dociera, iż ta historia się kończy. Jak wypiję jedno, dwa piwka, to może zacznie docierać - rzucił żartobliwie Fornal tuż po ostatnim występie w barwach jastrzębian, czyli zwycięskim pojedynku o trzecie miejsce w Lidze Mistrzów.
Poza tą trzecią lokatą Fornal zdobył z klubem dwa srebrne medale LM, trzykrotnie mistrzostwo Polski, wicemistrzostwo kraju, Puchar Polski (poza tym cztery razy był z w finale) i dwukrotnie Superpuchar Polski. A w te liczne sukcesy 27-latek miał bardzo duży wkład. Można też zadać pytanie, jakie byłyby wyniki w ostatnim sezonie, w którym Fornal jako jedyny ze skrzydłowych trzymał równy, wysoki poziom. Sezon ten zakończył się zdobyciem po 15 latach przerwy PP i dopiero czwartym miejsce w lidze.
Odkąd trzy lata temu Mendez dołączył do klubu, to Fornal grał niemal bez żadnej przerwy. Zawiązała się między nimi mocna więź - argentyński szkoleniowiec pomógł stać się przyjmującemu graczem światowego formatu, a ten odpłacał mu się świetną grą.


- Rozwijał się w każdym sezonie. To prawdziwy lider i ważna postać zespołu. Jeden z najlepszych zawodników na świecie. Czy jest możliwe zastąpienie go w Jastrzębskim Węglu? To będzie bardzo trudne. Według mnie dla wszystkich klubu w Polsce Tomek to najlepsza możliwa opcja - chwali Mendez.
Dobry "zły chłopiec" odchodzi, PlusLiga traci show. Nietypowa spuścizna Fornala
Fornal, który o Jastrzębiu-Zdroju mówi "mój drugi dom", postanowił jednak opuścić PlusLigę. Jesienią przeniesie się do Ziraatu Bankasi Ankara.
Przez ostatnie lata stał się nie tylko filarem jastrzębian, ale też - w późniejszym czasie - gwiazdą reprezentacji Polski. Zyskał wielką popularność, której oznaki widać na trybunach i nie tylko.
- Tomek przyszedł do nas, by podnieść swoje umiejętności, a doszedł na kosmiczny poziom. Jest jednym z najlepszych zawodników na swojej pozycji na świecie. Do tego to świetny kolega. Nie można złego słowa na niego powiedzieć. Zawsze myślałem, iż zawodnikom, którzy osiągają najwyższy poziom, gdzieś tam zwykle uderza trochę woda sodowa do głowy. U Tomka tego nie ma, to stuprocentowy profesjonalista - wychwala Dejewski.


Fornal w swoim pożegnalnym wpisie na Instagramie podziękował wszystkim w klubie, a z kolegów wyróżnił szczególnie Popiwczaka i francuskiego rozgrywającego Benjamina Toniuttiego. Gdy pytam tego ostatniego, jak opisałby przyjmującego, to ten też podkreśla klasę sportową kolegi i dodaje, iż wyróżnia się on na tle innych.
- Ma coś specjalnego - zaznacza dwukrotny mistrz olimpijski.


Na czym polega ta wyjątkowość? Okazuje się, iż chodzi o zachowanie Fornala na boisku i jego osobowość. Ten lubi boiskowe prowokacje i przeciągłe spojrzenia w kierunku rywala, łapie też kontakt z publicznością. A od kilku lat wyróżnia się włosami farbowanymi na bardzo jasny blond.
- To "zły chłopiec", ale w dobrym tego słowa znaczeniu. To nie jest u niego udawane. Gra jakby razem z kibicami, to dobre dla polskiej siatkówki. Kiedy Salvador Hidalgo Oliva przyjechał do Polski [grał w Jastrzębskim Węglu w latach 2016-19 - red.], to też było to coś wyjątkowego dla kibiców. Oni robią show w pozytywnym tego słowa znaczeniu - opisuje Toniutti.


Nikt w zespole nie ma wątpliwości, kto był ulubieńcem fanów i czyje koszulki były największym hitem. Atakujący Łukasz Kaczmarek żartował po ostatnim meczu na antenie Polsatu Sport, iż przejmie w nowym sezonie numer Fornala, by mógł się chwalić, iż kibice przychodzą na mecze dla niego.
W klubie zaś niektórzy żartują, iż Fornal zostawił po sobie też inną spuściznę niż sukcesy sportowe. Na koniec poprzedniego, bardzo udanego sezonu miał rzucić na spotkaniu ze sponsorami, iż przydałoby się jeszcze w klubowej szatni jacuzzi. Prace ruszyły niedługo później i przed kolejnym sezonem było ono już do dyspozycji drużyny.
Wielki pech i łzy Popiwczaka. Symboliczny gest kapitana
- Ja nie jestem raczej z tych płaczących. Nie zakręciła mi się jeszcze łezka w oku. Na pewno ta historia z Jastrzębskim Węglem to coś pięknego. To było wspaniałe sześć lat - zaznaczył tuż po ostatnim meczu Fornal.
Płakał zaś - i to nieraz - Popiwczak, który związał się z klubem już w 2012 roku i początkowo występował w jego barwach w Młodej Lidze (dawne rozgrywki dla młodych zawodników z klubów PlusLigi). gwałtownie jednak też zaczął dostawać szanse w seniorskiej drużynie, a od kilku lat był jej niezbędnym elementem.


- Chciałbym powiedzieć coś mądrego, coś takiego chwytającego za serce - żeby ktoś wyniósł coś z tego. A jedyne, co mi przychodzi najłatwiej, to po prostu łzy płynące z oczu. Przygotowywałem się na ten moment od jakiegoś czasu, wiedziałem, iż nastąpi. Myślę, iż zostawiłem po sobie w Jastrzębiu coś fajnego. Zostawiłem w tym mieście i w tym klubie cząstkę siebie - zaznaczył mocno wzruszony 29-letni libero.
Popiwczak miał wielkiego pecha, bo ostatni mecz sezonu przymusowo obejrzał z kwadratu dla rezerwowych. Na rozgrzewce tuż przed spotkaniem odnowił mu się uraz uda, którego doznał podczas półfinałowej rywalizacji w PlusLidze. Po powrocie zagrał już tylko raz - w przegranym 2:3 półfinale LM. Dzień później na rozgrzewce poczuł kłucie w nodze i Mendez zdecydował, iż nie ma sensu ryzykować.
- Wiadomo, fajnie by było spędzić ten ostatni mecz w Jastrzębskim Węglu na boisku, ale teraz to nie ma dla mnie żadnego znaczenia, bo przeżyłem w tym klubie wielkie chwile. Mnóstwo wspaniałych chwil, mnóstwo ciężkich chwil. Porażki, które bolały. Chociażby ten ostatni półfinał LM to chyba jedna z takich najbardziej dołujących - przyznał reprezentant Polski.
To przegrane z Aluronem CMC Wartą Zawiercie spotkanie było piątą z rzędu porażką jastrzębian. Popiwczak nie krył, iż tym cenniejsze było zwycięstwo w meczu o brąz.


- Jak już skończyliśmy ten mecz, to tak sobie pomyślałem: "Kurde, fajnie jest wreszcie skończyć sezon zwycięstwem, a nie cały czas dostawać w łeb". Mimo iż to tylko brąz, czyli trochę gorzej niż w poprzednich dwóch latach, to uważam, iż jest co świętować - podkreślił.
I przyznał, iż ostatni miesiąc przyniósł w jego wypadku wiele niespodziewanych zwrotów akcji. - W okolicach 20 kwietnia nigdy w życiu bym się nie spodziewał, iż to będzie mój ostatni mecz w naszej hali. Dotykając tę ostatnią piłkę w ostatniej akcji półfinału LM [Popiwczak przebił piłkę na stronę rywali, a ci skończyli akcję i mecz - red.], nie spodziewałem się, iż to będzie mój ostatni kontakt z nią w barwach Jastrzębskiego Węgla. Ale nieważne, jaki był ten ostatni miesiąc i nieważne, jakie było to ostatnie dotknięcie. Zawsze będę miał ten klub w swoim sercu - zapewnił siatkarz, który w nowym sezonie będzie występował w Aluronie.
Popiwczak, żegnając się z klubem postem na Instagramie, również odniósł się do Fornala. Przyznał, iż choć bardzo się różnią i często się kłócili, to też bardzo mocno się zżyli i trudno mu sobie wyobrazić, iż jesienią nie zagrają już razem.
- To dwaj świetni zawodnicy. Mają tę mentalność zwycięzców, która jest bardzo ważna dla drużyny i dla klubu - zaznacza Toniutti. A sam - jako kapitan - po zdobyciu przez klub długo wyczekiwanego PP wykonał symboliczny gest, wyznaczając do odbioru trofeum właśnie tę dwójkę.


Wielkie zmiany i szukanie "Fornala II". "Bramy są dla nich otwarte"
Ze względu na odejście Fornala i Popiwczaka na dalszy plan zeszły trochę inne osoby, które się żegnają teraz z Jastrzębskim Węglem. Warto jednak wspomnieć nie tylko o Mendezie, ale i o Huberze, który spędził w tej drużynie dwa lata. Okres ten można podzielić na dwie części - pierwszy sezon miał rewelacyjny, zapisał się też w historii PlusLigi rekordową liczbą bloków. W drugim szło mu dużo słabiej, a na koniec jemu też dał o sobie znać pech. Pod koniec półfinału LM został trafiony piłką w oko, co wykluczyło go z gry w meczu o trzecie miejsce. Jesienią środkowy reprezentacji Polski przeniesie się do ligi japońskiej.
Z podstawowego składu w Jastrzębskim Węglu pozostaną tylko Toniutti, Kaczmarek i środkowy Anton Brehme. Tak duże zmiany to efekt zmniejszenia budżetu utytułowanego klubu. A "last dance" był elementem przemowy, jaką Mendez wygłosił do drużyny przed meczem o brąz LM.
- Mówiliśmy między sobą, iż ta grupa się rozchodzi i to ostatni moment, by zrobić dla klubu jeszcze coś dobrego. Żeby się pożegnać, uścisnąć sobie dłonie i może kiedyś się jeszcze na swojej drodze spotkać oraz mieć miłe wspomnienia - wspomina Dejewski.
Nie kryje on, iż teraz przed nowym sztabem szkoleniowym - którym ma dowodzić Andrzej Kowal - wyzwanie poukładania na nowo zespołu.


- Będziemy szukać następcy Tomka Fornala. Mamy jakieś pomysły i zobaczymy. Może nie będzie to jeszcze tej klasy zawodnik, ale jak Tomek przychodził do nas, to też nie był gwiazdą i rozwinął się u nas. Także dla tych chłopaków, którzy przyjdą na jego miejsce, na pewno jest to szansa na pokazanie się - argumentuje legenda klubu.
O zakończeniu pełnej sukcesów ery w Jastrzębskim Węglu mówi też prezes Adam Gorol. Zapewnia jednak od razu, iż już teraz w klubie patrzą w przyszłość i chcą budować nową drużynę na bazie doświadczonych zawodników, którzy zostaną.
- To nie tak, iż my nagle zaczynamy całkiem od zera. Wierzę, iż ten projekt, który zaczynamy teraz budować, to jest taki krok lekko w tył po to, żeby zrobić potem dwa, trzy do przodu - zapewnia w rozmowie ze Sport.pl działacz.
Podkreśla, iż Fornal i Popiwczak to wspaniali zawodnicy i ludzie, którzy tworzyli Jastrzębski Węgiel na boisku, w szatni, a także poza nią. Żałuje, iż odchodzą, ale też zapewnia o dumie, iż to właśnie jego klub wypuszcza w świat takich dwóch siatkarzy.


- Bramy Jastrzębskiego Węgla są otwarte, gdyby chcieli kiedyś wrócić - zaznacza Gorol.
Idź do oryginalnego materiału