Od jak dawna mieszkasz w Polsce i czym się na co dzień zajmujesz?
Mieszkam w Polsce od 12 lat, a pochodzę z przepięknego kraju – Ukrainy. Zdradzę małą tajemnicę, iż tak naprawdę, to odkryłam to piękno dopiero podczas jednego z wyjazdów off-road’owych. Ujrzałam wtedy niesamowite miejsca, bajkowe scenerie, do których pieszo trudno by było dotrzeć.
A moja praca zawodowa od zawsze była związana z motoryzacją. Pierwszą, poważną pracę rozpoczęłam w koncernie chemii samochodowej, gdzie są produkowane oleje silnikowe, smary i rewitalizanty. Od lat niezmiennie pracuje w oponiarstwie, w tej chwili moja firma to numer 1 w Polsce, wśród dostawców opon i felg do autoryzowanych dealerów samochodowych.
Kiedy motoryzacja zaczęła znaczyć dla Ciebie więcej?
Mój tato prowadzi warsztat samochodowy i będąc dzieckiem często odwiedzałam to miejsce. Chodziłam do szkoły sztuk pięknych i jak trzeba było odrabiać letnią praktykę, a zwykle chodziliśmy do parku i malowaliśmy „żywą matkę naturę”, to oczywiście uważałam to za nudne zajęcie i jechałam do warsztatu malować samochody (śmiech). Najlepiej, jak na placu stała 8,5 metrowa limuzyna, albo nowy Civic „ufo” (VIII gen.) – wtedy to była nowość. Samochody zupełnie inne, niż wszystkie – nie pozostawały bez mojej uwagi.
Pamiętasz jakiś przełomowy moment? Kiedy poczułaś, iż to coś dla Ciebie?
Zacznę od krótkiej historii. Miałam 10 lat, zapomniałam zabrać z domu klucze jak wychodziłam do szkoły i się zorientowałam, gdy już miałam wracać. Jednak zawsze był „plan B” – niedaleko był warsztat taty, wiec poszłam do niego. Tato stwierdził, iż mnie zawiezie, co mnie zdziwiło, bo wtedy nasze auto było u lakiernika. Minęły dwie minuty i usłyszałam dźwięk Hondy Fireblade – ta czarna dama, w błyszcząco-czarnych szatach, skradła moje serce! To był najlepszy dzień mojego życia, a wrażenia z tej przejażdżki, gdzie na zakrętach nogawki moich dżinsów dotykały asfaltu, były nie do opisania! Natomiast, kiedy w naszej rodzinie pojawił się pick-up, moje poglądy się zmieniły, ponieważ motocyklem można szybko, ale 4-ro napędowym samochodem można wszędzie (śmiech).
Przy tacie mogłabym się dużo nauczyć, ale los mnie wysłał do Polski na studia i wszystkiego musiałam uczyć się sama. Chociaż wspólne naprawy mojego auta przez Skype z tatą też miały miejsce (śmiech). Zawsze chciałam czegoś więcej, ale ciągle mi brakowało kogoś, kto mógłby mnie poprowadzić dobrym torem. Jednak stał się cud – napotkałam czarodzieja, który pomaga, wspiera, uczy i daje magicznego kopa do działania.
Mówisz o swoim partnerze? Jak się poznaliście i czy od razu zaiskrzyło?
Poznaliśmy się w sieci. Maney’a uwiodło zdjęcie mojego sportowego tłumika na Instagramie (śmiech). Iskrzyło pod palcami, jak już pisaliśmy do siebie, a kropką nad „i” było to, iż musiałam pchać jego auto na naszej pierwszej randce, bo padł akumulator (śmiech).
A ManeyMotorsport urodził się nocą w garażu, kiedy powstało nasze „pierwsze dziecko”. Razem przerobiliśmy moją pierwszą wyścigówkę – Audi TT (8n) Quattro o mocy 300 KM, to była rakieta, do rekordu toru w Łodzi zabrakło 0,6 sec! Kolejnym tworem jest Lancer EVO X.
Miałaś później okazję sama jeździć motocyklem?
Nie, chociaż bardzo mnie korciło. Zbyt dużo moich znajomych na motocyklach zginęło, ale postanowiłam, iż na swoją 50-kę kupię sobie Harleya – Davidsona! Maney się zgodził, jakby co (śmiech).
Obserwując sprzedaż możesz podsumować – czym się najczęściej kierują Polacy przy zakupie opon do własnego samochodu?
Sprzedaje opony do dealerów samochodowych, w ilościach hurtowych, ale prawdopodobnie zawsze chodzi o cenę i jakość. Natomiast korzystając z okazji, rozwieje mity i plotki dotyczące DOT-ów (daty produkcji opon), które krążą od lat. Często nabywcy, a szczególnie detaliczni, nakręcają się na opony, jak na świeże bułeczki –„ im świeższy DOT, tym lepiej”, więc odkryję tajemnicę – to nie ma znaczenia! Wszystkie opony są fabrycznie zabezpieczone chemicznie i sam proces starzenia opony zaczyna się dopiero wtedy, jak opona ma styczność z nawierzchnią (asfaltem). Nie ważne, czy kupimy oponę z DOT2017 czy 2019. Przy dobrych warunkach przechowywania, opona z DOT2017 będzie jakościowo tak samo pełnowartościowa jak opona z DOT2019, a często trafia się wtedy okazja cenowa.
Anastazja jest członkiem zespołu ManeyMotorsport, który zajmuje się budową samochodów sportowych oraz startami w wyścigach i rallycrossie.Anastazja Bochkarova – z Ukrainy do polskiego świata motoryzacji
Za kierownicą od razu czułaś się jak „ryba w wodzie”? Jak wspominasz swoje początki?
Odpowiem słowami swojego czarodzieja: „Jedziesz szybciej niż potrafisz” (śmiech). Początki były interesujące i ciężkie jednocześnie. Wagon wiedzy i zero sportowych umiejętności – ogarnąć jedno i drugie pomagał mi zapał do rywalizacji z innymi zawodnikami. Cieszyły mnie „nie ostatnie” miejsca na liście zawodników po wyścigu. A po pierwszym roku „pojeżdżawek” zdecydowaliśmy się na sprzedaż Audi i udany zakup Mitsubishi Lancer EVO X. To już zabawka dla dorosłych, zdecydowanie bardziej sterowny i mocniejszy samochód. Jeździ tak, jak chce kierowca. Na początku 2019 roku zapadła decyzja o starcie naszego zespołu w mistrzostwach Polski w rallycrossie. To był bardzo udany debiut dla kierowcy, dla auta i ManeyMotorsport w RX, bo przyniósł nam tytuł II v-ce Mistrza Polski Rallycross 2019.
Jakie są Twoje zadania w zespole, a w czym pomagasz?
Dyscyplina rallycrossu jest wymagająca, fascynująca i nieobliczalna. Moja funkcja w RX to spotter – jestem oczami swojego kierowcy. Przez profesjonalny sprzęt radiowy informuje go o panującej sytuacji na torze, czasem podpowiadam i to tworzy z nas dreamteam (śmiech).
Pracy w garażu też jest sporo, a każde auto ma swoją historię… Przy Audi i BMW było sporo roboty: rozkręcanie desek rozdzielczych i zdejmowanie wszystkich plastików, „odchudzanie”, zdejmowanie mat bitumicznych dzięki nitro. Wymiana szyb była normą – na początku zawodów wymienialiśmy 5 razy szybę czołową w Lancerze! A to wiesz, trzeba zdjąć starą, usunąć resztki kleju i dopiero wtedy można zakładać nową.
Wymiana opon? Umiem obsługiwać maszynę oczywiście, jako zawodowa „oponiara”. To choćby jedna z umiejętności w moim CV – wszyscy piszą, iż znają angielski, a ja zmieniam opony (śmiech). Malowanie zderzaka to mój obowiązek na każdą rundę! Co prawda, raz mi się to nie udało, bo nie było już na to czasu. Kto jeździ, ten wie, iż czas przed zawodami jest bezczelny, na nic nie ma czasu (śmiech). Oklejam auta i ogólnie przygotowuje je do startów po swojemu. Na zawodach rallycross jestem oficjalnie Maney’a mechanikiem, więc też zdarzało mi się pomagać przy ustawieniu geometrii, czy łataniu pękniętych zderzaków i progów.
Jakie macie plany na przyszłość?
Wspólne starty naszego zespołu miały się odbyć również w wyścigowych mistrzostwach Polski. Do tych zawodów przygotowaliśmy BMW 1 Coupe GTR. To miała być duża konkurencja dla Porsche, jednak ze względu na obecną sytuację w Polsce i na świecie – wszystkie zawody są wstrzymane. A mieliśmy razem z Maney’em startować w wyścigu długodystansowym.
O ile wszystko pójdzie zgodnie z planem i ruszą starty RX, na co bardzo liczymy – to my jedziemy po tytuł mistrza Polski. To jest nasz niezmienny plan! Przebudowujemy i uzbrajamy Lancera, żeby był bezkonkurencyjny. Więc do zobaczenia na torze, bo nasze hasło zostaje bez zmian: „Kto hamuje, ten przegrywa!”. Ciśniemy nie odpuszczamy!