To była 45. minuta spotkania na Estadio Metropolitano. Jan Oblak rozpoczął akcję Atletico Madryt od wykopu na połowę Barcelony, w kierunku Reinildo. Obrońca Atletico zgrał piłkę do Antoine'a Griezmanna, a potem ta znalazła się w polu karnym. Giuliano Simeone zachował się altruistycznie i zgrał piłkę do Juliana Alvareza, a Argentyńczyk pokonał Wojciecha Szczęsnego. W ten sposób Atletico objęło prowadzenie, a kibice oszaleli.
REKLAMA
Zobacz wideo Co dalej ze Szczęsnym? Wielki mecz, a zaraz emerytura?
Czytaj także:
Oto "bohater" Legii. Wystarczyło 47 minut. "Katastrofa"
W niedzielny wieczór Barcelona grała z Atletico po raz trzeci w tym sezonie. Jesienią Barcelona wygrywała 1:0 po golu Pedriego, ale w końcówce straciła gola na 1:2 po świetnej reakcji Alexandra Sorlotha. Pierwszy mecz między tymi zespołami w półfinale Copa del Rey był prawdziwym rollercoasterem. Po sześciu minutach Barcelona przegrywała 0:2, a w 74. minucie było 4:2 dla zespołu Hansiego Flicka. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 4:4.
Starcie z Atletico było szansą dla Barcelony, by zrównać się punktami z Realem Madryt i wrócić na fotel lidera ligi hiszpańskiej. Real wygrał 2:1 z Villarrealem po dublecie Kyliana Mbappe i narzucił presję na odwiecznego rywala.
Czytaj także:
Flick wybrał skład Barcelony. Jest decyzja ws. Lewandowskiego i Szczęsnego
Lewandowski miał dwie okazje w pierwszej połowie. Po jego pudle nadszedł gol Atletico
W pierwszej połowie nie działo się tak wiele, jak w niedawnym spotkaniu w Copa del Rey. Na boisku było dosyć brutalnie, a sędzia postawił granicę bardzo daleko. O tym świadczy np. brak kartki dla Giuliano Simeone za uderzenie Lamine'a Yamala łokciem w twarz w polu karnym rywala.
Barcelona mogła prowadzić od piątej minuty po dwójkowej akcji Yamala z Danim Olmo, ale 17-latek fatalnie spudłował. Robert Lewandowski miał dwie akcje w pierwszej połowie. W 14. minucie uderzył piłkę głową, ale zbyt lekko, więc Oblak złapał piłkę w ręce. Pół godziny później Pedri obsłużył Lewandowskiego w polu karnym Atletico, natomiast piłka po strzale Polaka odbiła się od poprzeczki. Tuż po tym strzale Roberta przyszła bramka Alvareza.
Szczęsny reagował dobrze przy strzale Alvareza z 22. minuty, ale przy okazji był spalony. Potem Polak dobrze się odnalazł po dośrodkowaniu Griezmanna i zneutralizował zagrożenie.
Zobacz też: Liverpool był bezradny w wielkim finale! Sensacja, czekali na to 56 lat
Barcelona odrobiła straty w sześć minut. A potem Yamal zadał cios na 3:2
Barcelona mogła doprowadzić do wyrównania już w 50. minucie, ale Yamal uderzył piłkę tuż obok lewego słupka bramki Atletico. Minutę później Alvarez mógł mieć drugą sytuację bramkową, natomiast Kounde zablokował piłkę i wybił ją na rzut rożny.
W 70. minucie doszło do pewnej kontrowersji przy akcji bramkowej Atletico. Rodrigo De Paul zagrał piłkę ręką, ale mimo to akcja szła dalej. Tym razem świetnie się zachował Conor Gallagher, który podał piłkę w głąb pola karnego. Tam najlepiej znalazł się Alexander Sorloth, który uderzył błyskawicznie i strzelił gola Szczęsnemu. To była szósta bramka Norwega w meczach z Barceloną.
Zaledwie kilkadziesiąt sekund później było 1:2. Inigo Martinez podprowadził piłkę pod pole karne i dośrodkował ją w kierunku Lewandowskiego. Polak przyjął piłkę klatką piersiową i strzelił gola po uderzeniu z lewej nogi.
Na tym emocje w meczu się nie zakończyły. W 78. minucie Raphinha dośrodkował piłkę w pole karne Atletico, a tam najlepiej odnalazł się Ferran Torres, uderzając piłkę głową. Było więc 2:2 i Barcelona odrobiła straty w sześć minut.
Mało? No to w drugiej minucie doliczonego czasu gry Yamal uderzył na bramkę Atletico. Piłka odbiła się od interweniującego Reinildo i było 3:2 dla Barcelony. "Oni są niezniszczalni" - stwierdził Mateusz Święcicki.
W samej końcówce Szczęsny zagrał długą piłkę na połowie Atletico. Zespół Simeone zaczął grę od wrzutu piłki z autu, ale fatalny błąd popełnili defensorzy Atleti. Z tego skorzystali Raphinha i Torres. Brazylijczyk asystował, a Torres pokonał Oblaka po raz drugi. "To jest KO" - krzyczeli komentatorzy.
Zatem Barcelona znów wychodzi w trudnej sytuacji i uniknęła pierwszej porażki w 2025 roku. Po marcowej przerwie na mecze reprezentacji zespół Hansiego Flicka zagra z Gironą (30.03).