Absurdalne sceny w meczu Linette. Rosjance odcięło prąd

3 godzin temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Jaimi Joy


Cztery miesiące - tyle Magda Linette czekała na przerwanie czarnej serii. Polska tenisistka wreszcie wygrała dwa mecze z rzędu, choć tym razem pomógł jej w tym - przynajmniej częściowo - pech rywalki. Rozpędzona w tym sezonie Rosjanka Anastazja Pawluczenkowa skreczowała w 1/8 finału w Abu Zabi przy stanie 7:5, 1:4. Dzięki temu zwycięstwu jeden błąd tym razem nie będzie się śnił Linette po nocach.
Tegoroczne wyniki, pozycja w rankingu WTA, bilans bezpośrednich pojedynków i styl gry - wszystko to przemawiało na korzyść Anastazji Pawluczenkowej w meczu z Magdą Linette. Górą była Polka, ale szkoda iż nie mogła tego w pełni udowodnić na korcie.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek zawiodła? "Nie było czego zbierać"


Wcześniej na tym samym korcie doszło do niespodzianki - Amerykanka Ashlyn Krueger (51. WTA) wyeliminowała sklasyfikowaną o 40 miejsc wyżej w światowym rankingu Rosjankę Darię Kasatkinę. W pojedynku 26. w tym zestawieniu Pawluczenkowej z 38. Linette zdecydowaną faworytką była pierwsza z tenisistek, ale przegrała z własnym zdrowiem.
- Absurdalne - oceniał komentator Canal+ przebieg drugiego seta i zachowanie Pawluczenkowej. Ta już wcześniej popełniała sporo błędów, ale przeplatała je wtedy jeszcze udanymi zagraniami, korzystając z mocy swojego uderzenia. Potem zaś próbowała kończyć akcję błyskawicznie, psuła proste piłki i przestała praktycznie biegać. Sytuacja wyjaśniła się przy stanie 4:1 dla Polki, gdy Rosjanka skorzystała z przerwy medycznej, a zaraz potem poddała spotkanie.
Na pewno nie w takich okolicznościach Linette chciałaby uporać się z osobistym koszmarem. Ale nie zmienia to faktu, iż wreszcie - po raz pierwszy od połowy października wygrała dwa mecze z rzędu. Ten sezon zaczęła bardzo słabo, a w pamięci kibiców został szczególnie bardzo nieudany występ w Australian Open.
- To była dla mnie bolesna przegrana, zważywszy na to, iż miałam piłkę meczową. Na pewno będzie mi się śnić po nocach ten podwójny błąd serwisowy. Nie grałam w ogóle agresywnie. Miałam wrażenie, iż walczyłam bardziej siłą woli, ale cały czas z tyłu głowy jakieś demony mnie hamowały - wspominała ostatnio w rozmowie ze Sport.pl Linette.


Podobny błąd popełniła w środę - pod koniec pierwszego seta też zaliczyła podwójny błąd serwisowy i wypuściła z rąk szansę. Bo Pawluczenkowa, która w Melbourne pokazała się z bardzo dobrej strony (odpadła w ćwierćfinale, w którym postraszyła Arynę Sabalenkę), od początku nie grała idealnie. W secie otwarcia Rosjanka parę razy otworzyła rywalce furtkę, ale ta sama ją zamknęła.


Dotychczas Linette nie potrafiła zbytnio znaleźć sposobu na Pawluczenkową. Wygrała z nią wcześniej zaledwie raz na cztery próby. Znacznie lepszy bilans (4-3) z Rosjanką miała Agnieszka Radwańska, która od stycznia jest w sztabie rodaczki. Byłej tenisistki nie było na miejscu w Abu Zabi, ale z pewnością wcześniej udzieliła Linette kilku wskazówek. I pewnie przekazała jej, iż w rywalizacji z tą przeciwniczką kluczem jest cierpliwość, z której słynęła. W kilku momentach środowego meczu Linette tę cierpliwość miała.
Na początku tego pojedynku widownię stanowiła dosłownie garstka kibiców, ale pod koniec pierwszej partii nagle trybuny zapełniły się. To efekt tego, iż chwilę wcześniej zakończyło się hitowe spotkanie na korcie centralnym z udziałem Czeszki Lindy Noskovej i Hiszpanki Pauli Badosy. Kibice, którzy dotarli, nie zobaczyli zbyt wielkiej dawki tenisa, ale może wrócą na korty w czwartek. Wtedy Linette zmierzy się w ćwierćfinale ze świetnie spisującą się w tym turnieju Noskovą, która w pierwszej rundzie wyeliminowała Magdalenę Fręch. W tym meczu cierpliwość i waleczność będą na wagę złota.
Idź do oryginalnego materiału