Aż trudno wierzyć, co wyprawiała Legia. Iordanescu ogłasza zmiany

21 godzin temu
Odkąd Legia Warszawa świętowała ostatnie mistrzostwo Polski, drużyna ze stolicy nie tylko punktowała poniżej oczekiwań. W ostatnich latach był element gry, w którym legioniści spisywali się grubo poniżej ligowej średniej, a momentami najgorzej w ekstraklasie. Dla Edwarda Iordanescu powinien być to jeden z priorytetów do poprawy, a wzorem do naśladowania w tym względzie może być Lech Poznań.
32 - tyle rzutów rożnych w pięciu meczach tego sezonu wykonała Legia Warszawa. O to, iż nie strzeliła po nich żadnego gola, trudno mieć pretensje do nowego trenera Edwarda Iordanescu, który z drużyną pracuje zaledwie półtora miesiąca.


REKLAMA


Zobacz wideo Łukasz Fabiański potwierdza zainteresowanie Legii Warszawa! "Rozmawiałem z Michałem"


Nieskuteczność po tym stałym fragmencie gry nie jest jednak niczym nowym przy Łazienkowskiej. W ostatnich sezonach Legia pod tym względem była co najwyżej ligowym średniakiem, a zdarzało się nawet, iż była najgorsza w ekstraklasie.
Poprawa skuteczności drużyny po rzutach rożnych to jedno z ważniejszych zadań stojących przed Iordanescu. Liczby są nieubłagane. Mimo sporego potencjału w tym względzie legioniści zdobywali po rzutach rożnych mniej bramek niż zespoły, które w tej chwili grają już w I lidze, przez co uciekały im bezcenne punkty. A jak pokazuje przykład Lecha Poznań, konkretne zajęcie się tą sprawą, może gwałtownie przynieść wymierne efekty w postaci goli i punktów.
Legia najgorsza w ekstraklasie
Skuteczność drużyn ekstraklasy po rzutach rożnych przeanalizowaliśmy na podstawie danych portalu ekstrastats.pl za ostatnich pięć sezonów. Wynika z nich jasno, iż pod tym względem Legia to co najwyżej ligowy średniak. We wspomnianym okresie średnia skuteczność w ekstraklasie po rzutach rożnych wyniosła 3,09 proc. W przypadku Legii było to tylko 2,41 proc. Ale po kolei.
W ciągu ostatnich pięciu lat legioniści po rzutach rożnych najskuteczniejsi byli w okresie 2022/23, czyli w pierwszym sezonie pracy Kosty Runjaicia. Drużyna niemieckiego trenera zdobyła wtedy siedem bramek po 187 rzutach rożnych, co dawało skuteczność 3,74 proc. przy ligowej średniej 3,01 proc. W tamtym sezonie skuteczniejsze od Legii były tylko Jagiellonia Białystok (6,06 proc.), Stal Mielec (5,34 proc.), Warta Poznań (4,64 proc.) i Radomiak (3,77 proc.).
Nie najgorzej na ekstraklasowym tle wypadł też poprzedni sezon. Drużyna prowadzona przez Goncalo Feio strzeliła cztery gole po 174 rzutach rożnych, co dało jej siódme miejsce w lidze ze skutecznością 2,72 proc. przy średniej 2,56 proc. Jeszcze lepiej w tym względzie legioniści wypadli w europejskich pucharach, gdzie we wszystkich meczach wykonali 74 rzuty rożne, po których zdobyli cztery bramki (5,41 proc.).


Ale to tyle umiarkowanych pozytywów. W pozostałych trzech sezonach legioniści wypadali zdecydowanie poniżej ligowej średniej, co musiało irytować. Zdecydowanie najgorzej w ekstraklasie drużyna wypadła w okresie 2023/24, który zaczął Runjaić, a skończył Feio. Warszawiacy zajęli w nim ostatnie miejsce w lidze, zdobywając zaledwie dwie bramki po aż 204 rzutach rożnych! To dawało żenującą skuteczność 0,98 proc. przy ligowej średniej 3,27 proc.
Wielkie pole do poprawy
Bardzo kiepsko było też w ostatnim mistrzowskim sezonie Legii, czyli rozgrywkach 2020/21. Wtedy warszawiacy zdobyli zaledwie cztery bramki po 184 rzutach rożnych, co oznaczało skuteczność 2,17 proc. i przedostatnie miejsce w lidze.
Gorzej wtedy wypadł jedynie Górnik Zabrze, który strzelił trzy gole po 169 rzutach rożnych (1,78 proc.). W tamtym rozgrywkach najskuteczniejsze po rzutach rożnych było Zagłębie Lubin, które zdobyło aż 12 bramek po zaledwie 147 próbach, co dawało mu skuteczność 8,16 proc.
Legii daleko było też do takich drużyn jak Wisła Płock (5,52 proc.), Podbeskidzie Bielsko-Biała (4,86 proc.) czy Lechia Gdańsk (4,27 proc.). kilka lepiej warszawiacy wypadli w tym względzie w katastrofalnym dla siebie sezonie 2021/22.
Kiedy drużyna, którą prowadzili kolejno Czesław Michniewicz, Marek Gołębiewski i Aleksandar Vuković, walczyła o utrzymanie w ekstraklasie, pod względem skuteczności po rzutach rożnych zajęła 13. miejsce. Legia zdobyła wtedy pięć bramek po 207 próbach, co dawało jej skuteczność 2,42 proc. przy średniej ligowej 3,08 proc.
W tamtym sezonie najskuteczniejsza po rzutach rożnych była Stal Mielec (4,64 proc.), ale najwięcej goli - po dziewięć - zdobyły Raków Częstochowa (4,31 proc.) oraz Pogoń Szczecin (4,23 proc.). Osiem goli strzelił zaś Górnik Zabrze (4,52 proc.).


- Znam te liczby, ale nie przywiązuję wielkiej wagi do przeszłości. Nie lubię o niej mówić. Niemal codziennie pracujemy nad rzutami rożnymi w defensywie i ofensywie, udało nam się już pewne rzeczy poprawić. Nie zrobimy tego jednak w kilka dni. Analizowaliśmy stałe fragmenty gry, znamy nasze słabe strony. Robimy jednak wszystko, żeby być lepszym w każdym aspekcie - powiedział Iordanescu przed meczem z Banikiem.
Lech przykładem dla Legii
Trudno powiedzieć, jak dużą wagę właśnie do rzutów rożnych przywiązuje Iordanescu, który spokojnie i w ciszy buduje Legię na własną modłę. Przykład Lecha Poznań pokazuje jednak, iż warto tej sprawie się przyjrzeć i konkretnie się nią zająć.
W poprzednim sezonie drużyna Nielsa Frederiksena była najgorsza pod tym względem w lidze! Poznaniacy zdobyli zaledwie jedną bramkę po 128 próbach, co dało im słabiutką skuteczność 0,78 proc. W tym sezonie lechici strzelili już dwa gole po zaledwie 34 rzutach rożnych!
We wtorkowym meczu z Breidablikiem (7:1) w kwalifikacjach Ligi Mistrzów Antonio Milić wykorzystał dośrodkowanie Joela Pereiry, a w sobotnim spotkaniu ligowym z Lechią Gdańsk (4:3) zagranie Portugalczyka i sprytny wyblok w polu karnym wykorzystał Mikael Ishak. Poznaniacy na oficjalnej stronie internetowej za gola po rzucie rożnym uznali też trafienie Mateusza Skrzypczaka, jednak tam między dośrodkowaniem w pole karne a golem doszło do zamieszania, zatrzymania akcji i jej ponowienia, przez co trudno uznać ją za bramkę po kornerze.
Tak czy inaczej, zmiana na plus widoczna jest gołym okiem, a to efekt pracy Markusa Uglebjerga, czyli trenera stałych fragmentów gry, który wzmocnił sztab Lecha tego lata. - W ostatnim okresie nadaliśmy temu elementowi większy priorytet, niż miało to miejsce w zeszłym sezonie. Spodziewam się większej liczby bramek zdobytych właśnie w ten sposób, w końcu spędzamy nad pracą nad nim więcej czasu - mówił Frederiksen cytowany przez oficjalną stronę klubu.


- Sekret tkwi nie tylko w ciężkiej pracy, ale także inteligencji Markusa i zaufaniu piłkarzy do jego pomysłów, wszystko łączy się w jedną całość. To oczywiście praca zespołowa, nie tylko wykonawcy czy strzelca, ale cieszy, iż już zdążyliśmy zdobyć więcej bramek po rzutach rożnych, niż w poprzednim sezonie. To będzie nam mocno pomagać - dodał Pereira.
Jak to będzie w Legii? - Zatrudnianie trenerów od stałych fragmentów gry to popularna rzecz w nowoczesnym futbolu. Znam ten trend i sami skupiamy dużą uwagę na rzutach rożnych i wolnych zarówno w ofensywie jak i defensywie - powiedział Iordanescu przed meczem z Banikiem Ostrawa.
- Wspólnie jesteśmy w stanie pracować nad różnymi rozwiązaniami. Zapewniam, iż mam w sztabie specjalistów, którzy analizują tę kwestię. Nowoczesny futbol ma to do siebie, iż aż 1/3 bramek pada po stałych fragmentach gry. Możemy więc albo sporo zyskać, albo stracić. Potrzebujemy jednak czasu, żeby wypracować zmiany - dodał.
Mecz Legia - Banik w czwartek o 21:00. Relacja na żywo na Sport.pl.
Idź do oryginalnego materiału