Trzeba było dopiero porażki w El Clasico, żeby szefowie Barcelony wreszcie zrozumieli to, co jasne był od miesięcy. Lamine Yamal zmierza w niebezpieczną stronę. I nie chodzi tu o to, iż 18-latek bardzo słabo wypadł w meczu z Realem Madryt. Nie oddał żadnego strzału, nie miał ani jednego kluczowego podania, 21 razy stracił piłkę. Na swój sposób był usprawiedliwiony. Ostatnio prześladowały go kontuzje, brakowało mu rytmu meczowego. I pewnie, gdyby nie to, iż rywalem był największy przeciwnik Barcelony w lidze, to Yamal nie zagrałby pełnego meczu w niedzielę.
REKLAMA
Zobacz wideo
Yamal wywołał burzę i jeszcze dolał oliwy do ognia
Hiszpańskich mediów nie rozpala jednak to, iż Yamal zagrał słaby mecz i był jednym z najgorszych zawodników na boisku. Chodzi przede wszystkim o awanturę, która wybuchła po meczu między piłkarzami. A jej źródłem było to, co nastoletni piłkarz Barcelony zamieścił w mediach społecznościowych.
W czwartek podczas transmisji na żywo ze spotkania głównych postaci Kings League (liga piłki nożnej siedmioosobowej założona przez byłego gracza Barcelony Gerarda Pique, w której Yamal jest właścicielem jednej z drużyn) 18-latek miał powiedzieć o Realu, iż "jęczy i kradnie". Te słowa powiedziane były jednak w kontekście dyskusji o drużynie Ibaia Llanosa, znanego w Hiszpanii streamera. To ją Yamal porównał do Realu, bo influencer jest kibicem ekipy z Madrytu.
Jednak słowa odbiły się szerokim echem w hiszpańskich mediach, a Yamal nie zamierzał wyrazić skruchy. Wrzucił na Instagrama zdjęcie z poprzedniego El Clasico w Madrycie, jak wściekli kibice gospodarzy reagują na jego gola.
Po tych publikacjach dziennik "Mundo Deportivo" napisał, iż kapitan Realu Dani Carvajal zamierza porozmawiać z Yamalem po meczu. Jak wyglądała ta rozmowa, zobaczyliśmy w niedzielę.
Carvajal podał rękę rywalowi i – jak przekazały media – powiedział, żeby teraz sobie pogadał. Yamal zareagował nerwowo. Doszło do przepychanki, do której dołączyli inni piłkarze.
De Jong staje w obronie Yamala. Araujo się odcina
A po meczu to, co najbardziej interesowało hiszpańskich dziennikarzy, to nie był wynik i sytuacja w tabeli, ale to, co powiedział Yamal i jak reagują na to jego koledzy z drużyny i rywale. – jeżeli Yamal chce mówić, niech mówi. Wszystko rozstrzyga się na boisku i jak widać, jego słowa tylko nas zmotywowały - powiedział Aurelien Tchouameni z Realu.
Frenkie de Jong z Barcelony skrytykował Carvajala i stanął w obronie Yamala: - jeżeli znasz Lamine'a i nie zgadzasz się z jego słowami, to powinieneś zadzwonić do niego prywatnie, zamiast wykonywać gesty na boisku. Yamal nie powiedział, iż "Real Madryt kradnie" - to był ktoś inny z Kings League, a reakcja na to jest przesadna.
Więcej dystansu miał Ronald Araujo: - Nie obchodzi mnie awantura między zawodnikami Realu a Yamalem. To ich sprawa. Skupiałem się tylko na wygraniu meczu. Reszta jest niepotrzebna. Musimy naprawić pewne rzeczy.
W Barcelonie ogłosili alarm. Tak dalej być nie może
Klub poszedł za radą Urugwajczyka. We wtorek w hiszpańskich mediach pełno jest przecieków z gabinetów szefów Barcelony, iż klub postanowił wymóc na Yamalu, żeby zmarginalizował pozaboiskową działalność i skupił się na grze. Zaangażowany w to ma być również agent piłkarza Jorge Mendes. Na pierwszy ogień ma pójść przede wszystkim aktywność piłkarza w mediach społecznościowych. Barcelona uważa, iż powinna mieć kontrolę nad tym, co publikuje zawodnik.
Pytanie tylko, czy nastolatek da się okiełznać. Przecież wcześniej klub nie reagował na kryzysy, które wybuchały wokół największej gwiazdy Barcelony. W Hiszpanii wiele mówi się, iż jeżeli chodzi o pozaboiskowe wyczyny, to Yamal ma więcej z Neymara niż Messiego. Nastolatek lubi się zabawić. Jeszcze przed jego osiemnastoma urodzinami dziennikarka Gemma Lopez ostrzegała w progranie telewizji Antena3: "To dzieciak, który osiągnął wszystko, ale grozi mu, iż stanie się zepsutą zabawką".
Osiemnastka piłkarza też zakończyła się skandalem, choć wszyscy goście mieli zakaz używania podczas niej telefonów komórkowych. Jednak kamery uchwyciły, jak miejsce imprezy opuszczają dwie osoby cierpiące na karłowatość. Media ogłosiły, iż Yamal wynajął je, aby zabawiały gości. Stowarzyszenie Osób z Achondroplazją i Innymi Dysplazjami Szkieletowymi oraz Karłowatością zapowiedziało, iż wytoczy zawodnikowi proces.
Ojciec jest dla Yamala kumplem, a nie rodzicem
Na współpracę z najbliższą rodziną piłkarza, by go nieco "utemperować" klub nie ma co liczyć. Ojciec zawodnika, jeżeli ma wpływ na syna, to wyłącznie negatywny. Mounir Nasraoui wręcz chlubi się tym, iż jest dla swojego dziecka bardziej kumplem niż rodzicem. Dzieli ich jedynie 15 lat. Matka piłkarza miała 17, gdy go urodziła. Gdy Yamal był mały, więcej przebywał z babcią niż z rodzicami. Dlatego do dziś jest z nią emocjonalnie bardzo związany.
Nasraoui robi karierę w roli ojca Yamala. Na gorąco komentuje poczynania syna i ma ponad milion fanów w mediach społecznościowych. Po El Clasico też wrzucał posty. W jednym pochwalił syna i zwrócił uwagę, iż ma on dopiero 18 lat. Dopisał też: "Do zobaczenia w Barcelonie" - jakby zwracał się do piłkarzy Realu. W innym wpisie pod swoim zdjęciem z synem napisał: "Dopóki śmierć nas nie rozłączy".
Można powiedzieć, iż to bardzo łagodna reakcja w porównaniu do tego, co potrafi wypisywać Hustle_Hard_304, bo taki nick ma Nasraoui w mediach społecznościowych. Na przykład, gdy Złota Piłka nie trafiła do rąk syna, ale wygrał ją Ousmane Dembele powiedział: "Nie chcę mówić, iż to była kradzież. To była raczej krzywda moralna wyrządzona człowiekowi".
Na te słowa zareagował Eric Di Meco, były piłkarz reprezentacji Francji, który teraz jest lokalnym politykiem. W programie stacji RMC powiedział: "Ojciec jest zagrożeniem dla tego dzieciaka. Miał go w bardzo młodym wieku i żyje teraz dzięki niemu. Wszystko robią razem... Ale równowaga zawodnika zależy od jego otoczenia. A kiedy zobaczyłem ojca, który jest kompletnie szalony, powiedziałem sobie, iż ten dzieciak może być w niebezpieczeństwie".
Barcelona musi znów interweniować w sprawie Yamala
304 w nicku ojca Yamala to kod dzielnicy Rocafonda z oddalonego o 30 km do Barcelony miasta Mataro. Tam wychowywał się Lamine. Znakomicie atmosferę tego miejsca, przed którym ostrzega się turystów, by się tam nie zapuszczali, opisał w swoim reportażu Dawid Szymczak.
Nasraoui mówi o Rocafondzie: "Ta dzielnica jest najlepsza na świecie i w Hiszpanii, ponieważ wszyscy jesteśmy równi i chcemy tego samego dla wszystkich. Ole Rocafonda 304, punkt odniesienia dla wszystkich".
Ale właśnie tam ojciec Yamala został pchnięty nożem w ubiegłym roku. "Był wtedy u mnie, wypił kawę, pogadaliśmy i niedługo po tym, jak wyszedł, wdał się w kłótnię z jakimiś ludźmi - mówi cytowany w reportażu Dawida Szymczaka, Juan Carlos Serrano, właściciel baru El Cordobes. - Ci ludzie mieli go obrażać, prowokować i oblać wodą. A iż Moniur lont ma krótki, to doszło do szarpaniny. Interweniowała policja i każdy poszedł w swoją stronę. Ale minęło kilka godzin, a ci ludzie wrócili i zaatakowali go raz jeszcze. Tym razem znacznie dotkliwiej. Mounir został pobity i dźgnięty nożem".
Barcelona chciała wyrwać swoją gwiazdę z Rocafondy, więc w przeciwieństwie do innych chłopców z okolic, Yamal gwałtownie został przyjęty do internatu przy słynnej akademii piłkarskiej La Masii. Teraz klub znów musi interweniować, by chronić swoją gwiazdę przed kłopotami, które sama na siebie sprowadza.

6 godzin temu
















