Fot. Paweł JerzmanowskiRaków Częstochowa nie miał litości dla Cracovii i w hicie 1/16 finału Pucharu Polski pewnie wygrał 3:0. Mimo świetnego wyniku, środowy wieczór w Częstochowie nie obył się bez niepokojących sygnałów – kontuzji doznał bowiem jeden z liderów drużyny, Fran Tudor. Sytuacja wyglądała na poważną, a po meczu do sprawy odniósł się trener Marek Papszun.
Wicemistrzowie Polski przystąpili do spotkania z “Pasami” w najmocniejszym zestawieniu i od początku kontrolowali przebieg meczu. Raków był zdecydowanie lepszym zespołem, a wynik 3:0 w pełni odzwierciedlał różnicę klas między zespołami. Niestety, już w pierwszej połowie boisko musiał opuścić Fran Tudor, który po ostrym starciu z rywalem padł na murawę i wymagał pomocy fizjoterapeutów.
Chorwat opuszczał plac gry ze łzami w oczach, co od razu wzbudziło obawy kibiców Rakowa. Na pomeczowej konferencji trener Marek Papszun przyznał, iż to właśnie stan zdrowia Tudora był jego największym zmartwieniem po ostatnim gwizdku.
– Jedynym minusem tego spotkania jest uraz Frana Tudora. To mi dziś zaprzątnęło mocno głowę. Mam nadzieję, iż nic poważnego mu się nie stało – powiedział szkoleniowiec, cytowany przez TVP Sport.
– Fran to kapitan drużyny i bardzo ważna postać tego zespołu, nie tylko jeżeli chodzi o dyspozycję, która jest wysoka. Historycznie ma za sobą jeden z najlepszych czasów w Rakowie. To byłby dla nas duży ubytek – dodał Papszun.

7 godzin temu















