Amerykanka powiedziała za dużo. Dobitna odpowiedź Igi Świątek

1 tydzień temu
- Wiem, jak ona gra - mówiła Bernarda Pera. A Iga Świątek odpowiedziała na korcie. Wynik 6:0, 6:2 dla Polki w drugiej rundzie turnieju WTA w Rzymie to przypomnienie, iż wiedzieć to w sporcie za mało. I iż najlepsza tenisistka świata w jednym ze swoich ulubionych miejsc na ziemi pewnie będzie chciała coś dokończyć.
- Grałam z nią rok temu w Madrycie, więc wiem, jak ona gra. Na pewno muszę być bardziej agresywna, spróbuję zmusić ją do biegania, będę się starała nie dawać jej za dużo czasu - taki plan na mecz z Igą Świątek w przedstawiała Bernarda Pera (nr 77 w rankingu WTA), goszcząc w studiu Tennis Channel.
REKLAMA






Zobacz wideo Idze Świątek puściły nerwy. "Jako dziennikarze nie wiedzieliśmy co robić"



Po półgodzinie spotkania z Polką w drugiej rundzie rzymskiego "tysięcznika" Amerykanka zeszła na przerwę między setami z wynikiem 0:6.
"Bestia" Świątek i wymowny cytat z Tysona
"Mike Tyson kiedyś powiedział, iż każdy ma plan na walkę, dopóki nie dostanie po mordzie" - w tamtym momencie złotą myśl "Bestii" przypomniał w serwisie X Michał Chojecki, dziennikarz "Super Expressu". Cóż, trudno mieć pretensje do Pery o to, iż miała plan na walkę. Ale też trudno się dziwić, iż "Bestia" Świątek błyskawicznie odpowiedziała na słowa rywalki. Czynami.
Na Foro Italico w Rzymie Świątek zdecydowanie czuje się u siebie. Piękna sceneria cieszy nas, obserwujących mecze, natomiast dla Igi najważniejsze są pewnie same korty - niemal stuletnie, typowo ziemne, idealne dla królowej mączki. Rok temu Iga zaczęła ten turniej od rozbicia 6:0, 6:0 z Anastasiji Pawluczenkowej, następnie pokonała Łesię Curenko 6:2, 6:0 oraz Donnę Vekić 6:3, 6:4 i niespodziewanie przegrała z Jeleną Rybakiną w ćwierćfinale. Niespodziewanie, bo w Idze wszyscy widzieli murowaną faworytkę do wygrania imprezy trzeci raz z rzędu. I bardzo możliwe, iż ten hat-trick Polka by ustrzeliła, gdyby nie zatrzymała jej kontuzja.
Iga jak imperatorka. Dominacja i spokój
Rok temu Świątek pożegnała się z Rzymem niedokończonym meczem z Rybakiną - przy wyniku 6:2, 6:7, 2:2 Polka zrezygnowała z dalszej gry, nie chcąc pogłębić urazu uda. Teraz do Rzymu wróciła zdrowa i przywitała się z wiecznym miastem jak imperatorka.



6:0 z waleczną Perą w pół godziny - to było podcięcie skrzydeł deblowej partnerce Magdy Linette i to był jasny sygnał wysłany wszystkim rywalkom: wy planujcie, a ja dalej gram i wygrywam.
Znamienne, iż ani po tym secie, ani po całym meczu Świątek adekwatnie się nie cieszyła. Natomiast po pierwszej partii dużą euforia okazał sztab Igi, a zwłaszcza psycholog Daria Abramowicz.


Z pewnością mocne wejście Świątek w kolejny turniej jest tym, na co wszyscy liczyliśmy i czego się spodziewaliśmy. W sobotę Iga wygrała 7:5, 4:6, 7:6 kapitalny finał z Aryną Sabalenką w Madrycie. W ten sposób wywalczyła ostatni brakujący jej tytuł w dużym turnieju na mączce (największy, Roland Garros, wygrywała już trzy razy, a po dwa razy triumfowała w Rzymie i w Stuttgarcie). To bardzo ją ucieszyło, a jeszcze bardziej od kolejnego, 20. już tytułu WTA w życiu, Iga doceniła chyba fakt, iż to ona była górą w najbardziej zaciętym meczu z Sabalenką w historii ich rywalizacji (mierzyły się już 10 razy, bilans to 7:3 dla Polki).
Pierwsza w światowym rankingu Świątek ma ponad trzy tysiące punktów przewagi nad drugą Sabalenką, w Rzymie tym razem nie broni zbyt wielu punktów, a w ogóle jej filozofia mówi, iż ona niczego nie broni, ona atakuje. I słusznie! Rywalki mają prawo chcieć zaatakować - tak jak chciała Pera. Ale dostaną kontrę. Zobaczyliśmy to po raz kolejny.



Set wygrany przez Igę 6:0 był już jej ósmym takim w Rzymie. A to dopiero 17. mecz, jaki Świątek rozegrała tam w swojej wciąż jeszcze bardzo krótkiej karierze. Zarazem ten set był już 25. wypiekiem z piekarni Igi w 2024 roku.
Fani, dziennikarze i eksperci liczą, ile Świątek wypieka bajgli (setów wygranych 6:0) i ile bagietek (6:1), bo od 2022 roku rokrocznie są to imponujące urobki. W Rzymie jeszcze przed okresem dominacji - już w 2021 roku - Iga potrafiła rozbić 6:0, 6:0 Karolinę Pliskovą w finale. Teraz, w roku 2024, od początku Świątek pokazuje, iż znowu jest gotowa dawać popisy na swojej ziemi.


Kolejną rywalką Świątek będzie Julia Putincewa (41 WTA). Mecz najpewniej odbędzie się w sobotę.
Idź do oryginalnego materiału