Blanka Turska: "Sukces zawodnika jest efektem partnerstwa"

2 lat temu
Zdjęcie: Blanka Turska: „Sukces zawodnika jest efektem partnerstwa”


Pierwszy kontakt z driftem kojarzy mi się ze starym BMW i jakimś parkingiem – tak było też w Twoim przypadku?

Początkowo był plan na Nissana 200sx (s14), ale ostatecznie do nauki driftu postanowiłam zakupić właśnie BMW. Jest to tańsza opcja na początek, a podczas tego etapu często się psuje ten pierwszy samochód (śmiech). Swoje pierwsze drifty ćwiczyłam na lotnisku, gdzie kręciłam ósemki i łączyłam pierwsze zakręty. Spędzałam tam sporo czasu. Jeździłam też po wulkanizacjach, zbierałam wyrzucone opony, tzw. śmietniki, które wykorzystywałam na tych treningach. Pamiętam również moje pierwsze zawody – była to runda uliczna, Drift Competition, gdzie zdobyłam 7. miejsce w kwalifikacjach.

Startujesz w Drift Open – co to za seria i jak wypada w porównaniu do np. Mistrzostw Polski?

Poprzednie lata jeździłam w obu ligach, ale w okresie 2021, całym teamem postanowiliśmy skupić się na Drift Open, co dało nam niesamowity progres i pierwsze sukcesy. Drift Open (Puchar Federacji IDF ) jest zdecydowanie bardziej rozwojową dla zawodników ligą. Startuje tu ponad 60-ciu zawodników w jednej klasie, co daje nam większą możliwość treningu z różnymi kierowcami. Profesjonalne briefing’i, dobry kontakt z sędziami, szacunek dla zawodników i wszystko jest organizowane na czas.

Do tego Drift Open robi bardzo interesujące rundy. Niesamowitym wydarzeniem były zawody w Kietrzu (runda uliczna) lub trasa, pierwszy raz zorganizowana, na odcinku leśnym w Kielcach. Takie odcinki to nie lada wyzwanie! Zdecydowanie wole starty w DO – większe możliwości, wyzwania, nowe pomysły, energia do działania. Liga kładzie mocny nacisk na rozwój zawodników. Doceniam!

Takie zawody są bardzo widowiskowe – kibice też to doceniają? Czujesz ich wsparcie?

Kibice to uwielbiają! Są tacy, którzy pojawiają się na prawie każdych zawodach – jest to niesamowicie miłe. Ludzie dają kosmicznie dużo wsparcia i wspaniałej energii, napędzają mocno. Kiedy widzę, jak na trybunach pokazują, iż sprawia im to ogrom radości, to daje z siebie jeszcze więcej! Świetnie jest spotykać się z tak wielkim gronem fanów driftingu . Szczególne podziękowania przesyłam dla dzieci i młodzieży, Elfików z „Fundacji Ja i Mój Dom” w Łodzi za przepiękne kibicowanie. To było coś niesamowitego!


Przybliż samochód, którym startujesz – masz go od niedawna?


Tak! Bardzo długo zbierałam części do tego auta, 3 lata czekało. Każdy o nim słyszał, a nikt nie widział (śmiech). Teraz jeżdżę Nissanem 200sx s14 / Zenki (z silnikiem 2jz o mocy 720 hp/830 Nm), który został zbudowany przez ekipę z TomaRacing, Bartka Stolarskiego. Nissan powstał dwa tygodnie przed pierwszą rundą Drift Open w Debrznie, gdzie pojechaliśmy na testy.

„Dogadałam się” z tym autem od pierwszych ślizgów. Tego dnia zrobiłam najlepszy przejazd kwalifikacyjny. Jest to samochód moich marzeń! To mój pierwszy profesjonalnie zbudowany „driftowóz”.

Czego brakowało poprzednikowi?

Wcześniej jeździłam Nissanem Skyline r33 z silnikiem RB25DET (o mocy 450hp i 510 Nm). Uwielbiałam go, ale on mocno ograniczał mój rozwój. Jest to bardzo ciężkie auto i ma większy rozstaw osi, specyfika silnika RB również nie pomagała (śmiech). „Sky” to bardzo leniwe auto, a S14 to taka, jakby moja bratnia dusza, szalony samochód!

Na ile przerobiony musi być taki „driftowóz” w stosunku do auta seryjnego, żeby był konkurencyjny w tego typu zawodach?

Jest całkowicie przerobiony! Nie ma w nim nic, co pozwalałoby nim wyjechać na ulice. Drifting jest prężnie rozwijającą się dyscypliną sportu, dlatego nasze auta też staja się coraz lepsze, robione są coraz większe modyfikacje. Podstawowe zmiany to między innymi: zaspawany dyferencjał (100% szpera), powiększona przednia oś skrętna, hydrauliczny hamulec ręczny, klatka bezpieczeństwa, a co ciekawe, nasze „driftowozy” są wystrojone na alkoholu. Umówmy się, te samochody są stworzone do jazdy bokiem, więc choćby w zawieszeniu robi się sporo zmian w tym kierunku.

Masz ponoć kosmiczny talent do zabijania sprzęgieł? Do majsterkowania przy wozie też, czy ogarniają wszystko fachowcy?

Clutch killer – tak często na mnie mówili (śmiech). Na szczęście firma Poweride Hubert Kozicki, stworzył kosmicznie wytrzymałe sprzęgło, którego nie jestem w stanie zabić! Bardzo lubię majsterkować przy aucie i jak mogę, to chcę pomagać, bo to dla mnie odpoczynek. Wcześniej, przy „Sky’ju” dużo majsterkowałam, choćby zdarzyło mi się go przygotować samodzielnie i pomalować. Odkąd mam nowe auto – sporo się zmieniło. Po każdych zawodach s14 jedzie do TomaRacing i jest serwisowana przez fachowców. Przyjeżdża na zawody, już gotowa do walki!

Po tym sezonie „Zenki” trafił już do mojego garażu, bo zabieram się za wizualne przygotowanie Nissana do sezonu 2022. Będzie sporo zmian! (śmiech)

Startujesz za kierownicą sama, jednak bez zespołu to trudno na zawodach by było?

Sporo czasu jeździłam bez całej ekipy, ale dojrzałam do tego, iż moc w zespole! Team to zaangażowani ludzie, który tworzą to wspaniałe środowisko. Jadąc na zawody, razem czerpiemy radość, energię, nastawienie – jest to niesamowita inspiracja. Sukces zawodnika jest efektem partnerstwa, tutaj każdy z nas daje z siebie 110%. Przede wszystkim, patrzymy w jednym kierunku, a cały zespół pracuje nad tym, by doprowadzić zawodnika na szczyt i wspólnie idziemy tą drogą do celu. Teraz jadąc na zawody zajmuję się tylko jeżdżeniem, bo każdy zawodnik ma mechanika, który opiekuje się jego autem. „Profesor” Bartosz Stolarski jest nie tylko naszym spotterem (trenerem), ale również zna każde nasze auto jak własną kieszeń. Team daje zawodnikowi „SUPER POWER”!

To jest drogi sport?

Koszty są ogromne! Na zawodach/treningach zużywam ok. 30 szt. opon i spalam ok. 100 litrów alkoholu. Serwis samochodu pomiędzy wyjazdami też jest bardzo kosztowny. Mam na szczęście wielkie wsparcie w takich firmach jak: TomaRacing, Poweride, Fmic.eu i Willa Pomorzanka. Przyznam, iż ciężko jest podgonić finansowo, gdy stanie się już kilka kroków dalej i wyżej, ale warto o to walczyć, bo to piękny sport! Słyszałam, iż „ludzie którzy chcą szukają sposobu, a Ci którzy nie chcą, powodu” (śmiech).

Z jakich osiągnięć, do tej pory, jesteś najbardziej dumna?

Najbardziej dumna jestem z tego sezonu – 2021. Kiedy zaczęłam jeździć nowym samochodem, to pojawiły się również pierwsze ważniejsze sukcesy. Jestem dumna z tego, iż stanęłam na podium w Drift Open w Koszalinie, gdzie zdobyłam 3. miejsce, zostawiając za sobą ponad 60-ciu zawodników (samych mężczyzn). Wielkim sukcesem jest również 6. miejsce w klasyfikacji generalnej DRIFT OPEN, gdzie konkurencja była ogromna. Ponad 70-ciu zawodników, którzy jeżdżą na bardzo wysokim poziomie.

Zajmujesz się psychologią sportu? Czyli teorię łączysz z praktyką?

Skończyłam kilka kierunków studiów, między innymi psychologię sportu. Praktykuję ją od kilku lat i ćwiczę umiejętności potrzebne mi w tym sporcie. Tutaj teoria oczywiście łączy się z praktyką (śmiech). Psycholog sportowy Jacek Przybylski i Dagmara Przybylska zainspirowali mnie do pracy naukowej.

Moim zdaniem drifting pozostało raczkującą dyscypliną motosportu, jak F1 kilkanaście lat temu. Oczywiście wyścig zbrojeń, coraz lepsze samochody i coraz większe moce, ale na palcach jednej ręki można policzyć zawodników, którzy nie tylko trenują umiejętności poślizgu na torze, ale również koncentrują się na treningu mentalnym i ogólnorozwojowym.

Ile w swoim życiu czasu poświęcasz na sport, żeby zawalczyć z konkurencją i wciąż się rozwijać?

Nie jestem w stanie zliczyć tego czasu… Od 9-go roku życia walczyłam o marzenia, żeby być zawodowym sportowcem. Najpierw jeździectwo mocno mnie zahartowało w boju, bo zdecydowanie miałam pod górkę, ale to nauczyło mnie, iż warto! Rywalizacja na zawodach to element każdego sportu. Nie walczę z konkurencją – koncentruję się na sobie, stawiam przed sobą kolejne wyzwania i realizuje kolejne cele. Wszystko w moim życiu kręci się wokół sportu, wszystko jest układane pod drifting. Jedyna walka, jaką podejmuję, to walka o „czarne złoto”, czyli opony (śmiech). Jednak kiedy wchodzi się poziom wyżej, podąża za tym wyścigiem, to przyznam, iż walka o fundusze na treningi i zawody – to kosmiczne wyzwanie!

Każda runda daje mi nowe doświadczenia, a ogromna liczba godzin treningów, z całym teamem, daje mi, nie tylko zwiększenie umiejętności, ale i ogromną radość! Do tego wszystkiego mamy, zwanego przez nas „Profesorem” – Bartka Stolarskiego, który prowadzi nas w tej drodze, wskazując mnóstwo możliwości. Drifting jest coraz bardziej popularną i rozpoznawalną dyscypliną motorsportu, która dość prężnie rozwija się na świecie, również w Polsce, dlatego warto podążać z tym trendem!

Fanpage: https://www.facebook.com/blankaturskadrifting

Instagram:

Youtube: https://www.youtube.com/c/BlankaTurskaDrifting

Idź do oryginalnego materiału