Ależ starcie polskich gigantów w Lidze Mistrzów! 25:20 na koniec

1 godzina temu
Pierwszy set inauguracji siatkarskiej Ligi Mistrzów, w której zmierzyły się Aluron CMC Warta Zawiercie i Asseco Resovia, był teatrem jednego aktora - Karola Butryna, grającego wręcz kosmiczną siatkówkę. Michał Winiarski znalazł jednak odpowiedź na doskonale dysponowanego atakującego, a był nią kapitalny Bartłomiej Bołądź.
Polsko-polską batalię w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów śmiało można było określić mianem hitu, wszak na parkiecie spotkali się wicemistrzowie dwóch europejskich rozgrywek. Gospodarze w ubiegłym sezonie grali w finale Ligi Mistrzów, gdzie po tie-breaku ulegli Sir Sicomie Monini Perugii. Z kolei goście są aktualnymi wicemistrzami Pucharu CEV.

REKLAMA







Zobacz wideo Powiększenie mundialu to dobra decyzja? Żelazny: Tam szykują się mega pogromy



Co za pierwszy set! Karol Butryn show!
Pierwszą partię tej rywalizacji można określić jednym słowem: epicka. Gdy na tablicy wyników było 24:23 dla Zawiercia, jego kibice pewnie choćby nie spodziewali się, jak bardzo daleko ich zespół jest od zakończenia seta. Podopieczni Michała Winiarskiego mieli kilka znakomitych okazji, by go wygrać. Najbardziej dążył do tego Bartosz Kwolek.


Jednak gości w secie z uporem maniaka trzymał Karol Butryn, który rozegrał kosmiczną partię. Kiedy siatkarze Aluronu byli blisko zdobycia drugiego punktu przewagi, zwykle to Butryn w szeregach Resovii znajdował odpowiedź na ich poczynania. To on zakończył też akcję dającą gościom prowadzenie 33:32. Seta zakończył serwis Klemena Cebulija, ale to Polak był jego największym bohaterem. Zdobył dla Resovii 14 punktów, a jego skuteczność ataku wyniosła aż 81%!








Zawiercie się nie poddało! Demolka w trzecim secie
W drugim secie Michał Wniarski musiał sprawić, by jego podopieczni powstrzymali fenomenalnego Butryna, ale przede wszystkim, by sami odzyskali skuteczność w ataku. Ta w pierwszym secie wyniosła tylko 45%. I znalazł odpowiedź na tę bolączkę wśród swoich podopiecznych. Nazywała się ona Bartłomiej Bołądź.
Mierzący 204 cm wzrostu atakujący niespecjalnie wyróżniał się w pierwszym secie. Za to w drugim okazał się brakującym elementem zespołu. Razem z Aaron Russellem i Mateuszem Bieńkiem sprawili, iż wyrównana partia na koniec przechyliła się na szalę gospodarzy, którzy wygrali 25:22. Wprawdzie po drugiej stronie siatki wciąż świetnie grał Butryn, ale on sam nie mógł nic poradzić na zespół, który zagrał na skuteczności wynoszącej 65%.









Z kolei w trzecim secie 32-latek miał pełne prawo pomyśleć, iż być może jeden z jego najlepszych indywidualnych występów w karierze ostatecznie zamieni się w przegrany mecz. Prowadzeni na parkiecie przez Bołądzia gospodarze czuli się bardzo pewnie na boisku. Z kolei goście swoje nerwy zamieniali na błędy, a także kłótnie z arbitrami. Dotyczyło to nie tylko siatkarzy, ale też trenera Massimo Bottiego, którzy przy stanie 10:5 zaczął wygłaszać przy linii takie pretensje, iż został za to ukarany żółtą kartką.
Skutek tych wszystkich wydarzeń był taki, iż oglądaliśmy jednostronną partię, której podsumowaniem była ostatnia zagrywka Yacine'a Louatiego. Wykonana bez wiary, nadziei i z myślą, by skończyć już męki własnego zespołu. Tak też się stało, Francuz posłał piłkę daleko poza linię końcową boiska, a Resovia przegrała aż 16:25.






W czwartym secie tylko na początku wydawało się, iż Resovia jest w stanie powrócić do tego spotkania. Ale kiedy przy stanie 11:8 dla Zawiercia trener Botti, który w ogóle nie pomógł drużynie, stało się jasne, iż czwarta partia będzie tą ostatnią w meczu. Koncertowo wciąż grał Bołądź, który ostatecznie zdobył w meczu 25 punktów. Swoje zdobił Kwolek, zdobywca 17 oczek, który był choćby oszczędzany przez trenera. W pewnym momencie CMC Warta prowadziła choćby ośmioma punktami (20:12, a później 23:15) i pewnie sięgnęła po zwycięstwo.
Wygrana ta ma twarz Bartłomieja Bołądzia. Bo chociaż po drugiej stronie siatki popis dał Butryn, który zdobył aż 27 punktów, to atakujący gospodarzy dał swojej drużynie sukces.



Aluron CMC Warta Zawiercie - Asseco Resovia 3:1 (32:34, 25:22, 25:16, 25:20)
Idź do oryginalnego materiału