Ależ horror z udziałem Polek na MŚ! W 55. minucie było 23:23

1 godzina temu
Polskie szczypiornistki zaczęły drugą rundę mistrzostw świata od skromnego, ale jakże ważnego zwcyięstwa z Argentyną 28:25. Pierwsza połowa nie układała się po myśli Biało-Czerwonych, brakowało agresji w grze i pewności siebie. W drugiej udało się przebudzić w najlepszym możliwym momencie. Dzięki temu Polki wciąż walczą o ćwierćfinał mundialu.
Polki zaczęły drugą rundę z bonusowymi dwoma punktami za zwycięstwo w fazie grupowej z Tunezją. Z kolei Argentynki miały zero punktów na starcie, przegrały z Holandią i Austrią. Biało-Czerwone przystępowały do starcia z Argentyną jako faworytki. Wygrana pozwoliłaby im utrzymać się w grze o ćwierćfinał mistrzostw świata.

REKLAMA







Zobacz wideo Transfer Marcina Bułki upadł w ostatniej chwili! Wstrząsająca historia



Zaskakująca postawa Polek
Niespodziewanie od początku polskie szczypiornistki były w roli goniących wynik. Kilka rzeczy miało wpływ na taką sytuację. Biało-Czerwone były dość pasywne, wręcz bierne w obronie. Trener Arne Senstad był zirytowaną grą polskich zawodniczek. Już po kilku minutach narzekał, iż jest za mało agresji i zdecydowania w defensywie.
Z przodu brakowało różnorodności i skuteczności. Prawe skrzydło, gdzie była Magda Balsam, było praktycznie wyłączone. Liderka polskiej kadry mogła cieszyć się z bramek jedynie po rzutach karnych. Pod bramką mogliśmy dziś liczyć przede wszystkim na Karolinę Kochaniak i Darię Michalak. Pierwsza z nich była bezbłędna. Miała cztery sytuacje rzutowe i wszystkie zamieniła na gola.
Z kolei u Argentynek nie do zatrzymania była dziś Elke Karsten. Do tego rywalki z Ameryki Południowej bezlitośnie wykorzystywały grę w przewadze, kiedy Polki ryzykowały i zwalniały bramkę. gwałtownie przejmowały piłkę i rzucały zza połowy do pustej bramki. Dwa takie trafienia wpadły na konto bramkarki Argentyny.
Na kilka minut przed końcem pierwszej połowy Argentynki prowadziły 15:12, ale potem przestały trafiać. Nie udało się Polkom przejąć prowadzenia, jedynie zmniejszyły straty. Schodziły do szatni przy wyniku 15:14 dla Argentyny.



Przebudzenie Polek w samą porę
W drugiej części spotkania Polki musiały grać szybciej, pewniej i agresywniej. Te założenia udało się wdrożyć na odpowiednim poziomie ok. 40 minuty. Wcześniej Biało-Czerwone męczyły się w ataku. Na szczęście nie pozwalały odskoczyć Argentynie, poprawiły grę w obronie.
Udało się odblokować na prawym skrzydle Magdę Balsam, cenna w ataku była Katarzyna Cygan. Kolejny raz na tym turnieju przydała się w newralgicznym momencie. Coraz lepiej grała Michalak, w kole najlepsza była Nikola Głębocka. W obronie Polki przeszły na indywidualne krycie Karsten, co do pewnego momentu się sprawdzało. Polki przejęły prowadzenie, przez moment miały przewagę trzech goli.


Ale przed 50. minutą Biało-Czerwone zaczęły popełniać proste błędy w ataku i obronie, jakby się zdekoncentrowały. Pozwoliły Argentynie doprowadzić do remisu 23:23 na pięć minut przed końcem.
Na szczęście udało się przebudzić w samej końcówce. Kluczowa była 57. minuta przy stanie 25:23, kiedy Paulina Wdowiak obroniła rzut karny wykonywany przez Karsten. Potem Polki zdobyły dwa szybkie gole i miały duży komfort w ostatnich chwilach meczu.



Zobacz też: Messi naprawdę tak nazwał Guardiolę. Nie zawahał się ani sekundy
Ostatecznie Polki zwyciężyły 28:25. To nie było łatwe spotkanie, momentami to były męczarnie dla Biało-Czerwonych, ale w najważniejszych momentach zachowały zimną krew, wyglądały lepiej fizycznie. Wciąż mogą myśleć o walce o najlepszą ósemkę turnieju.
Idź do oryginalnego materiału