Alex Pereira przed galą UFC 320 wrócił wspomnieniami do pierwszego starcia z Magomedem Ankalaevem i zapowiada, iż tym razem scenariusz będzie zupełnie inny.
Już w najbliższy weekend Brazylijczyk spróbuje zrewanżować się za porażkę z fighterem z Dagestanu. Ich pierwsza walka zakończyła się jednogłośnym werdyktem sędziów na korzyść Ankalaeva. Ku zaskoczeniu wielu, „Poatan” nie został obalony, ale przegrał w stójce, gdzie dotąd uchodził za jednego z najbardziej niebezpiecznych zawodników.
Teraz Pereira podkreśla, iż podejdzie do rewanżu w zupełnie innym stanie niż poprzednio. Tłumaczy, iż w pierwszym starciu zmagał się z chorobą, przez co nie był w pełni sił. Na UFC 320 – gdzie wystąpi także debiutujący w oktagonie Jakub Wikłacz – Brazylijczyk celuje już tylko w odzyskanie mistrzowskiego pasa.
Pereira: Tym razem wygram bez żadnych wątpliwości
Były mistrz wagi półciężkiej UFC otwarcie przyznał, iż jego dyspozycja w pierwszym pojedynku była daleka od ideału. Jak twierdzi, to ma diametralnie zmienić obraz rewanżu:
– Szczerze powiedziawszy, byłem gotowy może w 40% na tamten pojedynek. Oczywiście tym razem będzie inaczej. Aczkolwiek, jeżeli choćby będę gotowy na 50%, to już samo to zrobi wielką różnicę. Teraz nie zostawię nikomu wątpliwości – powiedział w rozmowie z Brianem Campbellem Brazylijczyk.
Magomed Ankalaev z kolei zarzucił Pereirze, iż w ich pierwszej walce był nadmiernie nasmarowany, co miało utrudniać zapasy. „Poatan” stanowczo odrzucił te sugestie:
– Według mnie po prostu nie podobało mu się to, iż udowodniłem, iż nie jest taki dobry. Jestem stójkowiczem, on grapplerem. Miał mnie obalać, ale pokazałem, iż nie jest w tym taki dobry – stwierdził Alex Pereira.