Kto zdominował cykl ATP Tour w zakończonym właśnie sezonie? Które duże nazwiska zawiodły, a kto nie ma sobie nic do zarzucenia? Jak poradzili sobie Polacy? Na te pytania odpowiemy w podsumowaniu rozgrywek głównego cyklu ATP z minionego roku.
Dołącz do największej grupy tenisowej w Polsce – Nie śpię, bo oglądam tenis
Carlos Alcaraz i Jannik Sinner – porównanie sezonów
Alcaraz i Sinner podzielili się czterema tytułami wielkoszlemowymi, ale poza tym ich dorobki są diametralnie różne. Jak widać na załączonym obrazku, Włoch nieprzypadkowo kończy rok, mając na swoim koncie prawie 5000 punktów więcej w rankingu ATP.
Carlos Alcaraz | Jannik Sinner | Statystyka |
3 | 1 | Ranking na koniec roku |
4 | 8 | Tytuły |
81% (54-13) | 92% (73-6) | Procent zwycięstw |
78% (29-8) | 95% (53-3) | Bilans na kortach twardych |
81% (17-4) | 85% (11-2) | Bilans na nawierzchni ziemnej |
89% (8-1) | 90% (9-1) | Bilans na trawie |
2 | 2 | Trofea wielkoszlemowe |
1 | 3 | Wygrane turnieje ATP 1000 |
1 | 2 | Wygrane turnieje ATP 500 |
Trzecie miejsce w grupie | Tytuł | ATP Finals |
Srebrny medal | Nie wystąpił | Igrzyska olimpijskie |
Ćwierćfinał (3-0 singiel, 1-1 debel) | Tytuł (3-0 singiel, 1-0 debel) | Puchar Davisa |
3 | 0 | Bilans ich rywalizacji w tym sezonie |
Nawet w turniejach wielkoszlemowych Sinner był regularniejszy, nie zaliczając żadnej wpadki i odpadając najwcześniej w ćwierćfinale Wimbledonu. Jego tegoroczne wyczyny można choćby porównywać z takimi legendami jak McEnroe (1984), Federer (2006), czy Djokovic (2015) i chociaż w takich zestawieniach do ścisłej czołówki trochę brakuje, niewątpliwie można zastanawiać się czy to nie jeden z dziesięciu, piętnastu najlepszych sezonów w historii tenisa.
Alcaraz może natomiast cieszyć się z faktu, iż i tak ugrał dwa turnieje wielkoszlemowe, ponieważ w końcu to właśnie te imprezy są najważniejsze w kontekście historycznym. Za kilka lat nie będzie aż tak istotne ile trofeów zapisał na swoim koncie Sinner, będziemy za to wspominać, jak panowie podzielili się szlemami. Hiszpan jako małe osobiste zwycięstwo może też odnotować to, iż z Włochem w tym roku nie przegrał. Indian Wells, Roland Garros i Pekin – wszystkie trzy spotkania odwracał po przegranej pierwszej partii.
Szczególnie w formacie do trzech wygranych setów widzieliśmy w tym roku ogromną przewagę Alcaraza i Sinnera nad resztą stawki. Najbardziej pokazał to Paryż, do którego obaj podchodzili po poważnych kontuzjach w okresie przygotowawczym. Mimo to, choćby grając na 80% własnych możliwości, obaj zaszli daleko i nie ujmując nic Zverevowi, w pewnym sensie to ich półfinał rozstrzygnął o końcowym wyniku.
Godni pochwały
Alex de Minaur już w poprzednim roku przez długi czas był wymieniany w gronie kandydatów do walki o Turyn, ale teraz udało mu się zakwalifikować do ATP Finals i aż trzy razy zagrać w ćwierćfinałach wielkoszlemowych. W rywalizacji z najlepszymi wciąż nie było łatwo, ale Australijczyka nie zatrzymała choćby kontuzja w drugiej części sezonu. Ten rok powinien być dla niego znakomitą motywacją do dalszej pracy.
Alexander Zverev zakończył sezon na drugim miejscu w rankingu ATP i chociaż mimo to bardziej porównujemy osiągnięcia Sinnera i Alcaraza, to wciąż był w jego wykonaniu znakomity rok. Dwa tytuły ATP 1000 (Rzym, Paryż) i kolejny finał wielkoszlemowy, przegrany w pięciu setach właśnie z Hiszpanem. Generalnie na przestrzeni ostatnich jedenastu miesięcy to na niego patrzyliśmy jak na zawodnika, który może potencjalnie z tymi dwoma tuzami rywalizować, chociaż z Włochem ostatecznie zmierzył się tylko raz. Ale ten sezon daje Niemcowi nadzieję, iż jego perspektywy na wygranie jakiegoś Szlema nie są jeszcze stracone.
Szczególnie w drugiej połowie roku oglądaliśmy też przebojowe występy młodych zawodników. Arthur Fils wygrał turnieje ATP 500 w Hamburgu i Tokio, Giovanni Mpetshi Perricard w Bazylei, Jack Draper w Wiedniu. To właśnie takich agresywnych graczy w formie (do tej listy zdecydowanie możnaby dołączyć Ugo Humberta) trochę brakowało nam potem w obsadzie ATP Finals, ale oczywiście punkty liczą się za cały rok. Nie zmienia to jednak faktu, iż pewnego rodzaju zmiana pokoleniowa nadchodzi i zawodnicy tacy jak Zverev, Medvedev, Rublev, Tsitsipas będą niedługo oprócz Alcaraza i Sinnera mieli na głowie znacznie więcej zmartwień. Ich umiejętność dostosowania się do tego pokolenia w dużej mierze uwarunkuje, jak długo utrzymają się w ścisłym tenisowym topie.
Zawody, rozczarowania
W tej sekcji najłatwiej jest spojrzeć na to, kogo z uczestników ATP Finals 2023 zabrakło w tegorocznej edycji. Obie odpowiedzi są akurat naturalnymi kandydatami, jeżeli chodzi o dosyć rozczarowujące sezony. Stefanos Tsitsipas na mączce był bardzo gwałtownie z powrotem wśród najlepszych graczy na świecie i po raz trzeci w karierze triumfował w Monte Carlo. Ale na kortach twardych stał się zawodnikiem całkowicie niezauważalnym i po prostu nietraktowanym poważnie. Oczywiście to nie przypadek, a raczej efekt wieloletnich zaniedbań w temacie rozwoju na returnie czy brak bekhendowego slajsa. Nadchodzi era młodych, ofensywnych tenisistów i większość z nich doskonale wie jak radzić sobie z Tsitsipasem w szybkich warunkach.
Rozwinąć się w pełni nie może też Holger Rune, u którego kolejny sezon oglądaliśmy sporo zamieszania. Przydałoby mu się trochę stabilizacji w kontekście sytuacji trenerskiej i powrót do chociażby takiego tenisa, jaki oglądaliśmy z jego strony wiosną prawie dwa lata temu. To nie jest tak, iż w drugiej połowie sezonu nie było optymistycznych momentów. W całości ten rok ze strony Duńczyka ciężko jednak ocenić pozytywnie.
Wielu pewnie chciałoby tu umieścić Daniila Medvedeva czy Caspera Ruuda, ale to raczej kwestia ostatnich miesięcy niż całego sezonu. Andrey Rublev jest trochę bliżej statusu rozczarowania, ale obronił się dwoma świetnymi wynikami w turniejach ATP 1000 i kwalifikacją do Turynu. Kandydatem byłby choćby Novak Djokovic, ale biorąc pod uwagę wiek Serba, chyba można spodziewać się coraz gorszej dyspozycji? Poza tym ten turniej na który tak bardzo się nastawił (igrzyska olimpijskie) i tak dał radę wygrać. Teraz zobaczymy, czy rywalizacja z Alcarazem i Sinnerem (szczególnie na dystansie pięciu setów) pozostało dla niego możliwa.
Jak zaprezentowali się Polacy?
W singlu ATP Tour i Polacy to wciąż głównie Hubert Hurkacz, pod tym względem wiele się nie zmieniło. Wrocławianin przez pół roku miał obraną dosyć podobną trajektorię jak w poprzednich trzech sezonach, znów grając mniej więcej na okolicę 9-10 miejsca w rankingu. Na pewno zapamiętamy pierwszy tytuł na mączce w głównym cyklu, szkoda iż kilka zabrakło w ćwierćfinale w Australii z Medvedevem. Wszystko posypało się po kontuzji kolana na Wimbledonie i w kolejny rok będziemy wchodzić z dużą dozą niepewności w kontekście naszego najlepszego zawodnika. Ale jeżeli zdrowie dopisze, to przed Polakiem jeszcze wiele lat gry na najwyższym poziomie. Do tego w nowym sezonie pracować z nim będą tacy fachowcy jak Ivan Lendl i Nicolas Massu, a efektów tej współpracy nie możemy się doczekać.
Kamil Majchrzak zagrał tylko eliminacje US Open i turniej kwalifikacyjny w Sztokholmie. Ciężko jakoś bardzo zagłębiać się w te występy – w Nowym Jorku wygrał dwa mecze i nie miał szans z będącym w życiowej formie Mattią Belluccim, żałujemy zaś piłki meczowej z Jacobem Fearnleyem w Szwecji. Polak był pierwszy w kolejce potencjalnych lucky loserów, ale niestety nikt się nie wycofał. To był dla Kamila głównie rok powrotu do tenisa po zawieszeniu, spodziewamy się, iż w kolejnym sezonie tych występów w głównym cyklu będzie trochę więcej.
Podobną liczbę startów zobaczyliśmy ze strony Maksa Kaśnikowskiego. 21-latek pierwszy raz otrzymał swoje szanse w eliminacjach turniejów ATP Tour – Gstaad, US Open, Szanghaj. Udało się zakwalifikować raz i pięciosetówka z Pedro Martinezem w Nowym Jorku, mimo porażki, to zdecydowanie przyjemne wspomnienie. W następnym sezonie po prostu liczymy na występy Maksa we wszystkich turniejach wielkoszlemowych i ustabilizowanie rankingu z tego sezonu. jeżeli to się uda, też pewnie będziemy go w głównym cyklu oglądać trochę częściej.
W deblu naszą największą siłą wciąż jest Jan Zieliński, który cały sezon spędził u boku Hugo Nysa. 28-latek szalał w tym roku w mikście z dwoma tytułami wielkoszlemowymi u boku Su-Wei Hsieh, ale w grze podwójnej raczej nie był to w jego wykonaniu niesamowity okres. Tytuł w Acapulco, finał w Barcelonie, ćwierćfinał Australian Open. Teraz sam Polak będzie musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to mu wystarcza, czy jednak stabilizacja powoli przeradza się w stagnację i warto poszukać jakiejś zmiany, np. stałego partnera (dopisek – od czasu napisania artykułu ogłoszono, iż Zieliński będzie w nowym sezonie grał z Sanderem Gille).
Jeden czy dwa występy zaliczyli też Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski, ale były to raczej przetarcia. Piotr i Pavel Kotov wygrali jeden mecz w Bastad, Karol grał tam w parze z Sumitem Nagalem. Biorąc jednak pod uwagę, gdzie sklasyfikowani są teraz obaj panowie (szczególnie Matuszewski) po ogromnych sukcesach w cyklu ATP Challenger Tour, spokojnie można przypuszczać, iż tych okazji do zaprezentowania się w głównym cyklu będzie w kolejnym sezonie trochę więcej. Być może choćby wspólnie, ponieważ ta kombinacja w tym roku po prostu działała znakomicie.
Wszystkie zawodowe mecze tenisa możesz obstawiać i oglądać w Betclic, a wpisując kod TBD podczas rejestracji w pole “kod promocyjny z freebetem“ otrzymasz pierwszy zakład bez ryzyka do 50 PLN, gra bez podatku, cashout, edycja zakładu, transmisje na żywo oraz wiele innych!
Dyskusja o tenisie przez cały rok w naszych grupach!
Hazard wiąże się z ryzykiem. BEM Operations Ltd. to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi. 18+