Ależ sensacja na Wimbledonie! "Czułam w sobie ogień"

7 godzin temu
Szczęki fanów kobiecego tenisa masowo poleciały w dół, gdy końca dobiegł wtorkowy mecz I rundy Wimbledonu między Dajaną Jastremską a Coco Gauff. Ukrainka zaszokowała świat i wyrzuciła z turnieju niedawną zwyciężczynię Roland Garros, wygrywając 7:6(3), 6:1. Choć pierwsza runda brytyjskiego Wielkiego Szlema obfitowała w sensacje, ta była największa. Ukrainka w pomeczowym wywiadzie nie ukrywała, iż to prawdopodobnie przełom w jej relacjach z nawierzchnią trawiastą.
Pierwsza runda Wimbledonu w tym roku okazała się wręcz kataklizmem dla faworytów. Odpadło mnóstwo rozstawionych tenisistów, zarówno u mężczyzn (np. Daniił Miedwiediew, Alexander Zverev i Lorenzo Musetti), jak i u kobiet (Coco Gauff, Jessica Pegula, Paula Badosa). Przegrana Gauff wywołała szczególne poruszenie. Amerykanka co prawda za trawą nie przepada, nigdy nie dotarła w Londynie choćby do ćwierćfinału. Jednak w tym roku po wygranej w Roland Garros zdawała się być w życiowej formie.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek zamieszkała w dzielnicy prestiżu i luksusu!


Jastremska i trawa? Doskonałe połączenie!
Tymczasem poprzeczką nie do przeskoczenia okazała się już Dajana Jastremska. Ukrainka zagrała jedno z najlepszych spotkań w swoim życiu i wyeliminowała zawodniczkę rozstawioną z numerem drugim. W tradycyjnym pomeczowym wywiadzie dla zwyciężczyni, Jastremska nie ukrywała, iż kort, na którym grały, przywoływał miłe wspomnienia już wcześniej, ale teraz jej relacja z trawiastą nawierzchnią weszła na wyższy poziom.


- To właśnie tutaj zagrałam w finale juniorskiego Wimbledonu w 2016 roku (porażka z Anastazją Potapową przyp. red.). Także ta arena zawsze przywołuje pozytywne wspomnienia. Zagrałam dziś znakomicie, choćby moje paznokcie mają ognisty wzór i taki ogień właśnie w sobie czułam. Granie z Coco to coś niezwykłego. przez cały czas prowadzi ze mną 3:1 w bezpośrednich konfrontacjach, jest niesamowitą zawodniczką. Ja jednak kocham grać na trawie. Właśnie dziś na dobre się zaprzyjaźniłyśmy - powiedziała Ukrainka.


Sukces niespodziewany. Przygotowania z piekła rodem
Jastremska ujawniła, iż jest podwójnie dumna z tego wyniku, bo miesiące przed trawiastą częścią sezonu miała trudne. - Najpierw byłam chora, potem nie poszło mi na mączce, nie byłam w stanie trenować dłużej niż tydzień. Poszłam na kort 3-4 razy, dwa dni trenowałam na trawie i nagle dotarłam do finału w Nottingham. Nie spodziewałam się tego, ale uważam ten sezon za udany jak dotąd - podsumowała Jastremska, która w drugiej rundzie zagra z Rosjanką Anastasiją Zacharową.
Idź do oryginalnego materiału