Ależ kryzys Jagiellonii. 16-latek przeszedł do historii!

2 godzin temu
Jagiellonia Białystok wciąż nie wygrała meczu ligowego po odpadnięciu z Ligi Konferencji. Po porażkach z Zagłębiem Lubin i Koroną Kielce, piłkarze Adriana Siemieńca tylko zremisowali u siebie z Górnikiem Zabrze 1:1. Gola dla Jagi zdobył 16-letni Oskar Pietuszewski, zostając najmłodszym strzelcem w historii klubu w Ekstraklasie, jednak jeszcze przed przerwą wyrównał Kryspin Szczęśniak, a mistrz Polski taki wynik może zawdzięczać swojej koszmarnej nieskuteczności pod bramką Filipa Majchrowicza.
Trzecia w tabeli Jagiellonia Białystok wciąż marzyła o obronie mistrzostwa Polski wywalczonego przed rokiem. Białostocki zespół miał na to w niedzielne popołudnie matematyczne szanse, ale aby je utrzymać, po dwóch porażkach z Zagłębiem i Koroną, musiał pokonać u siebie Górnika Zabrze. Zespół z Górnego Śląska gra już co najwyżej o jak najwyższe miejsce w górnej części tabeli, ale pod wodzą nowego trenera Piotra Gierczaka jeszcze nie wygrał, ani nie strzelił gola. Dlatego też również w Zabrzu czekali na przełamanie.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki wprost o przyszłości Feio po finale Pucharu Polski! Oto cała prawda


W pierwszej połowie tylko początek był wyrównany. Wtedy to najpierw uderzenie Tarasa Romanczuka, a następnie próbę z dystansu Yosuke Furukawy pewnie bronili bramkarze obu zespołów - Filip Majchrowicz oraz Sławomir Abramowicz. Z czasem jednak Jagiellonia uzyskiwała na murawie ogromną przewagę, gwałtownie odbierając piłkę przeciwnikom i jeszcze szybciej przechodząc do szybkiego ataku, z czym Górnik zupełnie nie umiał sobie poradzić.
Bardzo aktywny był między innymi 16-letni Oskar Pietuszewski, który na lewym skrzydle raz po raz gnębił Matusa Kmeta. Na początku jednak sytuacje strzeleckie mieli inni. W 9. minucie po rzucie rożnym w poprzeczkę uderzył Mateusz Skrzypczak, a 60 sekund później po akcji właśnie Pietuszewskiego w słupek trafił Jesus Imaz.
Nieskuteczność Jagiellonii w pierwszej połowie była zadziwiająca, bo piłkarze Adriana Siemieńca z równie dużą łatwością dochodzili do dobrych okazji strzeleckich, co je marnowali. Jeszcze przed upływem kwadransa próby Lamine'a Diaby'ego Fadigi oraz Oskara Pietuszewskiego bronił Filip Majchrowicz. Potem Jaga miała ogromne problemy z trafieniem w bramkę przeciwnika, a choćby w piłkę, gdy w 18. minucie po centrze Mikiego Villara przed bramką Górnika skiksował Jarosław Kubicki, a minutę później sam Villar uderzył niecelnie z powietrza z centrum pola karnego zabrzan.
Starszych kolegów musiał więc wyręczyć Oskar Pietuszewski. 16-latek w 20. minucie został najmłodszym strzelcem bramki w Ekstraklasie dla Jagiellonii w wieku 16 lat, 11 miesięcy i 15 dni, gdy po podaniu Tarasa Romanczuka poradził sobie w narożniku pola karnego z Matusem Kmetem i huknął w długi róg bramki nie do obrony dla Filipa Majchrowicza.


Wcześniejszego rekordzistę, grającego już w Parmie Mateusza Kowalskiego, Pietuszewski wyprzedził o 10 dni. Niedługo po pierwszym golu świetną szansę na drugiego miał Jesus Imaz - niepilnowany uderzył głową jednak dokładnie tam, gdzie stał Majchrowicz.


Koszmarna nieskuteczność Jagiellonii zemściła się w 34. minucie. Najpierw ósmą żółtą kartkę za faul na Taofeeku Ismaheelu obejrzał Joao Moutinho, przez co nie zagra w następnej kolejce z Rakowem Częstochową, do którego może trafić po sezonie. Co więcej, z tego rzutu wolnego padła wyrównująca bramka, gdy po dośrodkowaniu Matusa Kmeta niepewnie interweniującego Sławomira Abramowicza zaskoczył głową Kryspin Szcześniak.


Jagiellonii to w żaden sposób nie podłamało, ale cóż z tego, skoro pudłowała na potęgę. Najbliżej szczęścia był chwilę po wyrównaniu Oskar Pietuszewski, którego strzał pod poprzeczkę obronił końcami palców Majchrowicz. Po za tym w dobrych okazjach obok bramki lub nad poprzeczką uderzali Miki Villar, Jesus Imaz i dwukrotnie Lamine Diaby Fadiga, przez co do przerwy było 1:1.


W drugiej części gry nie działo się już tak wiele. Zaczęło się jednak od dużego pecha Lamine'a Diaby'ego Fadigi, który najpierw faulował Taofeeka Ismaheela, a następnie w sytuacji sam na sam został brutalnie wycięty przez bramkarza Filipa Majchrowicza. Jarosław Przybył zamiast karnego musiał podyktować rzut wolny dla Górnika, a Diaby Fadiga doznał kontuzji, po której nie wrócił już na boisko i został zmieniony przez Afimico Pululu.


W 64. minucie bardzo bliski szczęścia był Jesus Imaz, którego strzał z ostrego kąta zaskoczył Majchrowicza, ale ten mógł liczyć na asekurację Kryspina Szcześniaka na linii bramkowej. W 75. minucie po odbitym uderzeniu z dystansu Jarosława Kubickiego piłka trafiła przed bramkę do Ediego Semedo. Rezerwowy Jagiellonii skierował ją do bramki, ale cieszył się krótko, bo był na spalonym. Swoją szansę po rzucie rożnym miał także Mateusz Skrzypczak, jednak po rzucie rożnym główkował minimalnie niecelnie.
Co więcej, w jednej z ostatnich akcji tego meczu piłkę meczową miał Górnik, jednak płaski strzał Kamila Lukoszka świetnie wybronił Sławomir Abramowicz.
Wynik tego spotkania już się nie zmienił. Mimo ogromnej przewagi Jagiellonia Białystok tylko zremisowała z Górnikiem Zabrze 1:1. Ten wynik sprawia, iż Pogoń Szczecin po rozegraniu zaległego meczu z Motorem Lublin może zrównać się punktami z mistrzami Polski, którzy już za tydzień zmierzą się na wyjeździe z Rakowem Częstochowa. Podium i europejskie puchary stanęły dla zespołu Adriana Siemieńca pod dużym znakiem zapytania.
Idź do oryginalnego materiału