Będzie zmiana w pracy z Polakami. Grbić wyłożył karty na stół

16 godzin temu
Michał Gierżot dwa razy był o krok od debiutu w reprezentacji Polski i za każdym razem eliminowała go kontuzja. - Na koniec każdego dnia zgrupowania dziękujemy niebiosom, iż obyło się bez urazu. To jak słynna klątwa dotycząca ćwierćfinału igrzysk - żartuje Nikola Grbić. Trener opowiada też o problemie jednego z czołowych siatkarzy i zdradza, iż w pracy z kadrą planuje pewną zmianę.
Niektórzy mogą się zastanawiać, dlaczego dysponujący świetnymi warunkami fizycznymi Michał Gierżot wciąż nie zadebiutował w reprezentacji Polski. Odpowiada za to przede wszystkim pech mierzącego 206 cm 23-latka. Od kilku dni trenuje w Spale pod okiem trenera Nikoli Grbicia i obaj mają nadzieję, iż sprawdzi się powiedzenie "Do trzech razu sztuka". Szkoleniowiec opowiada także o sytuacji kadrowiczów, którzy mają stanowić trzon reprezentacji Polski w tym sezonie. Dwóch z nich na razie walczy z różnego rodzaju kłopotami.


REKLAMA


Zobacz wideo Lublin o krok od złota w PlusLidze. Marcin Komenda: Czasem postawienie kropki nad i bywa najtrudniejsze


Czekanie na nowego kluczowego gracza kadry. Grbić aż się uśmiechnął na pytanie o wielkiego pechowca
Na początku zgrupowania reprezentacji Polski zwykle brakuje grupy czołowych siatkarzy, ale dawno nie zdarzyło się, by w tej pierwszej grupie nie było ani jednego zawodnika, który wystąpiłby w minionych dwóch sezonach w choćby jednej imprezie o dużą stawkę. Aż do teraz. Z 30 graczy, których Grbić umieścił pod koniec marca na liście powołanych na tegoroczną Ligę Narodów, w Spale od kilku dni trenuje 14 (w zajęciach bierze też udział czterech młodych graczy spoza listy). Najbardziej doświadczony to 25-letni Mateusz Poręba, rezerwowy ekipy wicemistrzów świata z 2022 roku. Pozostali albo mają na koncie kilka lub kilkanaście występów w narodowych barwach, albo czekają na pierwszy.
- Mam nadzieję, iż będziemy mogli na nich liczyć - może nie w tym sezonie, ale w przyszłości. To są dla mnie bardzo ważne aspekty, które brałem pod uwagę, kompletując listę powołanych - tłumaczy grupie dziennikarzy Grbić podczas dnia medialnego.


Ostateczny termin zgłoszenia zawodników, którzy będą rywalizować w LN upływa w połowie maja. Wtedy też Grbić zamierza wysłać ostateczną listę. Czy ma zamiar dokonać zmian w porównaniu z pierwotną wersją?
- Mam nadzieję, iż wszyscy będą zdrowi, iż wszystko będzie OK. w tej chwili nie mam w planie zmian, ale też nie są one wykluczone. Zaczęliśmy skakać dopiero w poniedziałek i mamy jeszcze tydzień treningów na obserwacje. Muszę przyjrzeć się młodym zawodnikom i ocenić, czy lepiej, by byli z nami, czy aby udali się na uniwersjadę. jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to zakładam, iż obejdzie się bez korekt - zaznacza Serb.


Na powrót do zdrowia czeka w tej chwili Jakub Popiwczak. Libero Jastrzębskiego Węgla, pod nieobecność Pawła Zatorskiego, ma być w tym sezonie po raz pierwszy w karierze podstawowym graczem kadry. W drugim meczu półfinału PlusLigi doznał kontuzji uda, która sprawiła, iż jak na razie także rywalizację o brązowy medal obserwuje zza band reklamowych. Pytam Grbicia, czy uraz Popiwczaka mocno komplikuje jego plany na ten sezon.
- Rozmawialiśmy w niedzielę po meczu w Warszawie i powiedział, iż zaczyna trenować. Nie wiadomo, czy zagra w dokończeniu rywalizacji o brąz, ale ma być raczej gotowy na półfinał Ligi Mistrzów (17 maja - red.) - relacjonuje trener.
Sporo o pechu w kontekście występów w kadrze wie Gierżot. Mimo iż od 2023 roku mistrz olimpijski z Sydney chce mu dać szanse na debiut, to wciąż nie udało się tego sfinalizować za sprawą urazów doznanych na treningach. Dwa lata temu na przeszkodzie stanęła kontuzja pleców, a 12 miesięcy później złamanie palca. Czy uda się tym razem?
- Na koniec każdego dnia zgrupowania dziękujemy niebiosom, iż obyło się bez urazu. To jak słynna klątwa dotycząca ćwierćfinału igrzysk - rzuca z uśmiechem szkoleniowiec, który minionego lata wywalczył z Polakami wicemistrzostwo olimpijskie.


Po czym dodaje, iż naprawdę ma nadzieję, iż przyjmujący Stali Nysa dostanie wreszcie szansę, by zagrać w biało-czerwonych barwach i zaprezentować swoje możliwości.
- Za nami już cztery treningi (rozmowa odbyła się we wtorek - red.) i wszyscy są zdrowi - podsumowuje szkoleniowiec i zaciska pięści w żartobliwym geście celebrowania sukcesu.


Jak wyprowadzić z kryzysu gwiazdę kadry? "100 tysięcy euro"
Problemów ze zdrowiem nie ma - a przynajmniej nam nic o tym nie wiadomo - Norbert Huber, ale w fazie play off daleki jest od formy, do której nas przyzwyczaił. W niedzielny wieczór środkowy Jastrzębskiego Węgla długo rozmawiał z Grbiciem po drugim meczu o brąz z Projektem Warszawa. Pytam szkoleniowca, czego jego zdaniem potrzeba, by zaliczany do ścisłej światowej czołówki środkowych zawodnik wrócił do dobrej dyspozycji.
- 100 tysięcy euro - odpowiada żartobliwie Serb. Ale zaraz potem już z poważną miną przyznaje, iż dostrzega słabszy okres Hubera.


- Zawodnicy też zdają sobie sprawę z takich rzeczy. Czasami przychodzi taki moment, w którym może nie grasz najlepiej. To trudny moment dla Norberta. Rozmawialiśmy o tym i mówiłem mu, co według mnie może mu pomóc. Czytałem na ten temat książkę. jeżeli skupiasz się tylko cały czas na tych negatywnych rzeczach - iż słabo grasz, iż klub i kibice mają oczekiwania itd. - to zwiększa to tylko presję, a problem rośnie - analizuje trener.
Podkreśla też, iż gracz, który za sprawą wolnego lata dla Mateusza Bieńka typowany jest do podstawowego składu kadry, przejmuje się obecną sytuacją.
- To nie jest zły chłopak. On nie ma podejścia: "Podpisałem już kontrakt z nowym klubem, nie zostanę tu i nie interesuje mnie to, co się teraz dzieje". Myślę, iż musi się on teraz skupić na danym momencie, na konkretnym wykonywanym ćwiczeniu i na tym jednym powtórzeniu, które ma właśnie zrobić - wskazuje.
Zdaniem Grbicia Huber i każdy sportowiec zmagający się z kryzysem musi też skupić się na szukania światełka w tunelu. Przestrzega, iż niespełna 27-letni siatkarz może nie grać na swoim zwyczajowym poziomie do końca sezonu, ale istotny jest progres.


- To nasza praca i niezależnie od tego, czy grasz w Zawierciu, Jastrzębiu, Perugii czy w reprezentacji, to zawsze są presja i stres. Gdy grasz na tym poziomie, to prezes klubu nie da ci kontraktu na 300 tysięcy euro, bo podoba mu się twoja fryzura. Chce, byś grał dobrze, a klub wygrywał. Oczekiwania są duże, ale płaci dużo i chce, by ten wydatek mu się zwrócił. Mierzymy się z tym całe życie i czasem to może być przytłaczające. Wszyscy musimy starać się pomóc nie tylko Norbiemu, ale każdemu, kto ma problem. By uporał się z tą sytuacją i wrócił do swojego najlepszego poziomu - podkreśla szkoleniowiec.
W minionych sezonach już odbudowywał ważnych zawodników kadry. Czy uda mu się to też z Huberem? - To moja praca. Takie problemy są nie tylko w Polsce, ale i w USA czy w Serbii. To normalne - jesteśmy ludźmi i mamy emocje. Nie zawsze jest super. Sam mam dużo pewności siebie, ale są momenty, w których mam jej mniej. Oczywiście, są to bardzo krótkie momenty (uśmiech), ale są. Jak mówiłem, to normalny element życia i ja - jako trener - oraz my wszyscy musimy się starać, by pomóc naszym zawodnikom w powrocie do gry na najwyższym poziomie. I nie ma znaczenia, o kogo chodzi - zaznacza trener mistrzów Europy 2023.


Kurek i Bednorz niedługo dołączą do kadry. Grbić planuje zmianę w pracy z Polakami
Sporo kluczowych zawodników kadry rywalizuje wciąż w klubach. Grbicia cieszy, iż żaden z nich nie ma poważnych problemów zdrowotnych. W środę odbędą się trzecie i być może ostatnie mecze o złoto i brąz PlusLigi. jeżeli tytuł wywalczy wtedy Bogdanka LUK Lublin, to Wilfredo Leon ma mieć trzy tygodnie wolnego zanim stawi się w Spale. Jego klubowi koledzy mniej - Mikołaj Sawicki przyjedzie po tygodniu. Kewin Sasak - jeżeli z jego zdrowiem wszystko będzie ok - również.
- Tak samo będzie z Arturem Szalpukiem i Janem Firlejem z Projektu Warszawa, jeżeli zakończą teraz walkę o brąz. Zobaczymy, jaka będzie sytuacja z Bartkiem Bołądziem. Mam pomysł, aby ostatnia grupa zawodników, która grała w Paryżu, pojawiła się w Spale 2 czerwca - opowiada trener Polaków. W tym gronie - poza Leonem mają być też Tomasz Fornal i Kamil Semeniuk, którzy w przyszłym tygodniu będą jeszcze rywalizować w Final Four LM.


Reprezentacja Polski pierwsze oficjalne mecze w tym sezonie rozegra pod koniec maja. Grbić prawdopodobnie zabierze na towarzyski turniej Silesia Cup 16 siatkarzy, choć nie podjął jeszcze co do tego finalnej decyzji.
- W przyszłym tygodniu na zgrupowaniu pojawią się Bartek Kurek i Bartek Bednorz. Być może kilku z obecnych zawodników zostanie z nimi w Spale na treningach. Na pewno w tym turnieju będziemy dokonywać wielu zmian. To będzie okazja, by przyjrzeć się zawodnikom w oficjalnym meczu reprezentacji. Bo co innego to gra w klubie, a co innego trening i spotkanie w kadrze na oczach 10 tysięcy osób. Dla niektórych to będzie debiut. Chcę zobaczyć, jak reagują na boisku na taką sytuację. Po tym turnieju ogłoszona zostanie oficjalna lista tych, którzy polecą do Chin - informuje Serb, nawiązując do pierwszego turnieju LN.
W niedawnym długim wywiadzie dla Sport.pl opowiadał m.in. o tym, iż być może nastąpi w tym sezonie zmiana kapitana kadry. Podczas dnia medialnego pojawiło się pytanie o następcę Bartosza Kurka, ale Grbić zaznaczył, iż w tej chwili myśli tylko o tym, kto będzie kapitanem podczas turnieju LN w Chinach.
- Nie będzie w tej grupie nikogo z powołanej w tym sezonie ósemki ze składu olimpijskiego w Paryżu. Na pewno tym kapitanem będzie zawodnik z dużym doświadczeniem w PlusLidze lub reprezentacji. Ale ta kwestia nie jest dla mnie najważniejszą na świecie. To, kto będzie kapitanem w Chinach, nie zmieni wiele. Ok, ten zawodnik będzie miał belkę na koszulce, ale jego rola nie zmieni się zbytnio. Ma grać najlepiej jak potrafi i nie musi robić nic więcej niż dotychczas. Nie chcę, by martwił się tym, iż musi robić nie wiadomo co. Ja tam będę i każdy problem będziemy rozwiązywali wspólnie - zapewnia.


Docelową imprezą w tym sezonie są wrześniowe mistrzostwa świata. Grbiciowi w bogatej kolekcji medali, jakie ma w dorobku jako siatkarz i trener, brakuje właśnie złota z tej imprezy. Z myślą o igrzyskach w 2028 roku jednak dał teraz odpocząć kilku ważnym graczom kadry. Osłabione będą też inne ekipy. Szkoleniowiec wspomina tu m.in. o Amerykanach i Słoweńcach. W najmocniejszych składach powinni zaś wystąpić m.in. Francuzi i Włosi.
- Jestem pewien, iż będzie pięć-sześć bardzo mocnych zespołów, które będą walczyły o medale - podsumowuje.
Do końca tego sezonu chce też wprowadzić pewne zmiany w sposobie pracy z Polakami. Jak na razie zarówno na treningach, jak i podczas meczów mówi w języku angielskim.
- Bardzo ważne jest, by zawodnicy dobrze mnie zrozumieli, a mam tu większy zasób słownictwa, niż gdy posługuję się językiem polskim. Poza tym czasami w tym ostatnim nie ma odpowiednika na jakieś określenie z siatkarskiego żargonu. Ale podczas posiłków i wspólnego spędzania czasu rozmawiamy po polsku. Chciałbym używać tego języka też podczas przerw. Gdy mówię po angielsku, to ktoś może usłyszeć to np. podczas transmisji w telewizji i wysłać wiadomość rywalom odnośnie naszych ustaleń taktycznych. Polskiego używa znacznie mniej osób. Mam nadzieję, iż do końca sezonu na treningach będziemy rozmawiać już po polsku - dodaje na koniec Serb, który systematycznie poprawia swoją polszczyznę i coraz częściej posługuje się nią w wywiadach.
Idź do oryginalnego materiału