- Najważniejsze dla mnie było to, żeby udowodnić swoją niewinność. (...) Na pewno to jest coś, co zostanie ze mną do końca życia i wymagało dużo siły. Ten powrót do treningów, po tym jak adekwatnie cała ta sytuacja złamała mi serce. Więc było dużo płaczu, było dużo nieprzespanych nocy. Najgorsza była generalnie niepewność, nie wiedziałam, co się wydarzy z moją karierą i nie wiedziałam, jak ta sytuacja się skończy i czy będę mogła przez następny czas grać w ogóle w tenisa - mówiła Iga Świątek w specjalnie opublikowanym nagraniu.
REKLAMA
Zobacz wideo Zamieszanie wokół Igi Świątek. "To zostało bardzo dziwnie zakomunikowane"
W taki sposób ujawniła, a adekwatnie odniosła się do informacji o wykryciu w jej organizmie śladowych ilości trimetazydyny. Jak się okazało, Polka nie przyjęła zakazanej substancji celowo, czy też świadomie, a zanieczyszczona nią była melatonina, którą stosowała nasza rodaczka. Teraz już wiadomo, iż Świątek wróci normalnie do rywalizacji. Można więc spokojnie podsumować sezon 2024 w jej wykonaniu.
Amerykański portal punktuje Świątek po 2024 roku. "Niepokojące pytania"
Takie podsumowanie przeprowadzili dziennikarze tennis.com. Zaznaczyli, iż sezon Świątek miał adekwatnie "trzy strony". "Pierwsza to rywalizacja na 'mączce'. Ta była typowo wspaniała" - czytamy. W końcu na niej zdobyła trzy tytułu - w Madrycie, Rzymie i Roland Garros. Dodatkowo zgarnęła też brąz igrzysk olimpijskich w Paryżu. "Druga strona to trofea wywalczone na nawierzchni twardej w Doha i Indian Wells. Co więcej, zdobyte bez straty seta" - dodano. Następnie dziennikarze przeszli do tej trzeciej, dość mrocznej strony, gdzie wypunktowali Świątek.
"Ta wywołała niepokojące pytania. Z Australian Open i Wimbledonem Polka pożegnała się już po III rundzie. (...) Następnie przegrała w ćwierćfinale US Open. Każda porażka cechowała się tym, iż Świątek była często przytłoczona i bardziej krucha emocjonalnie, niż można by się spodziewać po kimś zwykle tak groźnym. Niepokojąca była też taktyczna wrażliwość 23-latki, szczególnie ten brak komfortu w fazie przejściowej" - dodali dziennikarze.
Oto główne zagrożenia dla Świątek
Następnie spekulowali, co czeka Świątek w 2025 roku. Czy uda jej się odzyskać prowadzenie w rankingu WTA? Zdaniem czytelników Sport.pl, tak. A co sądzą dziennikarze amerykańskiej redakcji? Zauważają, iż przed Świątek spore wyzwanie w postaci Aryny Sabalenki i Coco Gauff. Mogą być piekielnie silne.
"Świątek charakteryzuje się najbardziej zrównoważoną, wszechstronną grą w WTA. Tylko iż w tenisie przez cały czas rządzi moc. A nikt nie korzysta z niej tak, jak Sabalenka. Jest w stanie odebrać rakietę każdemu. (...) Kolejne zagrożenie pojawia się ze strony Gauff. Największym atutem Amerykanki jest sprawność fizyczna. I choć Polka jest znakomitą tenisistką, to rywalka jest bardziej wybuchowa" - czytamy.
O tym, czy ostatecznie Świątek wróci do najwyższej formy i znów zasiądzie na czele stawki, przekonamy się w kolejnych tygodniach. Do zmiany na pozycji liderki może dojść już choćby pod koniec stycznia. Stanie się tak, jeżeli Polka zaprezentuje się w Australian Open kapitalnie, a Sabalence powinie się noga. W końcu Białorusinka broni aż dwóch tysięcy punktów za triumf w 2024. w tej chwili różnica między paniami wynosi 1046 punktów.