To była trzecia minuta doliczonego czasu gry w meczu Lech Poznań - Jagiellonia Białystok. Kamil Jóźwiak i Alex Pozo prowadzili akcję bramkową po prawej stronie boiska. Pozo płasko dośrodkował piłkę w pole karne Lecha, gdzie czekał już Jesus Imaz. Do Hiszpana nie doskoczył Mateusz Skrzypczak, Antonio Milić czy Gisli Thordarsson. Imaz pokonał Bartosza Mrozka płaskim strzałem w kierunku dalszego słupka. W ten sposób Jagiellonia objęła prowadzenie w hicie dziesiątej kolejki, a Imaz strzelił swojego 103. gola w Ekstraklasie.
REKLAMA
Zobacz wideo Były sędzia ekstraklasowy o systemie VAR: Żałuję, iż nie miałem tego narzędzia i nie mogę naprawić błędów
Czytaj także:
Kibice Lecha uderzyli w Szymona Marciniaka. Trzy słowa
Niezawodny Jesus Imaz. 103. gol w Ekstraklasie
Mecz toczył się na bardzo dobrym poziomie, natomiast na pierwszy celny strzał trzeba było czekać do 41. minuty. Wtedy w 41. minucie Filip Jagiełło uderzył sprzed pola karnego, ale piłka leciała płasko i, przede wszystkim, lekko, więc Sławomir Abramowicz nie miał problemu ze złapaniem piłki. Kilkadziesiąt sekund później Bartosz Mrozek mógł zostać pokonany przez Dusana Stojinovicia, gdy piłka najpierw odbiła się od murawy, a potem została uderzona głową przez gracza Jagiellonii. Piłka trafiła jednak w poprzeczkę.
Wydawało się, iż w pierwszej połowie nie padnie żadna bramka, aż w trzeciej minucie doliczonego czasu gry do bramki trafił Jesus Imaz. 45 minut kojarzyło się głównie z problemami Afimico Pululu z utrzymaniem równowagi czy z grą Mikaela Ishaka w defensywie. Jagiellonia grała głównie lewą stroną boiska, na której miała Bartłomieja Wdowika i Oskara Pietuszewskiego.
Czytaj także:
Niesamowita końcówka meczu Widzew - Raków. To była 93. minuta meczu
Przez całą pierwszą połowę Lech oddał dwa strzały na bramkę, z czego jeden celny. Jagiellonia miała aż dwanaście prób, a jedyną celną było trafienie Imaza. Kibice Lecha mogli się zmartwić, gdy nagle Gisli Thordarsson zderzył się z Joelem Pereirą. Portugalczyk potrzebował pomocy medycznej, ale był w stanie kontynuować grę.
Trzy gole w trzynaście minut. Ależ emocje w Poznaniu
Lech wszedł idealnie w drugą połowę - potrzebował zaledwie 16 sekund, by strzelić gola na 1:1. Jagiełło zagrał piłkę górą w kierunku Leo Bengtssona, a Szwed uderzył piłkę przed polem karnym Jagiellonii w taki sposób, iż Abramowicz nie miał szans na skuteczną interwencję. To było bardzo dobre wejście Lecha po przerwie.
Remis utrzymywał się jednak przez dwie minuty. Jagiellonia przeprowadziła świetną akcję, którą Oskar Pietuszewski zakończył strzałem w "okienko". Wcześniej Lech miał pretensje i domagał się cofnięcia tego trafienia przez faul Leona Flacha na Pereirze. VAR nie dopatrzył się przewinienia ze strony Amerykanina. To był kolejny sygnał, który Pietuszewski wysłał do selekcjonera Jana Urbana. Niewykluczone, iż zakończy się on powołaniem na październikowe zgrupowanie Polski.
Zobacz też: Tomasz Iwan miał wypadek. Partnerka zabrała głos
W 59. minucie pomocną dłoń do Lecha wyciągnął Flach. Amerykanin przytrzymywał Skrzypczaka za koszulkę we własnym polu karnym, przy rzucie rożnym, co poskutkowało rzutem karnym dla mistrzów Polski. Do wyrównania doprowadził Ishak. W trzynaście minut kibice w Poznaniu zobaczyli trzy gole.
Później Lech miał dwie dobre okazje w polu karnym Jagiellonii. Najpierw Bengtsson uderzył obok lewego słupka bramki Jagiellonii, a potem Abramowicz zbił piłkę do boku po uderzeniu Ishaka z przewrotki.
W samej końcówce Niels Frederiksen wprowadził Yannicka Agnero, więc Lech szukał gola na 3:2, grając w formacji 4-4-2. Po chwili ten schemat starał się powielić Adrian Siemieniec, wprowadzając Dimitrisa Rallisa do duetu z Pululu. Grek grał jednak dużo głębiej. Ostatecznie okazało się, iż piąty gol w Poznaniu nie padł, więc Lech i Jagiellonia podzieliły się punktami (2:2).
Tym samym Jagiellonia awansowała na czwarte miejsce z 18 punktami i traci jeden do prowadzącego Górnika Zabrze. Z kolei Lech będzie na szóstej pozycji, mając 15 punktów.