Bohater tragiczny finału LM w końcu nie wytrzymał. "Przepraszam, mogę już iść?"

1 tydzień temu
- Boli tak samo jak rok temu. Czekają nas nieprzespane noce - przyznał smutny Tomasz Fornal. Okazał się on bohaterem tragicznym Jastrzębskiego Węgla w przegranym 0:3 finale Ligi Mistrzów. Niemal w pojedynkę ciągnął grę w ataku mistrza Polski, a po meczu z Itasem Trentino zakrył głowę ręcznikiem. W rozmowie z dziennikarzami w Antalyi wciąż przeżywał mocno tę porażkę i dlatego w pewnym momencie rzucił: "Przepraszam, mogę już iść?".
19 punktów - w tym as, trzy bloki i najwięcej piłek w ataku od rozgrywającego Benjamina Toniuttiego. Tomasz Fornal był samotnym jeźdźcem w ekipie Jastrzębskiego Węgla w niedzielnym finale Ligi Mistrzów. Drużyna ta została mocno skarcona przez Itas Trentino, a po przyjmującym reprezentacji Polski widać było, jak bardzo zależało mu, by uniknąć tego bólu, który odczuwał już rok temu.
REKLAMA






Zobacz wideo Jastrzębski Węgiel zwycięzcą PlusLigi! Rafał Szymura: Siatkówka gigantyczna!



Fornal brutalnie szczery po finale LM: Nie mieliśmy prawie żadnych argumentów
Będący współlokatorem Fornala na zgrupowaniach kadry, Bartosz Kurek był pewny swojego typu przed finałem LM - wygrać miał Jastrzębski Węgiel, a nagrodę dla MVP zgarnąć właśnie Fornal.
- Jeszcze rok temu środowisko siatkarskie w kraju było podzielone - jedni byli zwolennikami Zaksy, inni - nas. A teraz cała Polska - czy ktoś na co dzień kibicuje ekipie z Zawiercia, Kędzierzyna-Koźla czy jakiejkolwiek innej drużynie - to będzie trzymać kciuki, byśmy to wygrali. Zrobimy wszystko, by tak się stało. Jestem w stanie to obiecać. Mam nadzieję, iż będę mógł wrócić do Spały, drzwi do pokoju będą otwarte i nie będę musiał szukać nowego łóżka (uśmiech). I mam nadzieję, iż te przewidywania Bartka się sprawdzą i wrócimy ze złotym medalem - mówił Sport.pl przed pojedynkiem z Trentino Fornal.
I w niedzielę robił naprawdę wszystko, by na to wyróżnienie zasłużyć. Brakło mu jednak w ofensywie wsparcia kolegów. Rywale całkowicie odebrali chęć do gry Jeanowi Patry'emu, nie szło też reszcie skrzydłowych. Problem ze skończeniem mieli także będący mocnym punktem ekipy Marceli Mendeza środkowi - Norbert Huber i Jurij Gladyr. Czy to znak, iż rywale byli lepiej przygotowani taktycznie?
- Nie wiem. Dobrze grali, to jedno. Mają w składzie klasowych zawodników, reprezentantów kraju, nikt się nie spodziewał, iż przyjadą i się położą, bo przyjechał mistrz Polski. Nie mieliśmy prawie żadnych argumentów, by ten mecz wygrać. Widać to po wyniku 0:3. Gdyby był tie-break, to można byłoby dyskutować, ale byli lepsi i zasłużenie wygrali w 3 setach - podsumowuje Fornal.



Drugiego seta jastrzębianie zaczęli obiecująco, bo od prowadzenia 3:0. Przewagę tę gwałtownie stracili, ale zarówno w tej partii, jak i w kolejnej fragmentami grali na styku. Tyle iż w decydującym momencie na kilka punktów odskakiwali już rywale. Jedna z dziennikarek w rozmowie z przyjmującym zauważyła, iż być może jego drużynie zabrakło tego jednego przełamania, które pozwoliłoby złapać wiatr w żagle.
- Możliwe. Ciężko się nam grało. Rywale byli dobrze przygotowani taktycznie - bronili, blokowali - wspominał przygnębiony 26-latek.


"To jest finał LM, tu nie ma zmęczenia". Kolejne nieprzespane noce jastrzębian
Przed meczem zapewniał, iż nikogo nie trzeba motywować na pojedynek o taką stawkę. W drugim secie w pewnym momencie widać było jednak wyraźnie, iż grający za dwóch siatkarz oddycha już bardzo ciężko. Podczas jednej z przerw, gdy jego koledzy otoczyli przemawiającego Mendeza, to on siedział z boku. Jego kolegom z kolei brakowało czasem niewiele, by skuteczniej zagrać w obronie. Ale na pytanie, czy po długim i intensywnym sezonie w niedzielę mogło dać o sobie zmęczenie fizyczne, od razu zaprzeczył.
- Nie zwalałbym tego na żadną "fizykę". To jest finał LM, tu nie ma zmęczenia. Jedzie się na emocjach, wychodzi się i walczy. Gdyby postawili mnie w ringu, też bym walczył - przekonuje.



Czy w takim razie uznać należy, iż w Jastrzębskim Węglu zawiodła strona mentalna? - Możliwe. Ciężko mi teraz powiedzieć - stwierdza Fornal.
Rok temu wraz z kolegami także wystąpił w finale LM. Wtedy również byli świeżo po wywalczeniu mistrzostwa Polski. W meczu o miano najlepszego klubu Europy, debiutując jako klub w spotkaniu o taką rangę, ulegli jednak Zaksie Kędzierzyn-Koźle po dramatyczny meczu 2:3.
- Boli tak samo jak rok temu. Czekają nas nieprzespane noce - zapowiada przyjmujący.
Po meczu, po którym stał z ręcznikiem zarzuconym na głowę, udzielał wywiadów, ale widać było po nim, iż najchętniej od razu udałby się do szatni. I w pewnym momencie, po jednej ze zdawkowych odpowiedzi rzucił: Przepraszam, mogę już iść?
Idź do oryginalnego materiału