Ależ burza wokół ter Stegena. "Chcemy publicznie przeprosić"

14 godzin temu
Zdjęcie: https://www.instagram.com/daniterstegen/


W ostatnich dniach wokół Marca-Andre ter Stegena wybuchła prawdziwa burza. Niemiec ogłosił rozstanie z żoną, co wywołało lawinę plotek na temat rzekomych powodów rozpadu małżeństwa. Na jedną z nich stanowczo zareagował bramkarz i oskarżył konkretnych dziennikarzy o pomówienia. Teraz głos w sprawie zabrał ich pracodawca. Podjął konkretne kroki.
"Po długich rozważaniach Dani i ja postanowiliśmy pójść własnymi drogami. Ta decyzja nie była łatwa, jak możecie sobie prawdopodobnie wyobrazić. Oboje jednak wierzymy, iż to najlepszy krok. Naszym wspólnym celem jest robienie tego, co najlepsze dla dzieci" - przekazał Marc-Andre ter Stegen w mediach społecznościowych. W ten sposób poinformował, iż jego ośmioletnie małżeństwo dobiegło końca. To z pewnością trudny czas dla bramkarza FC Barcelony, a na dodatek nie ułatwiają mu go media, które szukają sensacji i spekulują na temat powodów rozstania. Jedna z plotek mocno rozwścieczyła Niemca. Sprawa ma ciąg dalszy.


REKLAMA


Zobacz wideo Czy piłkarz nie powinien się cieszyć po golu przeciwko byłej drużynie? Żelazny: To jest totalny absurd


Ter Stegen grzmi ws. konkretnych dziennikarzy. Radio podjęło decyzje
Dziennik "El Periodico" przekazał, iż Daniela zdradziła 32-latka z trenerem personalnym. "Bramkarz nie może się pogodzić z nielojalnością żony. Nie widział, iż nadlatuje taka piłka" - czytaliśmy. Na wieść o rzekomej zdradzie gwałtownie zareagował sam zainteresowany i oskarżył konkretne media o szerzenie nieprawdziwych informacji.


"Jestem zszokowany i rozczarowany brakiem odpowiedzialności w Catalunya Radio & Grupo 3Cat. Juliana Canet, Roger Carandell i Marta Montaner to kłamcy, publicznie obrażając moją żonę. Nie było żadnej zdrady ani osób trzecich. To fakt. (...) Jest absolutnie nie do zaakceptowania, iż media wspierane przez rząd szerzą takie oszczerstwa i personalnie atakują Daniel. Szkody są nieodwracalne" - podkreślał Niemiec na X.
I jak się okazuje, jego słowa wywołały konsekwencje. Radio Catalunya poinformowało, iż we wtorek nie dojdzie do emisji programu "Que no surti d'aqui" prowadzonego przez dziennikarzy, w których uderzył ter Stegen w oświadczeniu. Głos w sprawie zajęli też sami zainteresowani, m.in. Marta Montaner.


- Jesteśmy poruszeni tą sytuacją, ponieważ wyrządziliśmy krzywdę, spowodowaliśmy ból. Nie chcemy, by takie sytuacje powtórzyły się w przyszłości. Wyciągnęliśmy odpowiednią lekcję z tego incydentu - zapewniała dziennikarka, cytowana przez "Mundo Deportivo". Przyznano się do błędu i tego, iż najprawdopodobniej nie zweryfikowano informacji w odpowiedni sposób.


Twórcy hiszpańskiego programu również sypią głowę popiołem
Własne oświadczenie wydał też program "Que no surti d'aqui". "Zapoznaliśmy się ze słowami ter Stegena. Chcemy publicznie przeprosić za ból, jaki sprawiliśmy jemu i jego rodzinie" - czytamy na wstępie. "Bardzo nam przykro i postaramy się działać tak, by w przyszłości nie doszło do podobnych incydentów" - dodano.


Zobacz też: Fatalne wieści dla Lecha Poznań. Czołowy piłkarz wypada na wiele miesięcy.
Ter Stegen skupia się w tej chwili na rekonwalescencji. Kiedy we wrześniu doznał kontuzji kolana, wydawało się, iż sezon ma już z głowy. A jednak! W ostatnich tygodniach media informowały, iż Niemiec może wrócić do gry szybciej, niż się tego spodziewano. Klub również potwierdzał, iż rehabilitacja przebiega zgodnie z planem. Kiedy możemy zobaczyć ter Stegena na murawie? Niewykluczone, iż nastąpi to już w kwietniu.
Idź do oryginalnego materiału