Ancelotti otwarcie grozi walkowerem Realu! "Nie wyjdziemy na boisko"

5 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Juan Medina / REUTERS


Real Madryt wygrał na wyjeździe z Villarrealem 2:1 w meczu 28. kolejki La Liga, ale na konferencji prasowej po spotkaniu trener "Królewskich" Carlo Ancelotti i tak był wściekły, iż jego drużyna nie mogła rozegrać tego meczu w niedzielę. - Następnym razem nie wyjdziemy na boisko - grzmiał.
To był mecz rozgrywany w bardzo trudnych okolicznościach. Real Madryt jeszcze w środę po dogrywce i rzutach karnych eliminował w Lidze Mistrzów lokalnego rywala Atletico, a już w sobotę musiał zmierzyć się na wyjeździe z piątym w tabeli Villarrealem. I choć przez pełne 90 minut to "Żółta Łódź Podwodna" miała wyraźną przewagę, dzięki bramkom Kyliana Mbappe i interwencjom Thibauta Courtoisa "Królewscy" zwyciężyli 2:1 i przynajmniej do niedzieli objęli prowadzenie w La Liga z przewagą trzech punktów nad Barceloną, która ma jednak dwa mecze więcej do rozegrania.


REKLAMA


Zobacz wideo Co dalej ze Szczęsnym? Wielki mecz, a zaraz emerytura?


Real Madryt wygrał, a Carlo Ancelotti grozi. "Nie wyjdziemy na boisko"
Po końcowym gwizdku Jesusa Gila Manzano na obliczach piłkarzy Realu widać były oznaki ogromnego wyczerpania po 120 minutach w środę i kolejnych 90 w sobotę. Dlatego też po spotkaniu trener Carlo Ancelottiego był bardzo zły, iż nie udało się przełożyć meczu z Villarrealem na niedzielę.
- Wyjaśnienie jest takie, iż ta drużyna ma coś wyjątkowego: charakter i zaangażowanie. Nie zawsze potrafią to zrobić i jestem na nich zły. Musimy podziękować tym graczom, którzy wykonali ogromny wysiłek od 3 stycznia do dziś, szczególnie dzisiaj - mówił Ancelotti. - Myślę, iż to ostatni raz, kiedy zagramy mecz z mniej niż 72 godzinami odpoczynku; nigdy więcej nie zagramy. Prosiliśmy ligę o zmianę terminu dwa razy i nic się nie stało, ale to ostatni raz.
Klubowa telewizja Realu Madryt zapowiadała jeszcze przed spotkaniem, iż klub będzie choćby zwracał się do FIFA o ochronę prawną w przypadku wyznaczenia kolejnego meczu w odstępie mniejszym niż 72 godziny od zakończenia poprzedniego.
I choć Carlo Ancelottiego należy w pewnym sensie zrozumieć - terminarz Realu Madryt jest przeładowany do granic możliwości, nie tylko ze względu na ligę, Ligę Mistrzów i Puchar Króla, ale też udział w Superpucharze Hiszpanii, Superpucharze Europy czy Pucharze Interkontynentalnym. Co więcej, tuż po zakończeniu sezonu "Królewskich" czekają nowe Klubowe Mistrzostwa Świata w USA z udziałem 32 drużyn.


Tyle iż jest też druga strona medalu. Przepisy mówią o tym, iż zespół między dwoma meczami musi mieć dwa pełne dni odpoczynku, czyli jak gra w środę, to następny mecz może zagrać w sobotę, itp. A 72 godzin odpoczynku między zakończeniem jednego a początkiem drugiego meczu nie ma choćby w rozgrywkach UEFA, czego dowodem są nadchodzące eliminacje mistrzostw świata, gdzie zespoły mogą liczyć na co najwyżej 72 godziny między rozpoczęciem dwóch kolejnych meczów, a niektóre choćby i na to nie. Rywal reprezentacji Polski Litwa swój pierwszy mecz w Warszawie rozegra 21 marca o godzinie 20:45, a już 24 marca o godzinie 18:00 będzie podejmowała Finlandię.
Co więcej, gdyby postulat Realu Madryt zastosować do wszystkich pucharowiczów, to grając mecz Lig Mistrzów w środę o 21:00 zespół nie mógłby zagrać w sobotę w ogóle. To z kolei oznacza, iż wszystkie zespoły z Ligi Konferencji i Ligi Europy musiałyby grać dopiero w poniedziałek. Takich przypadków nie ma w żadnej lidze i od czasu do czasu każdy pucharowicz musi się mierzyć z mniejszym odpoczynkiem niż 72 godziny.
Dlatego też trenerzy stosują w meczach swoich drużyn rotacje, a pod tym względem również jest wiele zastrzeżeń do Carlo Ancelottiego, który w porównaniu do swoich rywali z europejskich pucharów dokonuje niewielkiej liczby zmian w wyjściowej jedenastce, nie oszczędzając swoich najlepszych piłkarzy.
Real Madryt swoje kolejne spotkanie rozegra w sobotę 29 marca o godzinie 21:00, gdy na Santiago Bernabeu podejmie Leganes.
Idź do oryginalnego materiału