Dla Cracovii dzisiejsze spotkanie z Legią było szansą na to, żeby udowodnić, iż zeszłotygodniowy remis 0:0 z Piastem Gliwice to tylko chwilowa obniżka formy. Fani stołecznej drużyny na pewno liczyli na to, iż Legia w końcu zagra dobry mecz w lidze - zwłaszcza, iż w tym sezonie są z tym naprawdę duże problemy.
REKLAMA
Zobacz wideo Właściciel Widzewa odsłania kulisy klubu. "Będzie burza"
Fantastyczny Stojilković! Cracovia zrobiła świetny interes
I początkowo wydawało się, iż to może być właśnie to spotkanie. Już w 2. minucie Legia powinna wyjść na prowadzenie, ale fatalnie pomylił się Alfarela, który nie trafił do bramki z bliskiej odległości. Kilka minut później z dobrej strony pokazał się Wojciech Urbański, którego strzał z dystansu zatrzymał się na słupku - celniejsze uderzenie skończyłoby w siatce, bo golkiper Cracovii stał w bramce niczym słup soli.
Tylko iż sił na taką grę wystarczyło Legii jedynie na kwadrans. W kolejnych minutach spotkanie zwolniło i wszystko wskazywało na to, iż do przerwy będzie bezbramkowy remis - Cracovia wcale nie grała lepiej od zespołu gości. Tylko iż gospodarze mają Filipa Stojilkovicia, który już kilkakrotnie w tym sezonie pokazał, iż jest godnym następcą Benjamina Kallmana. Szwajcar otrzymał dobre podanie od Al Ammariego, ale wielu napastników zatrzymałoby się już na pierwszym obrońcy. Tymczasem Stojilković przyspieszył, wygrał pojedynek z obrońcą Legii i podciął piłkę nad Kacprem Tobiaszem - niespodziewanie Cracovia wygrywała 1:0.
Do przerwy Legia nie była w stanie jakkolwiek odpowiedzieć na bramkę gospodarzy. Cracovia kontrolowała grę i pierwszą połowę kończyła w dobrych humorach.
Gol w minutę! Świetny początek Legii w drugiej połowie
Legia drugą połowę zaczęła bardzo podobnie do pierwszej - od akcji, która powinna skończyć się bramką. I tym razem się udało! Alfarela dostał dobrą piłkę od Arkadiusza Recy, wbiegł w pole karne i oddał strzał. To uderzenie było za słabe, ale Madejski źle odbił futbolówkę i trafiła ona prosto na głowę Milety Rajovicia, który strzelił swoją pierwszą bramkę w Ekstraklasie.
Tylko iż Legia kolejny raz w tym sezonie miała problem, żeby pójść za ciosem. I to znów się zemściło. W 66. minucie gospodarze strzelili bramkę po rzucie rożnym. Idealną piłkę w pole karne posłał Mikkel Maigaard. Dopadł do niej Mauro Perković, który nie dał żadnych szans bramkarzowi Legii i Cracovia znów prowadziła.
Legia walczyła o bramkę na 2:2, ale ciągle jej czegoś brakowało. Ostatecznie Cracovia utrzymała prowadzenie i wygrała 2:1. To dla Cracovii piąte zwycięstwo z rzędu przeciwko Legii odniesione na własnym stadionie. Ten wynik oznacza, iż Cracovia awansowała na drugie miejsce w lidze. A Legia? Wciąż nie przekonuje, a jej strata do czołowej piątki robi się coraz większa - w tej chwili wynosi już cztery punkty.