Andrzej Bledzewski o Mistrzostwach Europy U-16: rękawice od Jarosława Bako były jak talizman

nabialoczerwonym.com 1 rok temu
PIŁKA NOŻNA. Bramkarz Andrzej Bledzewski był jednym z bohaterów reprezentacji Polski U-16, która trzydzieści lat temu wywalczyła mistrzostwo Europy. Ówczesny golkiper Bałtyku Gdynia dołączył do tej kadry adekwatnie w ostatniej chwili a potem znalazł się w "11" turnieju finałowego w Turcji. Właśnie on a nie przyszły gwiazdor Italii Gianluigi Buffon!
Andrzej Bledzewski, były mistrz Europy U-16 z 1993 roku dziś szkoli bramkarzy GKS Tychy. Fot. Archiwum prywatne
Wiosną 1993 roku kadra naszych szesnastolatków była na ustach wielu kibiców. Podopieczni Andrzeja Zamilskiego okazali się prawdziwą rewelacją turnieju finałowego Mistrzostw Europy w Turcji. W decydującym spotkaniu pokonali Włochy 1:0. Gola na wagę zwycięstwa zdobył Marcin Szulik, natomiast naszej bramki strzegł Andrzej Bledzewski, wtedy golkiper Bałtyku Gdynia, dziś trener bramkarzy pierwszoligowego GKS Tychy.

Nocny zwrot akcji

Popularny "Bledza" był jednym z tych zawodników, którzy adekwatnie w ostatniej chwili dołączyli do drużyny Zamilskiego. Urodził się w drugiej połowie 1977 roku (2 lipca), w momencie rozgrywania finałowej imprezy nie miał choćby jeszcze ukończonych szesnastu lat!
- Pamiętam, iż po raz pierwszy dostałem powołanie na mecz eliminacyjny z Walią. Podczas zgrupowania pokazałem się z dobrej strony, niemniej jednak dostałem taki sygnał, iż mogę być brany pod uwagę w przyszłości, bilety na lot były zarezerwowane tylko dla dwóch bramkarzy. Ja miałem wracać z Warszawy do domu, reszta kadry na spotkanie do Walii. Ostatniego wieczoru poszedłem spać, rankiem miałem wyjechać do Gdyni. Obudził mnie jednak kierownik drużyny i poinformował, iż jednak polecę z drużyną! Okazało się, iż Artur Kielarski (wtedy Stal Stalowa Wola - przyp. autora) posiada jednak paszport, który uprawnia go do podróży tylko do byłych państw socjalistycznych. Do Walii nie mógł lecieć. Dla mnie wszystko potoczyło się błyskawicznie, nie miałem choćby czasu zebrać myśli - wspomina Andrzej Bledzewski.

Gdynianin pokazał się z bardzo dobrej strony w Walii, od tego czasu stał się już podstawowym zawodnikiem reprezentacji U-16, rezerwowym bramkarzem był Sylwester Janowski (wówczas Siarka Tarnobrzeg). Bledzewski był mocnym punktem biało-czerwonych podczas finałów, które odbyły się wiosną 1993 roku na boiskach w Turcji. Popis umiejętności dał między innymi w ćwierćfinałowym pojedynku przeciwko Belgii. Zakończył się bezbramkowym remisem, o wszystkim decydowały rzuty karne. Bledzewski obronił dwa strzały młodych "Czerwonych diabłów", ci zaliczyli też dwa pudła. Konkurs "jedenastek" zakończył się zwycięstwem Polski 2:0! W półfinale podopieczni Andrzeja Zamilskiego pokonali po dogrywce Francję 2:1 i już mogli szykować się do walki o mistrzostwo Europy. Na drodze stanęli im Włosi. Gracze Italii byli butni oraz pewni swego, co dawali Polakom odczuć.
- Tak było. Z drugiej strony, ciężko im się dziwić. Dla młodych Włochów byliśmy anonimowym zespołem, z kraju dawnego bloku wschodniego. Na turniej finałowy nie jechaliśmy na pewno jako faworyci. Wiele nas odróżniało, choćby sam obiór. Oni w modnych strojach, my w tych pamiętnych zielonych garniturkach (śmiech) - wspomina Andrzej Bledzewski.

Bledzewski lepszy od Buffona!

Jak podkreśla były bramkarz naszej drużyny U-16, Polska mogła przeciwstawić Włochom jednak te cechy, którym rywalom zabrakło. To była wola walki, duża mobilizacja, ambicja. Biało-czerwoni pokonali Italię 1:0 i cieszyli się z mistrzowskiego tytułu.
- W przeddzień finału dostałem szczególny prezent. Jarosław Bako, ówczesny bramkarz pierwszej reprezentacji Polski, wtedy zawodnik Besiktasu Stambuł podarował mi rękawice. Okazały się dla mnie "magiczne", niczym jakiś talizman! Do półfinału włącznie miałem rękawice, które były zbyt duże. W finale broniłem znakomicie, myślę, iż nawet, gdyby ten mecz trwał kilka godzin, to nie pozwoliłbym się Włochom pokonać. W takiej byłem dyspozycji (śmiech) - wspomina z rozrzewnieniem Bledzewski.
Młodzi Polacy okazali się rewelacją turnieju, niektórzy swoją grą zwrócili już wtedy uwagę przedstawicieli tureckich klubów.
- Pamiętam, iż tuż po finale próbował z nami pogadać ktoś z Galatasaray Stambuł, wstępnie interesował się mną, Jackiem Magierą, Maćkiem Terleckim, Mirkiem Szymkowiakiem. Nasi szkoleniowcy nie byli jednak chętni na takie negocjacje, może obawiali się tego, aby ktoś z młodych piłkarzy nie odłączył się od ekipy i nie zdecydował zostać w Turcji. Kilka lat wcześniej takie sytuacje miały przecież miejsce w polskich reprezentacjach młodzieżowych, więc dmuchano na zimne. Wiem, iż teraz to może brzmi niedorzecznie, ale takie były wówczas realia - opowiada były bramkarz.
Bledzewski znalazł się w "11" mistrzostw w Turcji. Jak dodaje, okazał się lepszy od ówczesnego bramkarza Włochów Gianluigiego Buffona, potem legendy dorosłej reprezentacji Italii oraz jednego z najlepszych golkiperów świata na przełomie lat 90. i XXI wieku. - W swojej książce przyznał on, iż przegrana w mistrzostwach U-16 i brak w jedenastce turnieju to dla niego jedna z najbardziej bolesnych porażek w karierze - dodał dzisiejszy szkoleniowiec golkiperów GKS Tychy.

Sukces i... ligowa szarzyzna

Bledzewski razem z kolegami z drużyny kilka miesięcy później zajął jeszcze czwarte miejsce w Mistrzostwach Świata U-17 w Japonii. W kolejnych latach na dobre zadomowił się w młodzieżowych reprezentacjach kraju, grał w starszych kategoriach wiekowych, aż do U-21. Jak sam dodaje, na koncie ma około stu spotkań rozegranych w młodzieżowych drużynach narodowych, pod wodzą różnych trenerów.
Za kadencji Jerzego Engela rozegrał też jeden, niecały mecz w pierwszej reprezentacji. Tuż przed mundialem w Korei Południowej i Japonii w 2002 roku wystąpił w towarzyskim spotkaniu przeciwko Irlandii Północnej. Wszedł na boisko w 89 minucie, zmienił Radosława Majdana. Był to jego jedyny epizod w dorosłej kadrze. Bledzewski po opuszczeniu Gdyni występował w kilku polskich klubach - Polonii Bytom, Górniku Zabrze, Szczakowiance Jaworzno, Górniku Łęczna, Arce Gdynia, Miedzi Legnica, grał też przez rok w maltańskim FC Birkirkara.

- Dziś można rozpamiętywać, gdybać, czy nasze losy, zawodników reprezentacji U-16 mogły potoczyć się inaczej. Część zagrała w pierwszej reprezentacji, inni przepadli gdzieś w ligowej piłce, nie zdołali się przebić. Tuż po mistrzostwach do Saint Etienne we Francji trafił Marcin Szulik, powrócił po kilku miesiącach. W Anderlechcie Bruksela nie przebił się Maciej Terlecki. Lepiej ułożyły się losy na przykład Mirka Szymkowiaka czy Jacka Magiery. Trzeba jednak pamiętać, iż nasz sukces przypadł na początek lat 90., w Polsce był to czas przemian, trudny okres dla piłki nożnej i w ogóle sportu, wielu klubów, dotąd utrzymywanych przez duże przedsiębiorstwa czy na przykład wojsko. Nie był to naprawdę dobry okres dla szkolenia młodzieży. Ja na przykład wróciłem po mistrzostwach do Bałtyku Gdynia, który przeżywał różne zawirowania organizacyjne, dla porównania Buffon w AC Parma mógł liczyć na pomoc licznego sztabu i specjalistów. O czym my więc mówimy... Sportowo nie byliśmy gorsi od rywali z innych krajów, ale wychowywaliśmy się w całkiem innej rzeczywistości niż oni. W reprezentacji U-16 nie mieliśmy choćby trenera bramkarzy - wspomina Bledzewski.

Zamilski jak psycholog

Jak podkreśla, plusem dla młodych chłopaków z kadry U-16 była możliwość podróżowania. - Grywaliśmy w różnych częściach świata, w Turcji, Japonii, Ameryce, to była dla nas taka odskocznia od szarej, ligowej codzienności - mówi Bledzewski. Podkreśla niebagatelną rolę trenera Andrzeja Zamilskiego w budowaniu tej kadry.
- Dla nas, młodych i krnąbrnych, był on prawdziwym wychowawcą, trenerem i psychologiem w jednym. Owszem, czasem zrugał człowieka, jako nastolatek oburzałem się wtedy, ale wiem, iż chciał mnie w ten sposób zmobilizować do lepszej gry, po latach bardziej to dostrzegamy i doceniamy - przyznaje mój rozmówca, który sam posiada licencję UEFA Golkeaper A i chce rozwijać się jako szkoleniowiec.
- Z niektórymi dawnymi kolegami z reprezentacji mam jeszcze kontakt, głównie z tymi, którzy gdzieś działają w futbolu. Trochę szkoda, iż ta rocznica, 30-lecie mistrzowskiego tytułu, przechodzi jakoś bez echa w Polskim Związku Piłki Nożnej, nikt nie pomyślał o tym, aby zorganizować może jakieś spotkanie po latach, dowiedzieć się, co słychać u dawnych kadrowiczów. Szkoda, iż tamten zespół i jego sukces są dziś tak rzadko wspominane - przyznaje opiekun bramkarzy w tyskim pierwszoligowcu.

Reprezentacja Polski U-16 na mistrzostwach Europy Turcja 1993:

(Według kolejności alfabetycznej): Artur Andruszczak (Stilon Gorzów Wielkopolski), Piotr Bielak (Lublinianka Lublin), Andrzej Bledzewski (Bałtyk Gdynia, 1A), Marcin Drajer (Lech Poznań), Sylwester Janowski (Siarka Tarnobrzeg), Tomasz Kosztowniak (Śląsk Wrocław), Marek Kowalczyk (Włókniarz Wrocław), Mariusz Kukiełka (Siarka Tarnobrzeg, 20A/3), Jacek Magiera (Raków Częstochowa), Arkadiusz Radomski (Lech Poznań, 30A/0), Wojciech Rajtar (Hutnik Kraków), Marcin Szulik (Dozamet Nowa Sól), Mirosław Szymkowiak (Olimpia Poznań, 33A/3), Maciej Terlecki (Polonia Warszawa, 1A/0), Marcin Thiede (Zawisza Bydgoszcz), Artur Wyczałkowski (Wisła Płock). Trener Andrzej Zamilski.
(na podstawie portalu Łączy nas Piłka)

Wyniki reprezentacji U-16 w Mistrzostwach Europy 1993 w Turcji:

Faza grupowa:
POLSKA - Szwajcaria 1:1
POLSKA - Islandia 2:0
POLSKA - Irlandia Północna 1:0
Ćwierćfinał:
POLSKA - Belgia 0:0 po dogrywce, karne 2:0
Półfinał:
POLSKA - Francja 2:1 po dogrywce
Finał:
POLSKA - Włochy 1:0
PIOTR STAŃCZAK

Andrzej Bledzewski opowiada o szkoleniu bramkarzy.
POLECAM:
  • Mariusz Kukiełka, mistrz Europy U-16: finał z Włochami był "wisienką na torcie"
  • Polska - San Marino 1:0. Zamiast pogromu był wstyd! Bacciocchi: to my po meczu dawaliśmy autografy
  • Gabor Kiraly, słynny bramkarz Węgier zapisał się w historii. Był najstarszym uczestnikiem Mistrzostw Europy (WIDEO)
  • Polska - Litwa historycznym meczem w Ostrowcu Świętokrzyskim. Przyjechali Górski, Jaquet i generał Iordanescu
  • Krzysztof Kamiński, były piłkarz Widzewa Łódź wspomina mecze z Liverpoolem: nie pękaliśmy!

Idź do oryginalnego materiału