Awantura po meczu Pucharu Polski. Trener przyszedł pod pokój sędziów i się zaczęło

7 godzin temu

Puszcza Niepołomice zakończyła swoją tegoroczną przygodę z Pucharem Polski już na etapie 1/16 finału. W środowy wieczór zespół prowadzony przez Tomasza Tułacza przegrał po dogrywce 1:3 z Lechią Gdańsk. Po meczu trener nie krył rozczarowania, a jego emocjonalna reakcja wywołała sporo kontrowersji.

Decydującym momentem spotkania okazała się sytuacja z 114. minuty, kiedy arbiter podyktował rzut karny dla Lechii za zagranie ręką przez Radosława Kanacha. Tomas Bobcek pewnie wykorzystał “jedenastkę”, a w końcówce goście dołożyli jeszcze trzecią bramkę, rozstrzygając losy awansu.

Bezpośrednio po końcowym gwizdku Tomasz Tułacz udał się pod pokój sędziów, gdzie – według relacji dziennikarzy – doszło do głośnej wymiany zdań. Sam szkoleniowiec odniósł się do tego zajścia podczas konferencji prasowej.

– Trochę żałuję emocji zaraz po meczu. Myślę, iż moja rozmowa z sędzią na gorąco nie była potrzebna. Sędziowie tak to ocenili. Ja powiem szczerze: na tych powtórkach, które widziałem, nie ma szans tego ocenić. Sędziowie twierdzili, iż mieli takie ujęcie, które nie pozostawiało żadnych wątpliwości – przyznał trener Puszczy.

Tułacz nie szczędził także słów krytyki pod adresem obecnych przepisów dotyczących zagrania piłki ręką.

– Jeszcze raz z tego miejsca, kurde… unormujmy tę rękę, bo po prostu można zwariować: kiedy ona jest, kiedy nie jest, kiedy zawodnik sobie pomaga, a kiedy nie. Bo ta trzecia bramka… Mena dotknął piłki ręką, ale okazuje się, iż on sobie nie pomógł, tylko przeszkodził. No jak? – pytał retorycznie szkoleniowiec.

Gdzieś w treść wkleić tego tweeta:

Dymy. Trener i prezes Puszczy w gorącej dyskusji z sędzią pic.twitter.com/Qx8itpM01S

— Tomasz Galiński (@T_Galinski) October 29, 2025

Pomimo odpadnięcia z rozgrywek, Tułacz podkreślił, iż jego zespół nie prezentował się znacznie gorzej od Lechii.

– Miałem wrażenie, iż nie odstawaliśmy jakoś dużo. Szkoda, iż mecz nie rozstrzygnął się w rzutach karnych – zakończył.

Dla Puszczy to koniec pucharowej przygody, choć trzeba przypomnieć, iż w poprzednim sezonie drużyna dotarła aż do półfinału.

Idź do oryginalnego materiału